BMW Sport

Witam. Posiadam od miesiąca bmw E46 330i 2000r. Od niedawna pojawił się taki problem że odpalam silnik odpala i zaraz wskazówka schodzi na niskie obroty i gaśnie, jeżeli przygazuje go trochę przy odpaleniu jest ok zejdzie tak do 900 obrotów i nie gaśnie. Kolega stwierdził że to silniczek krokowy. Dałam auto do mechanika żeby to wyczyścil to stwierdził że tego się nie czyści i wg niego to przez zawór Disa zlecił mi że mam jechać do elektromechanika bo u niego żadnych błędów po podłączeniu do komputera nie Pokazuje..drugi problem jest taki że auto jak na 3.0 silnik nie ma mocy, moim zdaniem nie tak powinien jeździć samochód z takim silnikiem..czy faktycznie ten zawór Disa może mieć aż takie znaczenie? Robiłam z mechanikem kompresję co prawda nie pamiętam ile wyszło ale wiem że nie było większego odchylenia niż 0,5 na dwóch cylindrach...ktoś może pomóc?

Czy samochód ma LPG?

Tak ma właśnie to gaśniecie stało się po założeniu LPG ale brak mocy już był wcześniej odczuwalny. Jednak na samej benzynie dzieje się tak samo z gaśnieciem przy odpalaniu. Niby wykluczyli że to przez LPG.

Skasować korekty albo pojeździć trochę na samej benzynie i zobaczyć czy się zmieni. Problem jest przy każdym odpaleniu, czy tylko po dłuższym postoju?

Przy każdym odpaleniu. Dodam że później w czasie jazdy czy to podczas postoju na światłach nic się nie dzieje, nie gaśnie. Wymienione wcześniej świece, filtry, odma, myślę że to albo silniczek krokowy albo coś z LPG. Tylko dziwny zbieg okoliczności że przed założeniem LPG odpalal normalnie a po LPG jeden dzień i taki problem. Dodam że gazownik powiedział mi przy okazji że wyskoczył mu błąd czujnika położenia walka rozrządu ale już mechanik stwierdził że żadnych błędów nie ma.

Jeśli nie miał mocy to już przed założeniem LPG było coś nie tak. LPG ma większe wymagania co do sprawności silnika i jego osprzętu i brutalnie ujawnia niedomagania, które przy Pb mogły być mało zauważalne - to po drugie. A po trzecie - LPG musi być strojone na sprawnym silniku - trochę jazdy na niedobrze zestrojonym LPG (o ile to sekwencja współpracująca z ECU silnika) i sterownik silnika rozjedzie korekcje pogarszając sytuację jeszcze bardziej. Także raczej to nie wina instalacji a ta jedynie ujawniła już istniejące problemy.

Reasumując - zrezygnować na jakiś czas z gazu, skasować adaptacje i zdiagnozować co niedomaga. Po doprowadzeniu do porządku pojechać do gazownika i skalibrować instalację i dopiero wtedy ewentualnie szukać niesprawności po stronie LPG.

Tak zrobie bede jezdzic na samej benzynie w miedzyczasie poprosze kolege zeby wyczyscil silniczek krokowy... Sprobuje jeszcze podjechac do elektromechanika zeby podlaczyl go pod komputer. Zastanawiam sie czy w ciemno nie wymienic czujnika polozenia walka rozrzadu..

Dziwi Mnie iż przy nie do końca sprawnym aucie na benzynie gazownik wkłada instalację... tzn nie robił pełnej diagnostyki przed ? Czy Ty się uparłeś że ma zakładać instalację mimo że autko kuleje na benzynie ?

Nie, na nic się nie uparlam nawet gdybym nie zapytała to by pewnie nie powiedział że wyskoczył jakiś błąd..generalnie mam już gdzieś tych wszystkich "mechanikow" byłam u trzech plus u gazownika i nikt mi nie potrafił dobrze powiedzieć jakie błędy wyskoczyly, pojechałam do kolegi i na własne oczy zobaczyłam 3 błędy w INPA. Jak samemu się czegoś nie zrobi lub nie przypilnuje to nikt tego dobrze nie zrobi a więc padnięty przepływomierz, błąd vanosa i grzałka od termostatu i odma do wyczyszczenia (zmieniłam tylko jeden wężyk). Vanosa na pewno nie wymieniam bo nie hałasuje, nie stuka wymienimy tylko elektrozawory, przy termostacie grzalke.

Przy padniętym przepływomierzu i odmie na pewno będą rozjeżdżać się korekcje - doprowadzić do porządku w pierwszej kolejności. Dziwne, że się check nie zaświecił jeszcze...
Jakie tam są podzespoły od gazu (sterownik, reduktor i wtryski)? Benzyna i gaz tankowane na markowych stacjach?

P. S. Realia są takie - mechanicy zwalają na gaz, gazownicy na mechanikę. Mam e46 od grudnia, czyli pół roku, przejechałem 22 tys km i dopiero teraz udało mi się "zgasić" check na dłużej niż 400 km. Czy na stałe - zobaczymy. Po drodze dwie "przygody" - jazda na 3 baniakach (silnik ma 4, padła cewka) i "wulkan" z pod maski oraz rzeka pod samochodem (myślałem że go zabiłem, ale to tylko zapowietrzony układ chłodzenia i obeszło się bez strat - poza wylanym płynem). Na lawecie jeszcze nie wracał. Ale jeszcze zostało parę rzeczy do zrobienia, pewnie będą zrobione jak zwykle - czyli sypnie się poważnie i będzie żebranie "pratuj pan". Jedynym plusem tej sytuacji jest to, że mimo wszystko koszty napraw są znacznie niższe niż pieniążki zaoszczędzone na tym, że jeżdżę na LPG. No i samochód w ogólnym rozrachunku bardzo fajny, wcale nie psuje się bardziej niż inne marki, ale to inny temat.