DamianTra napisał(a):
jiGsaw napisał(a):
Damian - nadal nie rozumiesz, że Izrael tak nie wytrzyma za długo, bo po prostu zabraknie jedzenia w sklepach, jeżeli będą siedzieć na lockdown w nieskończoność? Albo zrobi się hiperinflacja i sytuacja jak w Wenezueli. Twój brak możliwości pojęcia tego mnie już nawet nie źli, to po prostu chyba jest zabawne i tragiczne jednocześnie.
Jak na osobe, ktora z alduwielem rozkminili swiatowy sytem montearny, tak malo wiesz o Izraelu... Ehh...
Nie da sie z Toba dyskutowac. Po prostu. Powyzej masz dane liczbowe, a Ty: Szweeeeecjaasaaa!!!!!!!1one one oen
Jak tam fort z poduszek?
Oficjalnie obiecuje sie postarac nie odpowiadac wiecej na posty jigsawa skierowane na moja osobe, bo tak
W jednej osobie specjalista od wirusow, polityki, sytuacji swiatowej, gospodarki, bankowosci i mojej osoby! I to nie mylacy sie. Dziekuje
Postoje. Odpuszczam, bo doswiadczenia na takim poziomie nie mam. 
Ale jakie dane liczbowe? Ja już pisałem co należało zrobić gdyby ktoś naprawdę chciał powstrzymać wirusa. W marcu zamknąć wszystkie granice, całą komunikację. Zakazać ludziom wychodzenia z domów, na ulice wyprowadzić wojsko. Każdy cywil na ulicy byłby z miejsca zastrzelony przez patrolujących żołnierzy. Wojsko zajmowało by się dostarczaniem żywności itp. ludziom do domów. I tak MINIMUM 2 tygodnie, do miesiąca. Każda inna droga to tylko odwlekanie nieuniknionego. W związku z tym, że BARDZO ciężko u ciebie z pochłanianiem wiedzy i moimi słowami nie potrafię po prostu do ciebie dotrzeć, to załączam poniżej bardzo dobry wpis Trader'a 21, czyli człowieka prowadzącego super blog intependenttrader oraz autora książki zbierającej fenomenalne recenzje "Inteligentny inwestor XXI wieku."
"Rok 2054, Siedlce.
Do siedzącego na ławeczce dziadka podchodzi jego 15-letni wnuczek. Obaj zerkają przez chwilę na przelatującego drona, po czym młody chłopak pyta:
- Dziadku, wspominałeś o tym, że do 2020 roku w Polsce żyło się nienajgorzej. Co się potem stało?
- W 2020 roku wdepnęliśmy w najgorsze gówno i przez pewien czas mało kto to zauważał.
- To znaczy?
- To był rok koronawirusa, pewnie kojarzysz z historii. Pojawiła się choroba, na którą umierały głównie starsze, schorowane osoby. Łącznie umierał jakiś ułamek procenta zakażonych. Kilka procent przechodziło tą chorobę dość ciężko. Nie to jednak było najgorsze. Temu wirusowi towarzyszyła gigantyczna panika na każdym kroku. Dam Ci przykład: latem 2020 roku były takie dni, kiedy w Polsce tonęło więcej ludzi niż umierało wskutek wirusa. A media i tak dzień w dzień zaczynały każdy serwis informacyjny od informowania o liczbie chorych, o tym ilu umarło itd. Wtedy, tak samo jak dziś, ludzie nie myśleli samodzielnie, ale chłonęli to co im ktoś podał. Efekt był taki, że większość społeczeństwa była święcie przekonana, że jest w niebezpieczeństwie. I dopiero wtedy pojawiło się największe zagrożenie…
- Co masz na myśli?
- Politycy zaczęli działać. Na początku to wszystko wyglądało nawet sensownie. Nakaz noszenia maseczek w sklepach czy w innych zamkniętych miejscach. Potem jednak pojawiały się coraz głupsze pomysły. Dzielono kraj na strefy, w jednym miejscu mogłeś robić co chciałeś, a 100 metrów dalej musiałeś zawsze nosić maseczkę. Część osób to oburzało, ale większość była przekonana, że najważniejsze zadanie to pokonać wirusa. Ogólnie zasady co chwilę zmieniano, więc wiele biznesów nie mogło normalnie działać. Ktoś planował na sobotę wesele na 100 osób, wydawał na to roczne zarobki, a 2 dni przed imprezą dowiadywał się, że może zaprosić maksymalnie 20 osób. I zgadnij co jeszcze?
- Co?
- Te osoby nie mogły tańczyć.
- Nie do wiary.
- Ale tak było. To jednak wciąż nie było najgorsze. W pewnym momencie liczba zakażeń i zgonów zaczęła wzrastać. W październiku 2020 roku łącznie mieliśmy już 4 tysiące zmarłych na koronawirusa, z czego przygniatającą większość stanowiły stare, chore osoby. No ale liczba to liczba, a że służba zdrowia miała coraz większy problem to politycy wpadli na najgłupszy z możliwych pomysłów. Niemal całkowicie zamknęli gospodarkę. Ludzie zostali usadzeni w domach na długie miesiące. Mogłeś wyjść do pracy, lekarza lub do sklepu. Mieliśmy już taki moment wiosną, ale trwało to krótko. Tymczasem jesienią wszystko to poszło o krok za daleko. Lockdown na początek oznaczał dramat dla gastronomii, branży rozrywkowej, salonów piękności, biur podróży, hoteli, czy sportu. Oczywiście rząd zapewnił, że wszystkich uratuje, bo są pieniądze. Tymczasem rząd…
- Nie ma własnych pieniędzy.
- Dokładnie. Przedstawiono jakieś tarcze antykryzysowe i zaczęto zadłużanie Polski na potęgę. Wszyscy dostawali zapomogi. Oczywiście w obiegu pojawiło się więcej waluty, więc wzrosła inflacja. Środki, które miliony emerytów zgromadziły na kontach, zaczęły tracić na wartości, do tego stopnia, że wielu z nich nie było potem stać na leki czy porządną żywność. Tysiące umarły w biedzie, oczywiście przedwcześnie.
- Czyli uratowano część starszych osób kosztem innych starszych osób?
- O nie, nie. Lockdown miał dużo gorsze skutki. Przy przyznawaniu zapomóg rząd określił, że firmy nie muszą ich zwracać jeśli utrzymają dotychczasową liczbę pracowników przez kolejny rok. Problem w tym, że te firmy skupiły się na tym by nie zwalniać pracowników i kompletnie nie inwestowały. W związku z tym zaczęły obrywać kolejne grupy: budowlańcy, deweloperzy, artyści, sportowcy itd. A kiedy już minął rok, to firmy mogły już bez problemu zwalniać ludzi, więc bezrobocie eksplodowało. Z kolei dług po 2020 roku pozostał. W całej Unii Europejskiej nikt nie zadłużył się wtedy na taką skalę jak my!
- Co było potem?
- Potem staliśmy się zakładnikami bankierów. Dług, który mieliśmy do spłacenia, był olbrzymi. Świat widział co się dzieje i uciekał od naszej waluty, była ona coraz słabsza. Najlepsi fachowcy zaczęli wyjeżdżać, o ile oczywiście otrzymali specjalny paszport. Kto mógł, wyjeżdżał na Wschód, tam gdzie był rozwój - chociażby do Singapuru. U nas robiło się coraz gorzej. Przekupieni politycy dogadali się z bankierami co do spłaty długów. Wymyślano kolejne rozwiązania, rozkładano spłatę w terminie, ale ostatecznie długu z roku na rok było coraz więcej. Żeby go spłacać, władza wprowadzała kolejne podatki. Najpierw robił to PiS, ale jego notowania spadły i w 2023 roku do władzy wróciła Platforma Obywatelska. Różnicy nie było jednak żadnej. Jedni i drudzy okradali z pieniędzy tych Polaków, którym zostało jeszcze cokolwiek na kontach. W ten sposób dobijano gospodarkę. Ostatecznie w tamtych latach na bezrobociu wylądowało kilka milionów Polaków. Ich rodziny pozostały na łasce państwa, żyły z zasiłków. Upadły dziesiątki tysięcy przedsiębiorstw, a nowi przedsiębiorcy woleli zakładać biznesy gdzie indziej. Ludzie mieli mało, więc kradli. Niesamowicie spadł wtedy poziom bezpieczeństwa.
- Nie rozumiem. Miliony osób ucierpiały z powodu wirusa, który zabijał ułamek procenta zakażonych?
- Tak.
- I w 2020 roku nie było nikogo kto by się postawił rządzącym? Żadnych protestów podczas wprowadzania lockdownu? Nikt nie widział, że to przyniesie straszne skutki?
- Akurat w tamtym momencie Polacy byli zajęci czymś innym. Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie z którego wynikało, że dostęp do aborcji będzie znacznie utrudniony. Kobiety musiałyby rodzić także te dzieci, które najprawdopodobniej nie przeżyją kilku dni. Dopiero to ruszyło społeczeństwo. Przeciwnicy tego orzeczenia wyszli protestować, w tym także niszczyli pomniki i kościoły. Inni zaś organizowali się by bronić świątyń. To było 4 dni przed lockdownem.
- To ciekawe, że akurat wtedy pojawił się inny temat, który przyciągnął uwagę ludzi.
- Przypadku w tym nie było. Dokładnie to samo politycy zrobili kilka lat wcześniej. Podnieśli temat aborcji, czym momentalnie skłócili ze sobą Polaków. Wiedzieli jak to zadziała. Polacy szarpali się miedzy sobą, a politycy mogli po cichu zatwierdzić umowę o wolnym handlu z Kanadą, pisaną typowo pod amerykańskie korporacje. Zresztą tamte koncerny stały się potem bardziej wpływowe niż wiele krajów, w tym Polska.
- Hmmm, być może ten temat aborcji był po prostu ważniejszy niż to, co działo się z gospodarką. Ile właściwie dokonywano takich zabiegów?
- Tysiąc.
- Dziennie?
- Nie, rocznie. W 2019 roku to było około tysiąca zabiegów.
Wnuczek popatrzył na dziadka z rozdziawioną buzią.
-Żartujesz?
- Nie.
- Możesz mi wytłumaczyć czemu Polacy gryźli się między sobą kiedy rząd niszczył życie milionów z nich?
- Niestety, tego nie potrafię Ci wyjaśnić.
Młody chłopak z niedowierzaniem pokręcił głową."
Jeżeli tego nie zrozumiesz, to już przepadłeś. Ja ze swojej strony tylko skoryguję jeden, ewidentny błąd w powyższym wpisie:"W październiku 2020 roku łącznie mieliśmy już 4 tysiące zmarłych na koronawirusa". Tyle zmarło Z WYKRYTYM koronawirusem. Wykrytym na podstawie szemranych testów. Zmarli z wykrytym koronawirusem są obciążeni w większości poważnymi innymi chorobami, w średniej wieku 74 lata, w stosunku do 76 średniego wieku śmierci w Polsce w ujęciu globalnym. Jakby sprawdzić średni wiek śmierci z wykrytą anginą/grypą/zapaleniem płuc to pewnie ciekawe wnioski dałoby się wyciągnąć.