Witam wszystkich,
sprawa tyczy się samochodu E36 320i (94r, 198tys przejechane). Autem jeżdżę od 2-3 miesięcy i w okresie niższej temperatury do 8 stopni samochód zawsze, zawsze miał po rozgrzaniu podczas jazdy, dłuższej trasy, czy krótszej, dynamicznej, mniej dynamicznej wskazówkę temperatury pośrodku, czyli na odpowiedniej temperaturze pracy tego silnika. Gdy zaczęły się cieplejsze dni i było około 15-17 stopniu po przejechaniu 5-8 km zobaczyłem, że wskazówka temperatury zaczęła się podnosić i zmierzać do koloru czerwonego. Zanim do tego doszło zatrzymałem się, odczekałem 20-30 minut i otworzyłem stopniowo wlew płynu chłodniczego. Zanim otworzyłem wskaźnik poziomu płynu dość wysokiej temp. był w połowie pojemnika (tego gardła, pojemnika przy chłodnicy) w okolicach wskaźnika "cold/kalt". W miarę otwierania poziom zaczął się podnosić pod kurek i wtedy czekałem, aż silnik trochę ostygnie. Otworzyłem wlew, odczekałem, poziom spadł na dno gardła/pojemnika wyrównawczego. Kupiłem płyn chłodniczy "orlen petrygo", dolałem do poziomu "cold/kalt", czyli do połowy pojemnika wyrównawczego, odpaliłem auto i już podczas reszty trasy około 50km wszystko było w porządku, temperatura utrzymywała się tak jak powinna. Na drugi dzień dolałem tylko, jak już kompletnie silnik był zimny znowu płyn do poziomu "cold/kalt", bo pomyślałem, że po całkowitym wystygnięciu na pewno spadnie jeszcze poziom płynu, wcześniej kiedy dolewałem płyn na trasie pewnie miał 50-60 stopni.
Wszystko git było, auto funkcjonowało idealnie, temperatura w normie itp. Po dwóch dniach sprawdziłem poziom płynu na zimnym silniku i był ubytek. Na dnie pojemnika wyrównawczego trochę było widać płynu. Oglądałem ogólnie podłoże pod autem, nie widać było wycieku, w środku pod klapą też nie widziałem wycieków, generalnie odkąd dolałem do poziomu normalnego płyn chłodniczy to zrobiłem autem może 50 km, a potem auto stało cały czas, czyli do ubytku na postoju tez dochodzi. Co dziwne drugi raz dolałem płyn do poziomu odpowiedniego i znowu był ubytek po 1-2 dniach, ale zawsze zatrzymuje się lekko ponad dnem zbiornika wyrównawczego i dalej nie ubywa. Dodam jeszcze, że w momencie, kiedy temperatura silnika wchodziła powyżej normy to zrobiłem postój jak wskaźnik temp. był w połowie pomiędzy kolejną białą kreską od środkowej, a czerwonym polem. Na postoju, przy wyłączonym silniku nie chodził mi wentylator... nie wiem czy to normalne przy tej temperaturze. Inną sprawą było, że zauważyłem w zimie, że jak auto stało na luzie i silnik miałem już temp. właściwą, wskaźnik temp pośrodku to nie dmuchał mi ciepłym powietrzem, nie grzał w środku. Dopiero podczas jazdy tak około 2000obr/min to ciepłem dmuchało.
I teraz pytanie czy przy takich spadkach poziomu płynu, gdzie aktualnie jest lekko nad dnem, a dolałem w sumie gdzieś 2 litry petrygo, może być to kwestia zapowietrzenia? Że np. może wcześniej 4 litry lub mniej w obiegu płynu, ale w zimie to wystarczyło?
Kolejną sprawą jest Visco... dziwna sprawa, że przy wysokiej temp. silnika na postoju przy 17 stopniach za zewnątrz nie uruchomił się? Dodam, że jak jeżdżę autem to to nie jest tak, że mi się grzeje i ten płyn paruje albo coś od wyższej temperatury silnika. Podczas jazd zawsze temp. była dobra, widać nie uciekło w danym momencie, aż tak dużo płynu i było wystarczająco, dopiero po nocy poziom był za niski, więc nawet nie jeździłem. Więc nawet jeśli Visco byłoby niesprawne, to gdzie płyn się podział, skoro pracował silnik cały czas w jego odpowiednich temperaturach?
Nie widać śladów ubytku, zacieków, plam itp itd. Jeśli to nie jest zapowietrzenie i założę, że mam nieszczelny układ chłodniczy, to od czego zacząć sprawdzanie? Termostat jest raczej dobry, bo z tego co wiem jest nowy.
Poziom oleju w silniku, jak się okazało mam ciut za wysoki, około połowy milimetra ponad drugą kreskę na wskaźniku poziomu.
Proszę o pomoc, wskazówki
|