Witam
Postaram się dość dokładnie opisać moje nietypowe problemy.
Silnik M52B20 w E-36.
Po remoncie głowicy we wrześniu(planowanie, wymiana paru zaworów plus kilku innych części w głowicy) przejechałem od remontu do końca października około 1500 km i rozebrałem środek auta, żeby założyć klimę, OBC i kilka innych elementów. Jak się zabrałem za rozbieranie pod maską spostrzegłem, że mam przód i prawą stronę silnika całą w oleju, kolektor wydechowy też, kapało nawet na postoju. Okazało się, że mechanik nie dokręcił nakrętek znajdujących się koło termostatu i za wężami wodnymi na przodzie silnika, łącznie około pięciu(nakrętki były tylko lekko nakręcone na szpilki, ruszały się po dotknięciu palcem, parę nawet nie dotykało części, którą miały dociskać). Po zajrzeniu do chłodnicy okazało się, że na korku wlewu płynu jest "masło", a w płynie chłodzącym widać "oczka" z oleju. Na korku wlewu oleju nie było "masła". Nie wiem czy spala olej. Mechanika o oleju na silniku i w systemie chłodzącym powiadomiłem od razu, ale nie przyjechałem, bo miałem rozebrany środek i powiedziałem, że przyjadę jak skończę. Samochód stoi od końca października do teraz. Odpalałem go kilka razy, m. in. w celu odpowietrzenia układu chłodzenia. Nie wyjeżdżałem z garażu. Po odpaleniu olej wyciekał i z pędem powietrza wywołanym przez wisko leciał na wydech i parował, na szczęście nie palił się.
Za kilkanaście dni mam nadzieję, że wreszcie skończę doposażanie samochodu i oddam na reklamacji, mam nadzieję, że nie będzie problemów, ale boje się, że naprawa będzie polegać tylko na dokręceniu tych nieszczęsnych nakrętek. Nie wiem czy jest to prawidłowa naprawa. Czy takiej usterki nie trzeba naprawić inaczej? Znowu zdejmować głowicę, nowa uszczelka itd.? Czy ktoś mógłby mi doradzić jakiej naprawy powinienem oczekiwać od warsztatu?
Kolejne niedociągnięcia to jedna nakrętka niedokręcona na kolektorze wylotowym, podpora kolektora ssącego i jedno mocowanie przewodów nieprzykręcone.
Kolejnym błędem mechanika było złe dobranie/zły montaż nowej rolki napinacza. Po dalszym przyglądaniu się komorze silnika zauważyłem, że rolka została źle zamocowana bądź zła rolka została zamontowana. Rolka zawadza o ramię(jest za mało od niego odsadzona) i wyżłobiła już rowek w miejscu styku o głębokości około 1 mm. Jaki błąd popełnił mechanik? Naprawa, to chyba nowa rolka, bo ta zaczęła piszczeć chyba przez naciskanie ramienia na nią, które odchylało ją od osi obrotu prowadząc do zużycia łożyska.
Już nie wspominam o grzechotce YATO znalezionej pod kolektorem ssącym.
Nie pamiętam czy są jeszcze jakieś schrzanione elementy i tak już dużo tego jest. A ja mam spory ból głowy.
Nie piszę który warsztat taką fuszerkę odwalił, bo dotąd nie było problemów i jeszcze nie byłem na reklamacji.
Proszę o porady, żebym wiedział czego wymagać w ramach naprawy gwarancyjnej silnika.
Pozdrawiam