BMW Sport

"Tylko opatrzność sprawiła, że Tomasz Adamek żyje. Najlepszy polski bokser miał być jednym z pasażerów samolotu cessna, który w poniedziałek tuż przed godziną 16 rozbił się na małym lotnisku w New Jersey.
Konsul RP w Nowym Jorku Marek Skulimowski poinformował, że w katastrofie zginęli trzej obywatele polscy przybyli z kraju i dwaj Polacy zamieszkali na stałe w USA. Feralna cessna 337 Skymaster należała do 45-letniego Jacka Mazurka, polskiego biznesmena z Kearny w New Jersey. Był on drugim pilotem.

Tomasz Adamek jest głęboko wstrząśnięty tragedią. – Jacek był u mnie w sobotę i namawiał, żebym w poniedziałek wybrał się z nim i jego przyjaciółmi z Polski na przejażdżkę jego samolotem – opowiada Faktowi pięściarz. Mazurek chciał swoim gościom pokazać Nowy Jork z lotu ptaka.

– Już miałem się zgodzić, ale przypomniałem sobie, co mi wbijał do głowy Ziggy Rozalski, żebym za żadne skarby nie latał takimi małymi samolotami. Powiedziałem, że chętnie, ale innym razem, jak zrobi się trochę cieplej – mówi Adamek, który w sobotę widział Mazurka ostatni raz. A znali się od sześciu lat, czyli od pierwszego przyjazdu Adamka do Ameryki.

– Jacek był fanatykiem boksu, jeździł ze mną na wszystkie walki – mówi najlepszy polski bokser. Po ostatniej walce Adamka z Jasonem Estradą w Prudencial Center, Mazurek wskoczył na ring i serdecznie gratulował przyjacielowi wygranej. – Był bardzo ciepłym, dobrym człowiekiem – wspomina Tomek. – Obiecał, ze nauczy mnie pilotażu. Był świetnym pilotem – dodaje bokser, który przed każdym lotem, nawet wielkim odrzutowcem, robi znak krzyża.

Ofiar poniedziałkowej tragedii mogło być jeszcze więcej, bo Mazurek miał wziąć na pokład jeszcze trzy osoby, które czekały na niego na lotnisku. Z czwórką gości poleciał tylko zatankować samolot. Nieszczęście wydarzyło się gdy podchodził do lądowania. W wypadku, oprócz Mazurka zginęli także pierwszy pilot Wojciech G. Nykaza, 38-letni Andrzej i 14-letni Patryk Zajączkowscy z Warszawy i ich kuzyn z Bielawy 6-letni Filip Zajączkowski.

Menedżer Adamka, Ziggy Rozalski, wciąż jest wstrząśnięty tragedią. – Boże, przecież Tomek już by teraz nie żył, przecież on by już nie żył – powtarza na okrągło.

http://sport.wp.pl/kat,1878,title,Tomasz-Adamek-mogl-zginac,wid,11987194,wiadomosc.html


Nie, że dziecko zginęło...nie...ale kasa by zginęła.......Bo profity z Adamka ma przecież Ziggy nieziemskie....

w tym co piszesz napewno jest troche racji nie mniej jednak kto troszke interesuje sie boksem wie ze ziggi i Tomek sa przyjaciolmi nie tylko od $$ dla mnie ten temat jest bardziej taki do zadumy... ze smierc moze nas spotkac na kazdym kroku w chwili kiedy najmniej sie jej spodziewamy

to prawda.

A mi przypomina sie tekst z piosenki bodaj Perfektu:



Lepiej nad tym sie zastanowmy... bo to dotyczy naszego zycia...

nie znamy dnia ani godziny

podobną sytuacje przeżył australijski pływak Ian Torphe (czy jakoś tak)
tego dnia kiedy był atak na WTC w NY wraz ze znajomymi miał jechać na "góre" jednak wrócił się do hotelu aby wziąć aparat fotograficzny i przypadkiem włączył TV gdzie były już pokazane wydarzenia

szczęście w nie szczęściu możnaby rzec, on żyje ale jego znajomi

Głodnemu chleb na myśli. Ziggy by stracił przyjaciela a ktoś tu myśli że chodziło o kase...helllooo

Hellloo..tam dziecko zginęło....

dziennie ginie pare dzieci

A to przepraszam..w stosunku do ilości zawodowych bokserów umknęło to mojej uwadze

Dobre

Jakbym w wypadku kolejki górskiej stracił przyjaciela a przy oakzji zgineli by inni, czy dorosli czy dzieci, to "opłakiwałbym" przyjaciela.

Przecież to oczywista sprawa, że przeżywamy to, co dotyczyło naszych bliskich

Choćby zgineło 18 dzieci w wieku od 1 do 18 lat i jeszcze ktoś mi bliski będę przeżywał tego bliskiego. d0nTtOuChm3, chyba trochę przesadzasz...

To musi być straszne przeżycie dla Adamka..

Nikt nie zna dnia ani godziny...
... chyba że ma zegarek z datownikiem