Witajcie, cześć i czołem. Wczoraj wraz z grupą znajomych stwierdziliśmy że pojedziemy na spot do miejscowości oddalonej o 40km od naszego miejsca zamieszkania. Polecieliśmy na 3 samochody. Kiedy już prawie dotarliśmy do celu, moje auto traciło moc. jechało, ale traciło moc. Miałem trochę mało paliwa, ale spokojnie na 70km by starczyło, miałem już tankować. Zajechałem na parking, i czekałem na kolegę który miał się na ten spot zabrać z nami. Wtem moja dziewczyna powiedziała że to może wina paliwa, bo ostatnio zaczął świrować wskaźnik. Pomyślałem że ok, faktycznie się zaciął. Przyszedł kolega, wsiedliśmy do samochodu - o, nie odpala. Kręci, kręci ale nie odpala. No to pojechaliśmy drugim autem po paliwo - łącznie przywieźliśmy 10l. Furka zalana, ale dalej nie odpala. No odpala, ale dosłownie sekunda i gaśnie, następnie nie chciała wcale odpalić - tylko "chechłała". Gdy mnie znajomi odholowali, zabrałem akumulator do domu - naładowałem - podpiąłem znów pod auto, i ot - hura odpalił... moja radość nie trwała długo bo działał dosłownie 2 sekundy. Później znów odpalił na sekundę - i znów zaczął "chechłać". Stało się to tak z dnia na dzień, z chwili na chwile - żadnych przesłanek wcześniej nie zaobserwowałem - czy mógłby ktoś z was nakierować mnie co może być nie tak?
Pojazd to BMW E46 2003r 316 1.8 benzyna.
|