Witam.
Jestem właścicielem BMW E39 528i (193KM), rocznik 96.
Autko kupiłem od przyjaciela, który miał już z nim akcję z chłodzeniem - zrobił cały układ w marcu 2010, po tym jak mu zamarzł i poszła głowica. Także od marca jest wsio nowe.
Autkiem jeżdżę głównie po Gdańsku, gdzie korki niesamowite - ale nigdy się nic nie działo. Ale od początku:
Jakieś miesiąc temu zauważyłem mokry dywanik i podłogę na miejscu kierowcy - pomyślałem, że to niedrożny odpływ (konkretnie ten przy filtrze kabinowym) lub po prostu ja osobiście butami naniosłem tam tyle wody. I sprawę zostawiłem tymczasowo.
Dziś rano odpalałem autko, wszystko ok. Przejechałem pół miasta - stojąc w korkach, jeden przejazd kolejowy, prędkość niezbyt duża - wsio ok. Dojechałem do miejsca i nagle zobaczyłem, że mi rośnie temperatura. Z racji tego, że miałem już przeboje z chłodzeniem (awaria E34 na szwedzkiej autostradzie, wymiana głowicy przez przyjaciela w tym wozie i ja wymieniałem głowice w e39 520i) momentalnie odstawiłem wóz i zgasiłem, co by nie przegrzać. Otwieram machę i tak: wąż, który idzie po lewej strony stojąc przed maską (czyli od str. pasażera), zimny. Pierwsze co zrobiłem, to odpowietrzenie. Jak poluzowałem zaworek przy wężu (nie przy korku) okazało się, że się faktycznie zapowietrzył. Poczekałem, aż wszystko z niego wyleci, trochę się ostudził. Odpaliłem, przymierzając się do odstawienia go na jakiś parking, bo stałem na środku drogi. O dziwo - po odpowietrzeniu trzymał temperaturę na właściwym poziomie (zero wahnięć), ale.....straciłem ogrzewanie w środku. Temperature na klimatroniku ustawiłem na 26-27 stopni, dmuchawa na max, a leci zimne. Auto odstawiłem na parking, stało tam ponad 3h. Po 3h chciałem sprawdzić, ile jest płynu - coś tam widać, ale podziałka w E39 jest tak niewyraźna, że gów** tam zobaczyłem. Odpaliłem, sprawdziłem odpowietrznik raz jeszcze - było ok. Silnik nagrzał się do normalnej temperatury - wskazówka wskaźnika dokładnie na środku - lecz nadal brak ogrzewania. Tu należy dodać, że wcześniej miałem już takie myśli, że coś dmuchawa zawodzi - przy ustawieniu na max i dużej wartości (np 25 stopni) wcale tak mocno nie walił ciepłem, aczkolwiek zimne nie leciało - tylko jakoś tak słabo. Ale uznałem, że może wydziwiam, że tak po prostu ma i tyle. Wracając - odpaliłem i pojechałem do domu - jakieś 6,5km - odstawić auto na miejsce. Przez całą podróż wskazówka na miejscu (a ja jadę z ręką na sercu; zamiast patrzeć na drogę to na wskaźnik) - raczej płynna jazda, stanie może na 2 światach. Dojechawszy do domu, zanim zaparkowałem, stanąłem. I w momencie postoju wskazówka MINIMALNIE poszła do góry. W tym momencie podjechałem dosłownie 10m w przód - wszystko wróciło na swoje miejsce - momentalnie. Cofnąłem tyłem, zaparkowałem, zgasiłem i finito.
Jak wspomniałem na początku - auto jest po remoncie silnika, nowa głowica, termostat i pompa bodajże też, nowa uszelka głowicy; po prostu cały remoncik - wszystko robione w marcu tego roku; po naprawie bez zarzutów jeździł, robie nim bardzo dużo kilometrów, nigdy mnie nie zawiódł, ani poprzedniego właściciela. Powodem remontu było po prostu zamarznięcie - zamiast płynu w układzie była woda i rozwaliło głowice. Po remoncie zalany nowym płynem.
No i najważniejsze - powiedzcie mi, co to jest.
Oby nic kosztownego, remoncik już mam za sobą.
Póki co jestem jeden kłębek nerwów