Hej,
Dzisiaj po powrocie z pracy pod blokiem moje BMW nagle padło. Przejechałem wolno przez "hopkę" i nagle odcięło wszystko, auto zgasło i już nie odpaliło. Zaczęły się świecić kontrolki jak poniżej (to zdjęcie akurat po odłączeniu aku w celu restartu komputera):

(przy czym check engine i EML świecą mi się od zawsze po przekręceniu kluczyka przed odpaleniem, po odpaleniu od razu znikają).
Auto nie odpala. Nic a nic. Można kręcić i kręcić i kręcić, ale nic nie łapie, nawet na chwilę. Paliwo jest, olej świeżo wymieniony, akumulator ma moc.
Podjechał kumpel z komputerem i odczytał te błędy:


Jak czytałem, to dużo by wskazywało na uwalony czujnik położenia wału korbowego, bo w końcu auto nie odpala, czy zepsutym czujniku wałka rozrządu niby powinien odpalać, chociażby z trudem. Awarię samego rozrządu raczej wykluczam, bo jest kompletny nowy rozrząd (ma dwa/trzy miesiące). Poza tym możliwe, żeby wysypało się na raz wszystko to, co powyżej? W ogóle jest możliwe, żeby czujnik padł tak "na zawołanie", bez żadnych oznak? Czy świecący się przed odpaleniem silnika check engine i EML mogą mieć z tym jakiś związek (biorąc pod uwagę, że po odpaleniu od razu gasły)?
Czy problem z czujnikiem położenia wału korbowego (w sensie jego awaria) mógłby wysypać automatycznie resztę błędów? Coś gdzieś przeczytałem, że te czujniki są od siebie zależne. Wiem, że najlepiej walić prosto do serwisu, ale w tym roku zostawiłem w serwisie tyle hajsu, że wolałbym albo samemu zrobić (mam dostęp do kanału i narzędzi), albo pojechać z konkretnym problemem, a nie na zasadzie "masz, znajdź i rób".
Wcześniej auto jeździło bez problemu na każdym biegu w pełnym zakresie obrotów, rozpędzając się bez problemu do vmax, nie wskazując najmniejszego problemu z działaniem.