Polak napisał(a):
Ale najgorsze są darmozjady (inteligencją też nie grzeszą) ze Straży Miejskiej
To są tzw "chłopki" bez wiedzy, doświadczenia i co najważniejsze BEZ podstawowej znajomości prawa.
Kilka razy już ich zagiąłem na czymś- nigdy jeszcze nie dostałem od nich mandatu, choć kilka razy wyciągali już pliczek.
Różnica między nimi a policją jest taka iż policja nie dostaje "prowizji" z wypisanych mandatów, a oni tak- więc dlatego z policją łatwiej się dogadać..
P.S.
Przypomniała mi się historia z ubiegłego roku.
Jechałem z kolegą (były policjant, po przejściach- prawie 15 lat pracy w wydziale dochodzeniowo-śledczym KGP w Warszawie), jedziemy pod PKiN pod prąd (umyślnie, kumple skraca drogę

) nagle niewiadomo skąd, wyskakuje strażnik miejski, macha, krzyczy- staje nam na drodze, kumpel uchyla szybę i zaczynają "rozmawiać"... "dialog cytuje tak jak był, nie wycinając bluzgów- aby oddać realizm sytuacji"
SM: "Panie coś, pan ślepy? Znaków pan nie widzisz? Pod prąd pan jedziesz!"
K: "Nie"
SM:" ...yyyy... co nie?"
K: "Nie twój interes"
SM:

"Tak? To proszę zjechać tu na bok, 300 złotych będzie kosztował ten nie mój interes"
K: "Chłopku małorolny, masz przeszkolenie z ruchu drogowego, że mnie zatrzymujesz i mandat chcesz dawać?"
SM: "yyy... no nie..."
K: No to po ch.. mi krew psujesz z rana? Idź, tam babcia tulipanami handluje bez koncesji, to jej kwit na 50zł wystawisz.."
SM:

"yyy... a to ja przepraszam..."
I poszedł sobie w stroną babci
Zawsze jak sobie to przypomnę mam niezłą bekę z tego
