Hej Panowie,
Kupiłem niedawno E36 318i(klima, el. lustra, el.szyby, radioodtwarzacz, centralny), sprowadzoną i długo nie jeżdżoną. Zapaliła jednak za pierwszym razem kiedy ją odbierałem, choć zaznaczam że nie za bystro. Stwierdziłem pobieżnie, że jak pogonie ją w drodze powrotnej(ok.16km) to alternator podładuje bateryjkę i będzie lux. Od tamtej pory cały czas mam problem z rozruchem. Baterią jest 44Ah akumulator firmy "Arctica". Wymontowałem go, podpiąłem pod prostownik na ponad 10h, elektrolitu było akurat więc nie uzupełniałem, no i oczyściłem przy okazji czopy i klemy. Zabrałem zadowolony, zamontowałem cacy, klemy przesmarowałem wazeliną techniczną co by się nie utleniały za słusznie no i
. Przy włączeniu zapłonu tylko pyk i nic więcej. Moje obserwacje to m.in.: wolne reakcje lub ich brak el. luster, lub el. szyb a kontrolka ładowania w porównaniu do kontrolki oleju świeciła jakby chciała a nie mogła.
Odpaliłem więc swojego włoskiego potwora, mianowicie Fiata EL126, podjechałem i podłączyłem kabelkami. Zapalił żywo bez najmniejszych problemów. Przejechałem się po osiedlu kawałek i wróciłem z powrotem. Następnie go zgasiłem i niestety nie mogłem rozpalić na nowo. Choć tym razem lekko kręcił po pyknięciu ale to było znikome.
Zastanawiam się więc czy to stary i niewydolny akumulator czy może regulator napięcia????
Dzięki za wytrwałość w czytaniu