maaaad napisał(a):
Nie wiem, czy starego grata wybawisz, ale czasami ponoć jest tak, że w szklankach zbiera się syf, który uniemożliwia jego prawidłową pracę. Teoretycznie może zdarzyć się, że po porządnej płukance i zalaniu dobrego oleju syf spłynie i szklanki jakoś tam mogą swoje właściwości odzyskać (może nie w pełni, ale zawsze coś). Swoją drogą, o takich przypadkach czytałem na jakichś zagranicznych forach (Ju Es end Ej) - po płukance preparatem BG 44k (to akurat jest chyba dodatek do oleju, a nie taka typowa płukanka) ponoć niektórym przestawały klepać popychacze.
Tu się zgadzam, również gdy pierścienie są zakleszczone nagarem to przepłukanie silnika, tudzież zrobienie parę tyś. km. na syntetyku nieraz powoduje "magiczne uzdrowienie". Ale to są radykalne zmiany, grunt aby lać markowego, oryginalnego syntetyka (o ile jeszcze silnik na to pozwala), a cała reszta to kosmetyka.
TOMA52 napisał(a):
Bobby Vintage napisał(a):
Co do efektów działania płukanki to już naprawdę ciężkie do ocenienia...
Mmmancio napisał(a):
Że jaką płukankę nie wlejesz to zawsze wyleci czarne mazidło
Mi się udało sprawdzić efekt, jak zmieniałem olej po ... 300 km przebiegu (powód to osobna historia ...). Od 7 lat i ok. 96 tys. przebiegu był zalewany w silniku benzynowym olej 10w40 (Castrol Magnatec przez ostatnie 3 lata). Przed wymianą zrobiłem kleksa z bagnetu na czystą szmatkę, potem płukanka Motula i drugi kleks porównawczy.. Był wyraźnie ciemniejszy. Potem wlałem Mobil1 0w40 i tak płuczę już resztki nagaru tym Mobilem przez 2000 km. Jest już czarny, więc na wiosnę zmiana.
I jakie wnioski z tego?