AD/HD napisał(a):
Fryderyk napisał(a):
...a się okazuje, że jednak jestem po prostu tłukiem
spojrz na swoje posty
no przecież mówię, że jestem

AD/HD napisał(a):
zaslanianie sie cale zycie dokumentem jest zalosne i godne pogardy
ja moge robic bledy mam dys, ja nie musze uczyc sie zasad- mam dys, ja moge walic byki na forum bo mam dys
pokazujesz, ze mozna miec prawdziwe dys i potrafic sie wypowiedziec
a tym samym pokazyjesz, ze reszta to lenie
No bo dys to skomplikowana sprawa, nie, że się pisze ól, sul, krul, kasóje, który itd. Dys nie polega na braku możliwości zapamiętania reguł ortografii - a przypominam, że tego najbardziej się człowiek uczy przez czytanie itd. i nawet nie znając reguły, wyraz "który" się w oczy rzucza, jak się czyta, co się pisze.
Dys polega na tym, że to się doskonale wie, ale od czasu do czasu popełnia się specyficzne błędy. spowodowane to jest pewnymi wadami wzroku, słuchu lub inne, myli się pewne litery. Ja czasami mam tak, że prosty wyraz jest banalnie oczywisty w pisowni, a napiszę go źłe - jak kliknę "wyślij" to się czerwienię i edytuję, bo oczy bolą. Zastanawiam się, jak w ogóle przeszło mi to przez palce?
Tak to działa.
Z dyskalkulią - to nie mam oficjalnie stwierdzone, ale czasami mam problem dodać 17 + 26, czy przemnożyć 3 x 17 i potrafię się walnąć... ale na studiach rozwalałem niesamowite całki. Kiedyś miałem zadanie na diagno - pytałem kumpli jak to robić - odpowiedzieli, że to nierozwiązywalne - trzeba zrobić MMSem zdjęcie, wysłać do aka i wtedy ktośw akademiku robi to w MatchCADzie i odsyła odpowiedź... nie posiadając zbyt wielu materiałów pomocniczych, rozwaliłem wszystkie możliwe warianty (a było ich kilka) tego zadania. Zajęło mi to całe 2 dni, ale serio, od samego patrzenia na nie robiło się ciepło (rozwiązanie na 3 strony A4 ).
Najgorzej mam z dysgrafią. Tutaj mam masakrę. Jak muszę szybko notować, pisać - najczęściej tylko sam siebie potrafię odczytać. Jak muszę pisać, żeby ktoś mnie zrozumiał, nauczyłem się pisać pseudotechnicznym pismem. Zajmuje mi to jednak o wiele więcej czasu - ale da się!!
...swoją drogą ale parodia, nie umiem pisać, ani postawić w miarę prostej kreski, a mój zawód polega m.in. na rysowaniu
Z dysleksją czytam czasami stronę i nie wiem o czym to było. Wówczas czytam jeszcze raz.
Powyższe przykłady wszystkie opisują pewne trudności, ale raczej wątpię, abym szedł na łatwiznę... tak mi się wydaje....
StreetFire7 napisał(a):
O ile nie denerwuje mnie slang taki czy inny i skróty typu "cze" czy "bro", to jak widzę jak ktoś z premedytacją pisze "piffo, paczeć, koffam", to nóż mi się w kieszeni otwiera.
Mnie to nie denerwuje... po prostu chyba nie siedzę na takich forach, gdzie ktoś by używał takich slangów

Mimo wszystko dalej jestem zdania, że jeśli język internetowy zostaje w internecie, to jest okay. Jak ktoś co chwile mówi "lol" to wtedy już zaczyna być źle. Takie jednak skróty typu wtf, afk, brb, w8, thx m8, ty, np, wtf, pwn, czy inne są potrzebne i upraszczają pewne rzeczy.
Denerwuje mnie jednak jak np. ktoś mówi "siema" na pożegnanie się. To słowo powstało jako skrót "jak się masz" i nie wyobrażam sobie, żeby można było się tak żegnać. Nie jarzę tego.
...najbardziej jednak denerwuje mnie, jak ktoś ignoruje język techniczny, jeśli jest związany z techniką w jakiś sposób. Strasznie mnie taka ignorancja i używanie wyłącznie obcych słów, lub polskich, które tak naprawdę co innego znaczą.