Witam,
posiadam 320D M47 136KM 2001 r. i spory czas temu pojawiły się problemy.
Na początku auto straciło moc na niskich obrotach, zrobiło się bardzo mułowate. Strata mocy następowała jednak stopniowo, więc była prawie niezauważalna. Pojawiły się problemy z odpalaniem, najpierw gdy stał dłuższy czas na słońcu, ale nigdy z rana gdy był zimny (myślałam, że może gromadzą się gdzieś opary paliwa). Zaczął także po dłuższej jeżdzie po mieście i staniu w korkach rwać podczas ruszania, trzeba było dawać sporo gazu, by nie szarpał. Na początek po uzyskaniu tej informacji na niniejszym forum, przeczyściłem filterki na elektrozaworach. Niestety nic nie pomogło. Oczywiście wymienione były także wszystkie filtry (poza odolejaczem odmy). Teraz po roku i kilku wizytach w warsztatach i czyszczeniu wszystkiego możliwego nadal jest źle. Zapala coraz gorzej i ma coraz słabszą moc. Dodatkowo wymieniono mi ostatnio termostat i pompę wodną, bo ciekła. Teraz samochód wolniej się nagrzewa, może to wina zmiany płynu na inny. Wcześniej jednak szybciej wskazówka osiągała połowę skali i tam zawsze pozostawała, teraz trwa to dużo dłużej, a dodatkowo silnik trzęsie się na wolnych obrotach. Może te wibracje to kwestia napięcia paska?
Muszę wspomnieć jeszcze o jednej sprawie. Zanim go kupiłem, był naprawiany po wypadku (nieudolnie, jak się później okazało). Pewnego dnia zaczęło śmierdzieć spalinami w środku. Na początku ledwo zauważalnie, później bardziej. Jeżdziłem tak kilka dni, aż wyraźnie stracił moc. Pojechałem do ASO BMW i znaleźli przyczynę, a właściwie dwie. Pękł przewód od dopalacza spalin (taka harmonijka metalowa) i urwane było mocowanie obudowy przepływomierza z jednej strony. Spaliny wydostające się z pęknietej rury dostawały się do przepływomierza i go zniszczyły.
Panowie wymienili rurę i przepływomierz i auto jeździło pięknie. Nie przypuszczałem, że może mieć taką moc. Zniknęła nawet turbodziura, którą uzałem wcześniej za normalną. Poźniej w odstępach dokładnie rocznych wymieniałem w różnych warsztatach jeszcze dwa razy wspomnianą rurkę. Gdy strzeliła mi po raz czwarty, powiedziałem dość i sam zabrałem się za wymianę. Cóż się okazało. Rurka ta zamocowana jest z jednej strony na metalowym wporniku, który zamiast na dwóch trzymał się na jednej śrubie i w dodatku poluzowanej. Śruba ta była prawie do połowy przetarta w miejscu zetknięcia się ze wspornikem. To powodowało wibracje rury i jej szybkie zużycie. W ASO, gdy kupowałem tę rurkę dziwili się, że już tyle razy ją wymieniam, a jest prawie bezawaryjna. Nawet nie mieli jej przy Czerniakowskiej i musieli za każdym razem ściągać z magazynu. Szkoda, że każdy z trzech machaników to przeoczył.
Teraz się zastanawiam, czy ta kilkukrotna usterka i wydostające się spaliny mogły zniszczyć ponownie przepływomierz (obudowa została zmieniona za pierwszym razem). Trzeba dodać, że komora silnika po lewej stronie jest brudna od spalin. Powiedziano mi kiedyś, że nie powino się myć silnika więc tego nie robię i dla tego te brudy nazbierane ze wszystkich usterek. Może jest jakiś element, który też jest zasyfiony i to powoduje problemy, a może to świece żarowe, odolejacz, czy może znowu przepływka (wymieniana w 2005 roku, przejechałem ok. 60 tys km)?
Będę bardzo wdzięczny za wskazówki.
Pozdrawiam
|