odkąd pamiętam Ojciec miał RWD. Dopiero kilka lat temu przerzucił się na FWD. Ja poszedłem tradycją więc, pierwszym samochodem był... Nissan 200SX s13 z 1989 roku. Okazało się to tatalnym nieporozumieniem. A frajda z jazdy jaką dawał (a była duża) wcale nie rekompensowała kosztów jakie ponosiłem. Sprzedałem więc Nysę... W planach miałem BMW e30 320 albo 325. Jednak większość tych samochodów na naszym rynku trafiła w złe ręce i jest albo "zwieśniaczona" albo po wielkich przejściach. Przez ponad miesiąc jeździłem za jakimś ładnym modelem, jednak wszystko co miałem okazję oglądać nie spełniło oczekiwań. Mimo że wyglądały super na zdjęciach w "allegro", "gratce" itp. w rzeczywistości były to okazy bez "przyszłości". Pewnego dnia już maksymalnie zdegustowany i możliwe, że zrospaczony odwiedziłem allegro, z tą różnicą, iż tym razem był to dział e36. Uszeregowałem według ceny, przeglądałem po kolei oferty... i nic. Nagle zobaczyłem ładne szare e36 w sedanie. Nie było to, to czego szukałem ale... Silnik ten który mi odpowiadał i ładnie wyglądające. Cena też niczego sobie. Pomyślałem pewnie stoi w jakimś komisie w gdańsku albo szczecinie... Bardzo się ucieszyłem gdy zobaczyłem jak bardzo się myliłem... Stało Tu w gliwicach. Fakt faktem w komisie ale w gliwicach. To było o 3 nad ranem gdy zobaczyłem to ogłoszenie. Rano nie miałem czasu podjechać więc odwiedziłem Komis dopiero w okolicach 15. Zanim przyszła z pytaniem czy chce odpalić... ja już wiedziałem: TO MOJE NOWE RWD. Gdy przyszła bardzo się ździwiła. Podając mi kluczyki nie usłyszała pytania, ile można zjechać z ceny albo co z nim było nie tak albo czegoś podobnego, tylko: kiedy mogę przywieźć zaliczkę. Tak więc szara Bunia stała się członkiem rodziny
Dobra koniec tego zanudzania teraz fakty:
E36 320i M50b20
rok 1992
Moc: 150 KM
Przebieg: 157 000
wersja: sedan
kolor: szary
wyposażenie: ABS, elektryczne lusterka, klimatyzacja półautomatyczna, wspomaganie, centralny zamek, komputer Board1
oczywiście nie liczyłem się z tym że samochód będzie sprawny na 100%. Okazało się, że powodem sprzedaży przez dziadka w niemczech było: swożnie i tuleje poliuretanowe, tarcze i klocki z tyłu, pompa paliwa (siada) oraz listwa wspomagania. Policzył sobie i wyszło mu że dołoży i kupi nowsze...

W komisie powiedzieli, że ma jedną wadę powyżej 80km/h samochodem trzęsie i to jest wina tarcz z tyłu. Więc wziołem się do roboty, wymienione zostało wszystko oprócz listwy wspomagania i pompy paliwa. Akurat się trafiło, że mam wyjazd do warszawy. Super pomyślałem czas przetestować brykę

Wpadam na autostradę i... wałek dalej trzęsie tylko nie przy 80km/h tylko już przy 100km/h. wkurzony na maksa dojechałem do warszwawy i z powrotem co zejęło mi CAŁY dzień (nie przekraczałem 90km/h) Jadę do mechanika na drugi dzień mocno poddenerwowany. Robota zrobiona, kasa u mechanika,(części ASO kosztują!!) o co tu chodzi. Ten mi mówi, że wszystko powinno być OK. I powiedział że jak co mam przyjechać na 8 w poniedziałek. Tym razem MEGA wkurzony pojechałem do domu i zacząłem intensywnie myśleć i wyobrażać sobie o co chodzi, że tak trzęsie... Przecież za przeniesienie napędu odpowiedzialny jest wał (ale na luzię nie trzęsię a coś zawsze by było), półosie (ale to nie możliwe), zawieszenie (mogło być wystukane! ale gdzie na niemieckich drogach? przecież samochód musiałby zrobić 500 000km żeby zawias padł!!), może felgi krzywe? i to był poniekąd strzał w sedno. Poprosiłem kumpla żeby jechał za mną wpadliśmy na autostradę i jechaliśmy prawie równo 110km/h. Okazuje się że tył podskakuje. Ale z felgi nie ma "osemki" tylko tak jakby opona skakała. WTF?? felga w jednym miejscu krzywa albo prostowana pomyślałem

no cóż. Razem z samochodem dostałem drugi komplet więc nie ma tragedii. Pojechałem do serwisu opon. I dopiero tam zwróciłem uwagę na pewien nazwijmy to drobizg: "odważniki na feldze to 120gram!!". Myślę na bank felga walnięta... Ale coś mi nie gra. Przechodze po wszystkich i okazuję się że każde mają po 120gram. Moja kolej podchodzi facet i mówi: "ale tragiczne opony i to nadlewki!! o boże jak Pan może jeździć na takich..." A mnie po prostu ścieło ale faktycznie na oponach widnieje mały znaczek "retreated by landom"!! Okazało się że felgi są proste natomiast opony są
do bani (nie przeklinaj, mod. rorafalki]..... Wyobraźcie sobie że facet mówi do mnie że: maksymalne obciążenie alufelgi to 60gram!! powyżej to się kwalifikuje na złom!! A moje felgi miały zewnętrznie 120gram a wewnętrznie od 130 - 160 gram!!!!!!!!!!! wymieniłem oponki na te z drugiego kompletu felg... I jest OK. Taki mały znaczek a tyle nerwów!!.
Teraz seryjne 15" z których sciągnąłem opony leżą w piwnicy... a ponieważ było w złym stanie stwierdziłem że czas aby je troszkę odnowić i pomyślałem że fajnie by było nadać im troszkę świeżości poprzez polerowanie rantu, a ponieważ tam prawie nie ma rantu to banał... Tylko mi się tak wydawało!! dzisiejsza statystyka 6h spędzonych w piwnicy.. i tylko 2 felgi zrobione... Gdybym musiał polerować całe, zajełoby mi to chyba ROK. Ale efekt pomimo bolących pleców jest niezły