ja zapinam zawsze - nawet jak jade 300 m (odruch) i sprawdzam czy pasazerowie maja zapiete! robie male avanti!;-) )
kiedys w escorcie zatrzymalem sie na drzewie (nie jezdze szybko choc jakbym jechal 50 pewni nic by nie bylo) wpadłem w poslizg. Dzięki PASOM - nie wylecielimsy (ja i narzeczona) przez szybę. Bolały żebra ale wyszliśmy cało (a jak powiedzieli na miejscu wypadku, gdbyśmy nie mieli ich wylecielibyśmy przez szybe!!!) - swoją drogą praw fizyki się nie oszuka - naprawde dużo wiedziałem ale nie sądziłem, że tak czasem może być. (uwierzcie, jeżdże duzo wolniej)
Polecam każdemu - a bajki jak mówią nieraz idioci, że podczas makabrycznego wypadku (koziołkowania) bez pasów przynajmniej się wyleci przez okno są idiotyczne.
Powiem jeszcze, że ponieważ nie byliśmy (jeszcze nie jesteśmy) małżeństwem od razu LEKARZ SĄDOWY!!!! mimo, że narzeczona nigdy przeciw mnie nie była i nic nie wnosiła - jak by miała obrażenia większe niż jakiś % ja bym odpowiadał (i na nic by się zdały jej protesty, że ja niewinny) jak żona (rodzina) nawet jak duży % obrażeń - lekarz i sprawa sądowo dopiero jak wnosi ktoś oskarżenie.....
wiem pisze - pewnie to wszyscy wiedzą
ALE JA SOBIE UŚWIADOMIŁEM TO WTEDY TERAZ JESTEM JESZCZE BARDZIEJ UCZULONY
PROPONUJE I POLECAM
- ZAWSZE JEZDZIĆ W PASACH!!!!!!!!!!!!!!!
- JEŻDZIC OSTROŻNIE..lepiej się spoznic 10 minut niz nigdy do celu nie doejchac lub kogos nie dowiesc
- NO I ZAKŁADAĆ RODZINE - SĄ PLUSY Z MAŁŻEŃSTWA
pozdrawiam