BMW Sport

Mam nadzieję, że teraz zalałeś jakimś porządnym olejem syntetycznym żeby w przyszłości uniknąć takich niespodzianek, bo jeśli nie, to zostaw sobie trochę tej nafty w garażu...

Mariusz325, mobil 1 5w50, wg mnie bardoz dobry olej

przemek z własnego doświadczenia powiem Tobie że nie jest to najlepszy olej, masz dostęp do super olejów po dobrych cenach pewnie i nie korzystasz?? ja bym zalał Valvoline, Liqui Moly, Motul mówie to tylko dlatego że wiem jak dbasz o auto i wiem że masz dostęp do olejów po dobrej cenie

naczytalem sie o valvo i motulu i wiem ze jakosc u nich to lipa...

LM bedzie na kolejna wymiane

i na przyszlosc, podaje dane z autodaty, ze do silnika m54b25 cisnienie sprezania wynosi 10-11barow

screeny z autodaty:
cisnienie sprezania numer boczny 41






czyli zgodnie z tym powinno wynosic 10-11barow, wiec u mnie jest oki, moge teraz spokojnie spac.

no teraz to możesz spokojnie spać ale z tym olejami to się nie zgodzę

pogadamy na spocie jak wpadniesz do Torunia

no teraz moge jechac na spota, ciekawe czy mocy bedzie na kolach wiecej bo rozluznieniu i uszczelnieniu

A falować przestało??

no i mowilem ze pomoze

Szczerze to dziwne że nafta coś dała.. Chyba zacznę wierzyć w cuda..


Właśnie bo w końcu od tego się wszystko zaczęło, POMOGŁO ???

A co do olei to ja polecam TEXACO / Valvoline Doradzali mi go mechanicy którzy już ładnych kilka lat siedzą w BEEMkach. Sami w swoje Beemy też leją ""texaco / valvoline"" więc chyba nie podcinają gałęzi na której siedzą..

Jeżdżę już 25tys km na takim oleju i nie narzekam..

zwracam honor

...

ale zawsze coś poprawiłeś, ciekawy jest co to za pierdoła??

Ponoć tak jest, tylko że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca jeśli lejesz bardzo dobry olej syntetyczny, przynajmniej teoretycznie. Syntetyk wytrzymuje dużo wyższe temperatury i nie ma prawa przykleić pierścieni - chyba że rozgrzewasz motor do czerwoności...
Osobiście, to po takiej przygodzie to pierwsze co bym zrobił, to zmieniłbym ten olej na LM albo Valvoline, bo to na 90% wina oleju.

Chyba wymyśliłem..
Wiesz co mi przyszło do głowy i to raczej będzie to.. PRZEPŁYWOMIERZ
Pewnie trochę przekłamuje, niby działa ale nie w 100% dobrze. Wskaże za dużą ilość powietrza i komp zalewa silnik vahą..
Ale pewności mieć nie mogę..

Yaro, mialem inny to samo, jezdzilem z odpieta wtyczka to samo...

Hmmm

a masz pewność że tamta przepływka była NA PEWNO OK..

Z odpietym to na pewno musiało Ci falować bo wtedy nie dostawał danych o dostarczanym powietrzu i nie dobierał odp dawki paliwa..

Szczerze powiem że u mnie jest podobny problem ale ja wiem że u mnie to na 99% jest przepływka.

Na wymieniałem się już czujników, zrobiłem już szczelność silnika a i tak faluje.. To jest moja 4 używana przepływka ale ta i tak chodzi najlepiej.. Chyba trza będzie kupic nowkę i miec z głowy. Chociaz ja poradziłem sobie w inny sposób żeby nie gasła..
A falowanie az tak strasznie mnie nie razi bo na lpg tego nie mam..

Yaro, u mnie jest i na pb i na lpg i zawsze w tej samej temperaturze, nigdy na zimnym, a czasami na cieplym i zawsze zanim sie nagrzeje

Po wymianie jakiegokolwiek czujnika, dobrze jest zrobić reset ECU i adaptacje. Komputer powinien oswoić się z pracą nowego ustrojstwa.

Przykład.
Miałem problemy z falowaniem i kołysaniem budy, o nierównej pracy i mojej nerwicy nie wspomne.
Podmieniłem przepływkę od kolegi. Jego przepływka w moim aucie poprawiła wówczas prace lecz to nie było to czego oczekiwałem. Dodam, że wcześniej wymieniałem sondę, co wyeliminowało falowanie z zakresu od 900 do ok.1500. Po wymianie sondy obroty były stabilne lecz dalej telepało całą budą i muliło strasznie. Zająłem się wtedy dolotem, który okazał się sitkiem ustabilizowało to obroty jedynie gdy temperatura wzrastała. Na zimnym chodził jak ursus. Zrobiłem (bardzo nieumiejętnie) reset ecu i teoretycznie pomogło.

W buni kumpla z moją przepływką, zauważono jedynie wzrost spalania. Praca idealna-stabilne obroty, szybkie wejscie na wysoko do odcinki.
W tę zimę musiałem pracować w delegacji, a swoje autko widziałem niestety tylko w weekendy, co spowodowało rozładowania aukumulatora. Kiedy chciałem gdzieś podjechać odpalałem na klemy z innego auta. To niestety przyczyniło się do kolejnych błędów. Do tego doszło niedogrzewanie silnika przez uszkodzony termostat. Wahania temperatury silnika również nieźle namieszały w ECU.

Wymieniłem termostat, ponownie zrobiłem reset domowym sposobem, tyle że teraz uzupełniłem swą wiedzę. Poświęciłem temu ze 2 godzinki ale przyniosło rezultat. Reset i adaptacja wyeliminowały błędy, sondy, przepływki i z pewnością całej reszty elektroniki. Efekt taki, że z owego zimowego spalania 30/100 (szczera prawda) wróciłem do 12-15. Lepiej zbiera się na obroty itp.

Ostatnio uświadomiłem sobie że do roboty będzie jeszcze czujnik wałka. Miałem sytuacje że na jałowej pracy silnika, toczyłem auto w korku na drugim biegu, chcąc zwinnie zmienić pas ruchu dodałem gwałtownie gazu i zamiast kopa otrzymałem wystrzał w kolektor i spadek mocy. Po zgaszeniu i ponownym uruchomieniu silnik wrócił do prawidłowej pracy. Zdarza mi się to co jakiś czas ale nie jest to nagminne.
Czujnik wałka podaje do eku informacje, o kolejności otwierania wtrysków i moment w którym mają się otwierać. Gdy robią to w niewłaściwym czasie silnik momentami, może się chwilowo zamulić, lub całkowicie rozstroić się w swej pracy.

Już od jakiegoś czasu zaczęła mnie mocno drażnić tendencja auta do falowania i gaśnięcia. Wcześniej powymieniałem wszystkie czujniki, przepływkę, odmy, krokowca, filtry, świece itp (co tylko było można) a auto nadal falowało i czasem gasło.
Sprawdziłem kompresję i wyszło że na 2cyl mam 8atm a na 3cyl 7atm. Na reszcie miałem ponad 13atm. Wykonałem test szczelności lejąc mixol na cylindry i odpaliłem. Zadymiłem okolicę ale zauważyłem że dopóki nie wypalił się mixol silnik pracował równiutko na wolnych obrotach. Podejrzewałem zapchane pierścienie. Nie sądziłem żeby były zapieczone bo nigdy auta nie przegrzałem.

W związku z tym że za 500km i tak musiałbym zmienić olej postanowiłem że wypróbuję patent z naftą.

Lałem naftę na gary przez 4dni po 2 razy dziennie po jakieś 30-40ml. Na początku zauważyłem że nafta ściekała bo zawsze jak wracałem z dolewką widziałem odsłonięty cylinder, ale ost dnia rano zalałem i wieczorem kiedy przyszedłem auto poskręcać okazało się że cylindra nie widać. Okazało się że nafta stoi, nie ściekła. Wyssałem strzykawką z igielitem naftę z cylindrów. Zauważyłem że wyssałem razem z naftą jakąś gęściejszą, bezbarwną maź która była cięższa od nafty i zawsze była na dole strzykawki. Nie posiadała żadnego charakterystycznego zapachu.

W każdym razie poskręcałem auto a nst dnia rano bunka odholowana została na wymianę oleju. Postanowiłem że nie będę odpalał silnika po zalaniu naftą, nawet na chwilę, bo nie potrzebowałem żeby cały silnik się przeczyścił. W sumie wlałem jakieś 800ml nafty technicznej.

Co się okazało, auto zaczęło pracować równo. Nie ma tendencji do falowania ani tym bardziej do gaśnięcia. Już 3 dni jeżdżę i nic złego się nie dzieje. Silnik nawet wizualnie po otwarciu maski, nie trzęsie się tak jak wcześniej. Dla mnie rewelacja.
Okazuje się że stare sposoby sprawdzają się nie tylko w silnikach starego typu.
Za jakiś czas sprawdzę kompresję. Ciekawe co mi wyjdzie.