W świąteczną sobotę przy ul. Stary Rynek doszło do nietypowego zdarzenia. Kierowca BMW próbował przejechać przez wąski chodnik, ale zaklinował się. Potem tłumaczył, że pamiętał, że wcześniej była tu droga.
Jak poinformował nas świadek tego zdarzenia, kierowca BMW chciał zabrać syna na plac zabaw znajdujący się przy Bulwarze Zygmunta Augusta. - Chciał pojechać na skróty - dodaje nasz Czytelnik.
Mężczyzna pamiętał, że w tym miejscu była kiedyś droga prowadząca z ul. Stary Rynek w stronę Bulwaru. Faktycznie, w tym miejscu powinna biec ulica Bednarska, jednak od kilkunastu miesięcy, czyli od czasu, gdy rozpoczęto obok budowę, drogi nie ma. Jest za to wąski chodnik ograniczony z jednej strony murkiem pobliskiej kamienicy, a z drugiej - słupkami i siatką ogradzającą plac budowy. Mimo to kierowca BMW uparcie założył, że zdoła tędy przejechać. Wjechał w lukę z taką prędkością, że auto zaklinowało się, uszkadzając sporą część karoserii. Uderzenie musiało być dość silne, ponieważ w samochodzie otworzyły się poduszki powietrzne. Auto utknęło na tyle, że wydostać je mogła jedynie laweta, która przyjechała na miejsce zdarzenia.
Z ustaleń świadków wynika, że kierujący BMW był trzeźwy. Wszystkich zapewne dziwi, jak to możliwe, że nie zorientował się na czas, że jednak się nie zmieści.
- Jak on chciał to zrobić? Przecież gołym okiem widać, że auto jest szersze niż to przejście - mówi nasz Czytelnik.
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ucierpiało jedynie BMW, murek i… chyba honor kierowcy, bo to przecież nie przysłowiowa „baba za kierownicą”.
skopiowane z :
http://www.portel.pl/artykul.php3?id_akt=23179&id_dz=1
takie akcje to tylko u mnie w miescie
