Kilkanaście dni temu pojawiły się w moim aucie dziwne dolegliwości.
Nie wiem czy to tylko zbieg okoliczności, ale zaczęło się to dziać niemal równocześnie z pojawieniem się dziurki w chłodnicy na wysokości zbiorniczka wyrównawczego, przez co wentylator rozchlapywał po przedziale silnikowym płyn chłodniczy...
Zaczęło się od tego, że kilka razy po włożeniu kluczyka do stacyjki, przekręceniu kluczyka do pozycji II (zapalają się kontrolki) a następnie próbie odpalenia - zegary przygasały i zerowały się (zegar, licznik dzienny). Tak jak przy rozładowanym akumulatorze, tyle, że samochód bezproblemowo później odpalał... Te objawy nie występowały i występują co jakiś czas - nie są nagminne przy każdej próbie odpalenia auta. Później doszło coś jeszcze... Otóż, tankowałem na stacji. Po odejściu od dystrybutora z kluczyka zamknąłem auto. Po powrocie próbowałem z kluczyka otworzyć - bez efektu. Otworzyłem drzwi normalnie kluczem. Po włożeniu do stacyjki - zegary znów wyzerowane. Samochód odpalił normalnie...
Teraz doszło do tego wszystkiego to, że co jakiś czas przy próbie odpalenia samochód nie reaguje. Nie zapalają się żadne kontrolki. Dopiero gdy z kluczyka zamknę go i otworzę kontrolki zapalają się a liczniki są zresetowane. Samochód odpala normalnie.
Nie wiem czy to ma związek ale ostatnie przypadki zdarzyły się, gdy samochód był pochylony - np. zaparkowany prawą stroną na krawężniku.
Pierwsze moje podejrzenia - klemy akumulatora. Na oko czyste - zresztą jak mają się ubrudzić będąc w bagażniku. Sam akumulator VARTA ma nieco ponad rok, więc raczej go wykluczam - choć tej zimy padł....
Może to problem z przekaźnikiem w module komfortu?
A może po ostatniej mojej historii z chłodnicą, gdzie wentylator rozchlapywał po przedziale silnikowym płyn chłodniczy coś ten płyn zalał? Lub też jakiś kabel się poluzował?
Pomóżcie Koledzy... Od czego zacząć, żeby znaleźć usterkę?
|