BMW Sport

Heh, przypomniało mi się jak w niedzielę byłem nad jeziorem. Na parking (płatny) podjeżdża Vectra A, nuta na full, przez szyberdach wychyla się jakiś cwaniaczek (na oko ze 40kg) i do parkingowego z tekstem "można za darmo" Co najciekawsze to z tej Vectry ich wysiadło 7 czy tam 8

Tylko, że temat jest o ciotach drogowych, a z Twojego opisu wynika, że w wektorze siedzieli "Królowie życia"

Wiem, ale jakoś mi się skojarzyło

Ja bym napisał ogólnie brak odstępów. Dużo ludzi ma tendencję do siedzenia na zderzaku.

Ja z reguły trzymam dosyć duży dystans od samochodu poprzedzającego. Nie jest to stała odległość a zależna od prędkości i innych czynników. Ostatnio miałem pewną sytuację która potwierdza jak bardzo to jest ważne. Nie wiem czy o tym pisałem, najwyżej się powtórzę

Jadę dosyć żwawo siekierkami. Jest dosyć pusto, ale żeby specjalnie nie zwalniać jadę zygzakiem co chwilę zmieniając pasy. Zdarza mi się to bardzo rzadko, ale akurat wtedy złapałem jakąś fazę Trochę się zacieśniło. Zjechałem na lewy pas. Inni kierowcy zjeżdżają bardzo płynnie i kulturalnie na środkowy pas. Nie miałem jakieś astronomicznej prędkości ale jechałem o te 30km/h szybciej niż inni. Dojechałem do samochodu który też jechał szybciej od wszystkich ale jednak wolniej niż ja. Podjechałem do niego dosyć blisko żeby zrozumiał że chcę jechać szybciej, ale bacznie obserwowałem sytuację przed nim żeby w razie czego nie wjechać mu w tyłek. Po krótkim czasie widząc że robi się coraz ciaśniej dałem spokój i puściłem gaz, żeby zwiększyć odległość miedzy nami. I zrobiłem coś czego nie powinienem, wyluzowałem się praktycznie od razu i przestałem patrzeć daleko, nawet na samochód przede mną patrzyłem nie do końca uważnie. W tym samym momencie samochód przede mną rozpoczął gwałtowne hamowanie. Odległość zbytnio się jeszcze nie zwiększyła, a ja bardzo późno zareagowałem. Gdybym nie miał luki z prawej strony to bym w niego przywalił.

A tu taki eksperyment, zobaczcie:
http://www.tvp.pl/krakow/motoryzacja/omin-korki/wideo/eksperyment-szybki-start-na-skrzyzowaniu-z-sygnalizacja-2-vi/4627032
Pozdrawiam

I am 5, hahahaha dobre, baba mnie rozbawiła, robią PRZERAŻAJĄCE przerwy

kostek_ja - złośliwość z jego strony, czy coś tam przed nim się stało? Pewnie nie dowiesz się sam już tego.

Coś się stało, zaraz po tym wszystkie 3 pasy praktycznie stały. Ewidentnie moja wina, wyluzowałem się zanim zwiększyłem odległość i się zgapiłem. Ale nic się nie stało, wnioski wyciągnąłem i drugi raz tego błędu nie powtórzę

renoraines, piękne, zassałem do auta

Krakusy tak przecież jeżdżą
pisałem kiedys o tym hehe
Ogólnie mają luz we krwi, więc niech sie nie wkurzają na korki.




A ja mam kilka przykazań dla pretendentów na cioty drogowe, których wcale mało nie jest:
-Pas do włączenia sie do ruchu jest pasem startowym, to na nim sie rozpedzamy by zgrabnie wsunąc się miedzy jadące auta.
-Pas do wyłączenia z ruchu, jest pasem do hamowania, zjeżdzamy na niego z pasa do jazdy na wprost, i dopiero na nim hamujemy do prędkości odpowiedniej do danego zjazdu.
- Skręcając w lewo z pasa do skrętu w lewo, nie musimy wjeżdżać prawymi kołami na sąsiedni prawy pas do jazdy na wprost, bo nie prowadzimy Ikarusa.
- Nawyk takiego szerokiego nadrabiania zakrętu jest bardzo niebezpieczny kiedy skręcamy w lewo na drodze jednojezdniowej. Auto przybliżone do prawej krawędzi, które skręca w lewo, często jest zasłoniete przez stojące za nim auta. Kolejne auto dojeżdżające do stojącego nie wiadomo czego ogonka aut, może zacząć wyprzedzać ogonek, nie widząc skręcającego w lewo. Ciota drogowa przybliżona do prawej krawedzi jezdni, nie zobaczy wyprzedzającego również.
Za nieprzestrzeganie skręcania z prawidłowej strony jezdni oblewa sie egzamin na prawko. Niestety prawie nikt nie rozumie sensu ustawianie sie przy krawędzi odpowiedniej dla kierunku skręcania.
- Ciota drogowa jedzie grzebiąc w nosie, jedzie i nie jedzie, kiedy widzi pomarańczowe, zaczyna przyspieszać, a że jest ciotą bieg ma za wysoki, nie zdąży zredukować i do tego ma marny samochów, to wjeżdża na skrzyżowanie na mocnym czerwonym.

i gra muzyka.

Jestem ciotom drogową, bo jak skręcam w prawo to ustawiam się często przy lewej krawędzi, a jak jest bardzo ciasno to blokuję trochę tych co jadą prosto .
Robię tak tylko na ciasnych uliczkach z krawężnikami, gdzie jest dość spory ruch. Inaczej to bym już chyba 30 razy felgi malował i nie wiadomo, czy nie prostował.

eeeee dlaczego???
przynajmniej umie uzasadnić
cioty drogowe NIE WIEDZA, ze można skręcać np w lewo z lewej krawędzi pasa i odwrotnie

A ja bym proponował więcej tolerancji. Drogi są dla wszystkich.
Nie żebym bronił ludzi, którzy nie umieją jeździć ale...
Na przykład moja mama, która od wielu lat nie miała samochodu, w końcu zaczęła jeździć. Jeździ dobrze i przepisowo, natomiast nie zawsze z maksymalnymi dozwolonymi prędkościami. I teraz jest pytanie: Czy powinna siedzieć w domu i na zakupy czekać jak przyjadą synowie, czy ma prawo pojechać do miasta (3 km) z prędkością 60 km/h, mimo że ja jeżdżę 120 i pewnie by mnie spowolniała?

Zapewne też nie jest pierwsza na światłach.
Łatwo oceniać ludzi z perspektywy 300 konnego samochodu, mając 25 lat i czując się pewnie za kółkiem.

duce74, niech Twoja mama nie boi się gazu Co do ruszania ze świateł to nie chodzi o ruszanie z piskiem, ale o fakt dynamicznego ruszenia w ogóle, często widzę sytuację p.t. "zapaliło się zielone, no to teraz muszę wrzucić bieg, no tak najpierw jedynka, no jest, aha jest zielone, no to ruszam" i co? minęło ze 30 sekund, a czasem tyle trwa zmiana świateł, a przejechało jedno auto.

Wiem o tym i zdaję sobie sprawę z utrudnień jakie niektórzy robią. Moja mama nie miała być przykładem złego kierowcy, tylko że czasami warto wyobrazić sobie jak na światłach rusza Twoja dziewczyna, ciocia, dziadek. Nie mówię, że to dobrze ale czasem takie spojrzenie pomaga panować nad nerwami

EDIT:
ale jak widzę, że ktoś rozmawia przez komórkę i przez to nie zobaczył świateł to też mam ochotę wysiąść

Nie mam 25 lat, 300-konnego samochodu i ... przez czas jakis samochodem nie jezdzilam.
Wezcie te swoje mamy, babcie, ciocie, wujkow, posadzcie za kolkiem i nauczcie chocby skrecac na skrzyzowaniach nie zwalniajac do 0
Mi z moja osobista mama sie udalo - na swiatlach startuje (prawie) pierwsza, skreca nie stajac niepotrzebnie po drodze.. ba... nawet nauczyla sie redukowac biegi przy wyprzedzaniu

pzdr
RZaba

I co? Da się? Jak widać da się