wnukus napisał(a):
za kazdym razem jak stawalem to kupa ludzi stala i patrzyla co sie dzieje, dzwonili po karetke i zadowoleni ze spelnienia obywatelskiego obowiazku. 1 raz w samochodzie tlily sie kable, wyciagnalem faceta, przyjechala straz, nie zrobil sie z tego jakis wielki pozar czy cos, ale wszyscy dookola stali i mowili ze strasznie odwazny jestem ze ryzykowalem dla obcej osoby Boje sie tylko ze jesli mi sie cos takiego przydazy to bede mogl liczyc tylko na siebie
Kolego nie chodzi o to czy tliły się kable czy palił się zbiornik paliwa - liczy się twoja postawa, za co wielki szacun dla ciebie!!! Obca nie obca osoba - a co to ma do rzeczy??!! Nie wiem jak to wytłumaczyć ale jeśli ktoś choć odrobinę potrafi się wczuć w daną sytuację tzn. że za chwilę może w danym aucie spłonąć czyiś ojcieć czy córka to chyba warte jest to ryzyka i właśnie nie dla chwały ale dla uratowania czyjegoś życia, zaryzykowanie dla czegoś co jest najcenniejsze dla kogoś innego..!! Ludzie boją się różnych rzeczy ale w takich sytuacjach działa niewytłumaczalna adrenalina, która daje nam irracjonalną siłę do działania... sam byłem sprawcą wypadku... wjechałem kobiecie w tył mimo, hamowała awaryjnie, walnąłem ją w tył renówki - wiadomo, że moja wina ale, że nie miała zapietych pasów to już nawet ja nie mogłem temu zapobiec... No i walnęła głową w kierownicę tak, że straciła przytomność... Nie chcę tu robić z siebie żadnego bohatera,bo nawet przez chwilę tak nie myślałem, liczyło się tylko to żeby jak najszybciej wydostać sie z aut i dlatego nie myślałem o tym, że skasowałem miesięczną furę tylko o tym,że byc może w aucie przede mną jest ktoś kto potrzebuje pomocy.. Pomogłem jej wydostać się nie patrząc na blokadę ruchu czy cokolwiek.. Z mojego auta ciekły płyny, jak się później okzało na szczęście tylko z chłodnicy ale gdyby to było paliwo z renówki + rozbite moje reflektory może = spięcie i pożar? Zmierzam do tego,że trzeba używać wyobraźni i być świadomym swoich czynów ale także zachować trzeźwość myślenia zamiast kręcić takie filmiki.. zamiast tego filmu chętnie przeczytałbym, np. na WP czy ONET.PL o bohaterskim wyczynie ratownika amatora, który nie zważając na okoliczności rzucił się na pomoc ofiarom..