Sylwek_ch napisał(a):
normalny człowiek jakby zastrzelił goscia z nozem to sąd na bank by uznał że obronił się środkami niewspółmiernymi do ataku i wysłał na odsiadkę.
Normalny człowiek

To ja przypomnę sprawę sierżanta Gali, o której tu już coś tam chyba pisałem:
Cytuj:
Sierżant Jan Gala jest winny. Przed pięcioma laty na Bródnie, podczas interwencji, zastrzelił dwie osoby. Czy jednak powinien trafić na 7 lat za kraty? List z apelem do prezydenta o ułaskawienie sierżanta krąży po warszawskich komisariatach. Podpisują się wszyscy. Na akcję zbierania podpisów przychylnym okiem patrzy mecenas Edward Wende, były obrońca Jana Gali. - Mam nadzieję, że Aleksander Kwaśniewski przejmie się losem tego człowieka - mówi mecenas. Ta sprawa przed laty rozbudziła niesłychane emocje. Sierżant Gala 9 marca 1997 roku jechał na służbę. Stanął w obronie ofiar napadu. Zaczął krzyczeć - stój, policja. Napastnicy rzucili się do ucieczki. Nie zatrzymały ich strzały ostrzegawcze. Z pobliskiego baru wyskoczyli ludzie. Mieli w rękach kije bilardowe. Byli przekonani, że jakiś psychopata strzela do przechodniów. Policjant miał krzyczeć, by się zatrzymali. W końcu zaczął strzelać. Był przekonany, że chcą go zaatakować. Robert Radomski i Stanisław Żurawski zginęli. W grudniu 1999 roku sąd okręgowy skazał Galę na siedem lat. - Ten
wyrok wstrząsnął naszym środowiskiem - mówi kom. Mirosław Bednarski jeden z organizatorów apelu o ułaskawienie. Policjanci stanęli murem za swoim kolegą. Nad wnioskiem o ułaskawienie pracują już prawnicy z Komendy Stołecznej Policji.
Pod apelem w ciągu kilku dni zebrano setki podpisów. Zbierano je w komisariatach i w Komendzie Głównej Policji. Sierżant na razie korzysta z odroczenia kary, powinien trafić do celi już za cztery tygodnie.Warszawscy
policjanci zbierają podpisy pod wnioskiem o ułaskawienie dla Jana Gali, sierżanta z komisariatu na Woli, który w 1997 r. na Bródnie zastrzelił w obronie własnej dwie osoby i ranił trzecią. Po 4 latach sądowej przepychanki sierżanta skazano na 7 lat więzienia. Wniosek o ułaskawienie trafi na biurko prezydenta Kwaśniewskiego. Stróże prawa murem stają za skazanym kolegą. Niemal każdy ze stołecznych policjantów podpisuje się pod wnioskiem o prawo łaski dla Jana Gali. Listy z apelem do prezydenta krążą już we wszystkich komisariatach, komendzie stołecznej i głównej. - Każdemu z nas mogło się to przytrafić - mówi dochodzeniowiec z komisariatu na Ochocie. - Jan Gala wystąpił przeciwko przestępcom. To nie byli niewinni ludzie. Biegli na niego i na pewno nie mieli przyjaznych zamiarów. Każdy z nas zareagowałby tak samo. Po tragicznej w skutkach interwencji sierżant Gala został skazany na 7 lat więzienia. Wyrok wstrząsnął środowiskiem policyjnym. - To tragedia w jakichkolwiek kategoriach by na to patrzeć - mówi kom. Mirosław Bednarski, przewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów, organizator apelu o ułaskawienie. - Sądy powinny podchodzić do takich spraw bardzo rozważnie. Na akcję zbierania podpisów przychylnym okiem patrzy mecenas Edward Wende, były obrońca Jana Gali. - Mam nadzieję, że Aleksander Kwaśniewski przejmie się losem tego człowieka - mówi mecenas. Wielu policjantów jest oburzonych i wyrokiem, okolicznościami, w jakich zapadł. Sędzia, który przewodniczył rozprawie przeciwko Gali, uniewinnił wcześniej kobietę, która zastrzeliła złodzieja kradnącego transformator z jej posesji. W przypadku policjanta sędzia nie był już taki łaskawy. Tego stróże prawa nie mogą mu wybaczyć. - Gdyby Gala nie zareagował, pewnie zostałby pobity do nieprzytomności - denerwuje się komendant jednego z komisariatów. - Działał w ogromnym stresie. Nie strzelał, aby zabić. Po prostu się bronił - mówi poirytowany funkcjonariusz z komisariatu na Bielanach. Nad wnioskiem o ułaskawieniem sierżanta Gali pracują już prawnicy
KSP. Za pośrednictwem komendy głównej dokument trafi na biurko prokuratora generalnego. Policjanci mają nadzieję, że minister Piwnik wystąpi do Aleksandra Kwaśniewskiego o ułaskawienie ich kolegi. Jan Gala przebywa wciąż na wolności.
Czeka na rozpoczęcie wyroku.
w/g Życia Warszawy z dn. 14.03.2002
Kwach go ułaskawił. Ta sprawa ciągnie się w policji jak smród po gaciach a do tego jeszcze wyrok SN z zeszłego roku gdzie mowa o tym że policja winna używać broni palnej tylko w ostateczności.
Nie pierdo

cie tu kocopołów rodem z filmów made in USA. Najpierw trzeba zmienić to poj

ne prawo, żeby bandyta nie czuł się bezkarnie, żeby wiedział, że może stracić życie jeżeli będzie cwaniakował z gnatem, młotkiem, pałą lub czymś innym. Żeby nie miał możliwości pierdnięcia, że ma kajdanki za mocno zaciśnięte albo nie dostał piciu na dołku. Do tego kasa na szkolenia dla tych ludzi, bo to co było na filmie to amatorszczyzna straszna.
Pozdrawiam.