Z innych for:
Cytuj:
Najpierw moje spostrzeżenia co do "winy"...
1) Niech każdy sobie porówna prędkość: Warszawy, mijających ją samochodów, motocykla.
2) W którym momencie motocyklista zaczął hamować.
3) Na której częsci pasa - po której stronie - jechał motocyklista.
Ja widzę tam Warszawę zjeżdżająca ze środkowego pasa na prawy i dalej na przystanek (w miejscu, gdzie pas do włączenia się do ruchu zmienia się w zatoczkę przystanku autobusowego). Jadący ze stosunkowo dużą szybkością (większą, niż większość współczesnych aut na tym odcinku) motocyklista widzi Warszawę zjeżdżającą ze środkowego pasa na prawy i - tu moje przypuszczenia - zakłada, że Warszawa pojedzie prawym pasem, wiec sam nie zwalnia, tylko zjeżdża w stronę zatoczki autobusowej z zamiarem wyprzedzenia prawą stroną... Kiedy zauważa, że Warszawa zjeżdża do zatoki, zaczyna hamować...
Wypadek z Warszawą wiozącą parę młodą i motocyklistą zdarzył się kiedyś w Częstochowie (to jest informacja na 100% pewna) - i wypadek z tego filmu by pasował do tej informacji. Tym bardziej, że otoczenie też się zgadza (zakładając, że tak, to jest to DK 1, tzw trasa, gdzieś pomiędzy Aleją Pokoju a Krakowską, w kierunku na Łódź; kamerzysta filmujący ślub stoi na jednej z dwóch na tym odcinku kładek dla pieszych). Wypadek miał miejsce w przedziale lat 2000-2003, tyle o ile coś tam pamiętam, to raczej 2001, ewentualnie 2002. Może ktoś z Częstochowy lepiej pamięta albo ma jak poszperać w starych gazetach?
Cytuj:
A w tym, nomen-omen, wypadku, skrajny prawy pas, NIE JEST "zwykłym" pasem ruchu tylko pasem do włączenia się do ruchu dla wyjeżdżających z ulicy podporzadkowanej, a w miejscu gdzie motocyklista uderzył w samochód, pas dla włączajacych się przechodzi w zatokę autobusową - więc tu nie może być mowy o wypzredzaniu prawym pasem.
Refleksja: koerowca warszawy widział motor i chciał tylko przeciąc jego pas ruchu? Ale nie spodziewał sie tej prędkości?
Do kolizji by nie doszło jakby motor jechał wolniej?
Tak sobie patrzę sobie i patrzę na tą scenką i się zastanawiam czemu on nie minął tej warszawy... przecież zahaczył o sam kant? Może nie patrzył przez chwile.. (co nie wpływa na orzeczenie winy oczywiście)
Cytuj:
Co do winy, w 90 % przypadków policjanci orzekają o winie tego, który jedzie z tyłu - powinien teoretycznie zawsze jechać tak, by móc reagować na nieprzewidziane sytuacje przed nim (typu ostre hamowanie pojazdu z przodu, lub właśnie zajechanie drogi). Wydaję mi się, że i w tym przypadku by tak było. Jeżeli motocyklista ostro poginał, to kierownik Warszawianki mógł go nawet nie widzieć na horyzoncie (lub widzieć bardzo daleko) w momencie jak zaczął się przebijać na prawy pas. Chociaż tu część winy mogła by też spaść na kierowcę za to że nieprawodłowo ocenił odległość, prędkość, czyli ogólnie sytuację na drodze.
To ciekawe:
Cytuj:
Winę ponosi jadący z nadmierną prędkością dawca nerek, który wjechał w tył opuszczającej pas ruchu Warszawy, po którym obydwaj się poruszali. Co innego gdyby Warszawa podczas manewru wtargnęła pod jadący motocykl. Wjechał w tył samochodu i ponosi winę. Powinien jechać z prędkością, która pozwala mu wyhamować w każdej sytuacji.