Witam.
Panowie koledzy, mam dziś mega problem, wyjechałem na normalną przejażdżkę do sklepu gdy nagle temperatura wyleciała poza skale ( zdjęcie ) jak najszybciej zjechałem na możliwy zjazd i usłyszałem że coś "stuknęło" Otwieram maskę troszkę pary, odkręciłem małą "śrubeczkę" obok wlewu płynu chłodnicy aby zeszło trochę powietrza następnie główny korek, patrzę a tam mało płynu chłodniczego, więc go dolałem, jakieś to było moje zdziwienie gdy po dolaniu płynu on dosłownie "lał" się pod autem ( pod silnikiem) co dolałem to wsio wylatywało zostawało trochę poniżej maksimum, jakiś cudem udało mi się schłodzić silnik i dojechać do domu bez dalszego "uszkodzenia" auta. Znajomy polecił mi włączyć klimę na maxa na ogrzewanie i tak pomału jechać by ciepłe powietrze uciekało nawiewem, tak też zrobiłem lecz klima w ogóle nie dawała ciepła. I teraz pytanie co to poszło ? jakiś przewód walnął ? Nie mam w domu kanału a gdy kładę się pod auto sam nic nie widzę. Będę starał się jakoś dolewać płynu i dojechać do mechanika, czego mogę się spodziewać że od niego usłyszę ? Jakie mogą to być koszty, dodam że pierwszy raz miałem taką sytuację i nie wiem co robić by nie zajechać silnika. Zapomniałem dodać że po otworzeniu maski trochę było "nachlapane" czyli wywaliło gdzieś wodę lecz nie mogłem zlokalizować gdzie. Płynu zawsze troszkę zostaje ale to co doleje dosłownie leje się pod autem. Pod korkiem wlewu oleju sprawdzałem nie ma "masła" sprawdzałem też olej na bagnecie, wygląda normalnie, więc wody nie dostał.
