Zapraszam do Kędzierzyna-Koźla, miasta na opolszczyźnie, które nie dość, że wymiera, jest pochłonięte benzemem z którym nikt nic nie robi, nawet mimo nagłośnienia sprawy w mediach to dodatkowo z koszmarnie działającym rządem i przebudowywaniem infrastruktury... Niegdyś, główna arteria miasta, dwa pasy, przejścia dla pieszych z sygnalizacją, przejazd przez miasto trwał chwilę. Wypadki były, ale to jak wszędzie, na skutek błędu ludzkiego, tu wjazd na czerwonym, tu wtargnięcie na jezdnię, tu przejazd przez przejście dla pieszych... A teraz? Główna droga w mieście została zwężona do jednego pasa, 4 ronda, ledwo autobus się mieści na tej drodze, krawężniki conajmniej 20cm wysokości i to nie obłe a ostre. Okej, centrum miasta, odnowienie, ukłon w stronę pedaliarzy, którzy notabene mają swoje przejazdy kolidujące ze skrzyżowaniami na których oczywiście kierowcy muszą zachować szczególną ostrożność... Brak możliwość wyjazdu z bocznych dróg czy sklepów czy nawet stacji benzynowej bez najechania na ścieżkę rowerową... Bo jak nie najedziesz to nic nie widzisz... Dobra, centrum miasta, niech będzie... Ale każda dwupasmówka została przerobiona na jednopasmówkę, dołożone ścieżki rowerowe szersze od pasa do poruszania się dla samochodów.
Pójdźmy na obrzeża miasta. Super, tworzą połączenia ścieżkami rowerowymi pomiędzy ościeżnymi wioskami/miastami należącymi do gminy/powiatu, super! Ale... Nagle drogi zostały zwężone i oczywiście obłożone ostrymi krawężnikami, ograniczenie do 90km/h, poza terenem zabudowanym, gdzie wcześniej tiry czy autobusy się mijały i spokojnie szło tam jeszcze między nich motocyklistę wcisnąć, tak teraz samochody ciężarowe, dostawcze, autobusy jeżdżą tam 40-60km/h bo szurają prawym kołem po krawężniku a lusterko i tak jest na styk z końcem pasa...
To jest tylko przykład z mojego miasta/okolicy. Nie mówię już o pedaliarzach trenujących, których szanuję za chęć zrobienia czegoś z własnym życiem i pasję, ale do cholery, jedzie taki "peleton" na drodze wojewódzkiej z ograniczeniem do 90km/h, ba, nawet nie po pasie awaryjnym, a po prawym pasie, nie blisko krawędzi jezdni, a całą szerokością jezdni. Ja rozumiem, mamy prawo, trenujemy, okej. Ale nie utrudniajmy sobie życia. Nie mówię o przypdkach na drogach ekspresowych, obwodnicach z zakazem ruchu rowerów. Wcześniej wspomniana droga, która została zwężona ze względu na drogę rowerową, i co? I pedaliarze mają sobie to za nic i jadą drogą... Zwróć takiemu uwagę, to od razu można rozgrzewkę robić przed rękoczynami.
Nie mówię, że któraś grupa jest lepsza, czy gorsza. Szanujmy siebie na drodze i nie utrudniajmy sobie poruszania się i tak już mocno ograniczonego przez to co się aktualnie dzieje na świecie. Jak jadę rowerem to nawet aż za zachowawczo, zjeżdżam z drogi przed samochodami jak widzę, że będą musiały się minąć a na to miejsca nie ma, może i z głupoty, może z kultury a zapewne z tego powodu, że nie chciałbym aby taki jegomość nie wyhamował i zrobił sobie garaż z mojej dupy.
Akcje o których mowa na samym początku, nie są oczywiste ale jak najbardziej zauważalne. Jedna grupa z drugą toczy cichą wojnę, na której oczywiście najbardziej tracą kierowcy. Ja np. mam 30km do pracy i nie mam możliwości innego dojazdu do pracy niż samochodem, autobusy nie jeżdżą, a rowerem? Fajny trening, ale niekoniecznie przed pracą w której prezencja odgrywa jakąś rolę.
Takie o żale, jak już temat powstał