Wydaje nam sie, ze prawie taka sama nawierzchnia o prawie takiej samej przyczepnosci ale "prawie" robi wielka roznice
Ostatnio tez bylem przekonany, ze dyfer mi padl (bo i tak nie mialem w nim oleju) i wydawalo mi sie, ze to juz koniec jak skrecajac w prawo na skrzyzowaniu puszczalem jadacych prosto (odpowiednik lewoskretu w ruchu prawostronnym) i chcialem zdazyc miedzy jednym a drugim, noga w podloge a tam tylko jedno ciagnelo i drugie nawet po odpuszczeniu gazu i ponownym dodaniu nie zalapywalo... myslaem ze dyfer kaput a tu po prostu po lekkim deszczyku nawierzchnia sliska i prawe kolo bylo lekko odciazone z racji skretu w prawo. duza-nie duza roznica ale jednak starcza to dyfrowi by tak rozlozyc naped... Oczywiscie, dyfer okazal sie w pelni sprawny i olej juz jest wiec jak widac wcale jedno kolo nie musi byc na wyslizganym lodzie a drugie na suchym asfalcie z opona 245 zeby dyfer bez szpery robil takie akcje
Zawsze mozesz sprobowac lekko zaciagac reczny, to spowoduje danie wiekszego oporu kolu, ktore sie kreci jak szalone i tym samym dyfer powinien starac sie rozdzielic te sily w miare rowno. Oczywiscie nie jest to super dla sprzegla... no ale jak nie ma kto Cie wypchnac a gdzies ugrzazles mozna sprobowac
Wole troche sprzeglo przydusic, niz wozic lopate z piachem w swoim coupe
