Artykuł z bieżącego numeru Polityki:
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/153 ... -trwa.readCytuj:
Wreszcie Polska, z wysokimi statystykami śmiertelności na drogach, dostała unijne 54 mln euro na stworzenie kopii zachodnich systemów automatycznego pomiaru prędkości. Ponieważ policja nie miała spektakularnych sukcesów z fotoradarami, zadanie powierzono Inspekcji Transportu Drogowego. Wzorować mieliśmy się głównie na Francji. A wyniki mieć jak w Holandii: w 2001 r. w wypadkach samochodowych zginęło 993 Holendrów, po wprowadzeniu (jak twierdzi policja) automatycznych radarów śmiertelność na holenderskich drogach spadła do 650 osób.
Ku niemiłemu zaskoczeniu kierowców polski system, po początkowych perturbacjach przy przetargach, zaczął działać dość szybko. W sierpniu 2012 r. żniwa rozpoczęły się również na drogach. Fotoradary CANARD zrobiły 68 845 zdjęć. Ale wtedy system głównie opierał się jeszcze na starych, zawodnych urządzeniach, które dawały 40-proc. skuteczność odczytu zdjęć. Przy drogach montowano już jednak 300 nowoczesnych. CANARD szybko nabierał prędkości. A od grudnia leci już niemal pełną parą wzmocniony 29 samochodami z wideorejestratorami. Niezawodność odczytu skoczyła do 70 proc. Na koniec roku w zasobach systemu było już 616 702 zdjęcia. Mandaty dostało i przyjęło już 83 535 kierowców. Pozostali niebawem znajdą swoje w skrzynkach pocztowych.
W Internecie i mediach zawrzało. Zwłaszcza gdy wydało się, że do tabelek, po raz pierwszy w historii tworzenia budżetu, dodano rubryczkę z wpływami z mandatów nałożonych na kierowców. 1,2 mld zł, które minister finansów zamierza zarobić na łamiących przepisy kierowcach, doprowadziło ludzi do wrzenia. W Polsce ciągle nie ma spójnej sieci autostrad. Mapa dróg nie zmieniła się od stu lat. System oznakowania jest archaiczny i nieracjonalny. Ale za to jest już trzecia służba, która ściga i łupi udręczonych kierowców.
W zeszłym roku CANARD nie spełnił pokładanych w nim nadziei budżetowych. Wystawiono mandatów na zaledwie 30 mln zł. Ministerstwo Finansów poszło jednak za ciosem. Do systemu ma być dokupionych 160 nowych radarów. Znajdą się też pieniądze na 87 nowych samochodów z wideoradarami dla policji. Jest szansa, że tym razem MF zarobi, ile zaplanowało, czyli 1,5 mld zł, co oznacza wzrost o 5000 proc. Trudno się dziwić narodowemu wkurzeniu. Kierowcom byłoby łatwiej zaakceptować tę sumę, gdyby mieli pewność, że pieniądze przeznaczone zostaną na poprawę bezpieczeństwa na drogach i nie rozpłyną się w budżecie.
Kierowcy palą się do radarów
Na wprowadzenie systemu polscy kierowcy zareagowali w sposób modelowy. Śladem kierujących z innych krajów, którzy z podobnymi systemami muszą żyć już od dawna, zaczęli fotoradary zwalczać słowem, myślą i uczynkiem. Co symboliczne, pierwszy podpalony fotoradar był również pierwszym postawionym. Częściowo lub całkowicie zniszczono fotoradary w Knurowcu, Starej Dąbi, Szczurach i Russowcu. Ten ostatni podobno da się jeszcze uratować. Do zniszczenia poprzednich sprawcy się przyłożyli. W Starej Dąbi nie ograniczyli się do oblania słupa i skrzynki benzyną. Żmudnie, przez małe dziurki nalali jej sporo do wnętrza budki. W efekcie sprzęt po prostu eksplodował.
Jeśli liczyli, że przy okazji zniszczą również dowody swoich wykroczeń, to się przeliczyli. Każde zdjęcie po zrobieniu jest automatycznie, bezprzewodowo przesyłane do centrali. Po każdym podpaleniu policja zaczyna poszukiwanie sprawców od analizy ostatnich zdjęć z fotoradaru. Za podpalenia zapadły już pierwsze wyroki. Dwóch mieszkańców spod Pszczyny będzie musiało zapłacić po 60 tys. zł.