Niby tak, ale z drugiej strony:
My jako kierowcy widząc znak, mamy obowiązek się do niego zastosować.
Stosując się do niego nie mamy wiedzy na temat czy jest on tam postawiony 'legalnie' czy nie i czy ten znak nie jest to np 'podprogowa reklama proszku do prania', skoro wygląda jak znak z kodeksu.
Zakładając że znak stoi 'nie legalnie' a my się do niego nie zastosujemy, łamiemy nakaz stosowania się do znaku (gdyż nie wiemy czy ten znak może tam stać czy nie i czy jest prawdziwy czy nie).
Najpierw jest obowiązek zastosowania się do znaku a dopiero potem obowiązek zastosowania się do tego co ten znak mówi.
De facto czy znak ma sens czy nie, mamy obowiązek się do niego stosować (o ile inny przepis w danym momencie, nie nakazuje czegoś innego i ma pierwszeństwo przed znakiem - nie podam przykładu bo nie wiem

gdzie to mogło by zainstnieć).
Ten medal ma dwie strony - w ten sposób może nam tłumaczyć policja, chcąc nam wlepić mandat za nie zastosowanie się do znaku, oraz możemy tłumaczyć się my, że zastosowaliśmy się do znaku w którym ktoś przeprawił 30 na 80... przed wirażem (bo skąd mamy wiedzieć że tam jest 30 a nie 80 skoro wygląda jak 80).
I dalej, odkręcając kota ogonem, jeżeli złamiemy zakaz, znaku nie legalnego możemy się tłumaczyć że ten znak nie pasuje do definicji 'znaku' (czyli znaku nie ma) i mimo że wygląda jak znak to nie oznacza tego z prawnego punktu widzenia co oznacza znak, więc nie musimy się do niego stosować (bo mimo tego że znak jest to tak naprawde znaku nie ma)...
Fakt faktem, najpierw, widzimy znak, nie wiedząc nic na jego temat poza tym ze stoi i wygląda jak znak - i tu nasuwa się pytanie: czy jest prawdziwy czy nie i czy wolno mu tam stać
Do tego aby wszystkie znaki, były znakami 'legalnymi' są niby odpowiednie służby/zarządcy i co tam jeszcze jest, a nie kierowcy i to w ich gestii leży 'poprawność' stojących znaków. Nam pozostaje tylko zdrowy rozsądek.