BMW Sport

Najprawdopodobniej uwalona któraś z diód prostowniczych w alternatorze. Gdyby była to jakaś zwara we wiązce fura byłaby już kupką popiołu. Nie mniej jednak przy 15A nawet na głównej żyle ryzyko pożaru jest znaczne.
wladekkow > sory, ale z tą masą to kompletne bzdury tutaj wypisujesz. Porzuć jak najszybciej tą teorię niedokręconej masy.

Jeśli to rzeczywiście dioda, to nie byłoby tak, że ciągle traciłbym prąd? Poza tym byłyby chyba problemy z ładowaniem, a jest ono w porządku.

To fakt, ciągle byś tracił prąd, ale być może zwara tam też nie występuje ciągle. Problemów z ładowaniem może, przy uwalonej tylko 1 diodzie, nie być.
Możesz też mieć zwarę w rozruszniku. Chyba tylko te 2 obwody nie są zabezpieczone i tylko one są wstanie przyjąć długotrwałe 15A bez "dymka".

Nie wiem na ile test nr 09 jest wiarygodnym pomiarem ładowania akumulatora, ale przy wyłączonych wszystkich odbiornikach prądu na biegu jałowym OBC pokazuje raz 14,1V, raz 14,2V, raz 13,7V, a najczęściej 13,99V. Przy załączonych światłach mijania mam ~ 13,2-13,7V, a dość często schodzi poniżej 13V. Może jednak coś jest nie tak? Chociaż nigdy nie miałem problemów z niedoładowanym akumulatorem.

Te 15A to było naprawdę dużo, bo przewody od miernika cały czas dymiły. Trzymałem go na tych 15A ok. minuty i kable już prawie się topiły, po jakichś 5 minutach to chyba by mi się miernik stopił.

test09 to napięcie w instalacji (masz OK), a nie ładowanie. W zasadzie nie da się zmierzyć ładowania, w standardowy sposób. Trzeba by włączyć w obwód aku amperomierz, co nie jest łatwe, przy włączonym silniku.
Duże prądy >3A standardowymi cyfrowymi multimetrami mierzymy MAX 10sekund! Jak masz markowy miernik, to na pewno masz takie info na obudowie.

Meritum jest takie: jak najszybciej uporaj się z tym dla własnego bezpieczeństwa. Ja obstawiam alternator lub rozrusznik z osprzętem. Mogę jednak się mylić
Dla ułatwienia dodam, że z klemy (+) wychodzą często 2 lub więcej oddzielne przewody, z czego jeden z nich idzie bezpośrednio do rozrusznika. Rozbierając (+) klemę możesz zdiagnozować rozrusznik, lub go wykluczyć.

Sęk w tym, że mam ten samochód niecałe 4 miesiące i problem pojawił się 2 razy w odstępie 3-tygodniowym i po naładowaniu akumulatora w obu przypadkach wszystko wróciło do normy. Skoro obecnie wszystko jest ok, to jak mam to zdiagnozować?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
Daj do elektryka, niech on się martwi!

Tak sobie właśnie pomyślałem, że skoro jakiś przykładowy obwód jest zabezpieczony bezpiecznikiem 30A, to znaczy, że obwód ten wytrzyma prąd mniejszy niż 30A, czyli np. 15A, więc co niby ma się zapalić?

tylko teoretycznie masz rację. W takim obwodzie musi wydzielić się 12Vx15A mocy, a tego nie da się nie zauważyć. Coś będzie dymić, świecić, kręcić się buczeć etc... Jak już wcześniej mówiłem, alternator i rozrusznik w pierwszej kolejności do sprawdzenia. Bo spalić, to Ci się może całą fura +2 sąsiadujące.

Sprawdziłem bezpieczniki - kilka miało zbyt wysoką wartość. Zmieniłem na takie jakie powinny być.
Posprawdzałem przewody idące do rozrusznika i alternatora. Na dwóch przewodach przy rozruszniku znalazłem drobne przetarcia izolacji w miejscu ich styku (czerwone kółko na rysunku) obnażające ich wnętrzności. Izolacja w tym miejscu nie była nadtopiona ani okopcona, wyglądało to jak zwykłe przetarcie. Niewykluczone, że między tymi przewodami mógł nastąpić "kontakt".
Te dwa przewody to: sw/gn (czarno/zielony) - zgodnie ze schematem jest on spięty z sw(czarny gruby) idącym wprost od aku. SW/GN daje non stop napięcie na komputer i inne różne...
sw/ge (czarno-żółty) - zasila elektromagnetyczne sprzęgło - ma napięcie tylko w pozycji kluczyka do rozruchu.
Jeśli między tymi przewodami rzeczywiście wystąpiło zwarcie, to jeśli dobrze rozumuję napięcie z sw/gn(na nim napięcie jest zawsze) idzie sobie przez elektromagnes wprost do masy rozładowując akumulator.

Przewody oczywiście zaizolowałem.
Opisuję to wszystko po to, żeby ew. ktoś mógł mnie poprawić, bo wydaje mi się, że zwarcie między tymi przewodami mogło być problemem.

Dodam jeszcze, że te 15A podczas wystąpienia problemu nie znaczy, że w tym zwartym obwodzie płynęło 15A, bo prąd mierzyłem krótko (bo miernik by mi się stopił), a bezpośrednio po podłączeniu akumulatora przez kilkanaście sekund czy nawet dłużej płynie kilka A zawsze, bo elektronika "rusza", otwierają się klapy nawiewów, więc zapewne po jakimś czasie prąd ustabilizowałby się na niższym poziomie.

Gdy mierzyłem wszystko pod domem i było już ok, to też przecież przez pierwsze kilkanaście sekund był pobór ~kilku A, a po jakimś czasie (po otwarciu klap, itp. itd., wygaśnięciu modułu komfortu) schodził do 0,04A.

mroova81 - mówię Ci jak było. elektryk podpiął miernik, poruszał kablem od masy, dokręcił ją i powiedział że teraz będzie ok. i jest ok do dziś czyli od ponad 2msc. a wcześniej samochód zjadał prąd w ok 1,5h.

Furak się nie rozładowywał, ale poprzez słaby kontakt z masą nie mógł posłać na tyle dużo prądu, aby zakręcić wałem. No sam pomyśl...

nie.... jeśli aku został naładowany auto odpalało na dotyk. potem stało godzine i aku trup.

tak jak mówię - nie znam się na elektryce ale byłem u znajomego elektryka który dokręcił masę i problem zniknął. tyle widziałęm i tyle wiem.

podlaczam sie do tematu wladekkow, ma racje co chodzi o kleme , ale opowiem wam mój przypadek . mi dzialo sie to samo , ladowanie bylo ale pradu nie trzymalo wyciagnalem szczotki , i co dalej ? jedna z nich byla krotsza od drugiej , normalne poprsotu wymienilem , okazalo sie ze dalej dzieje sie to samo , postanowilem wyciagnac calkiem alternator i go rozebrac , okazalo sie ze KOMUTATOR jest uszkodzony , bylo widac golym okiem , wytarta tuleja miedziana . wizyta u kolegi potwierdzila wszystko , pozniej do garazu , zdementowanie komutatora , ogolna wymiana łożysk , kolejne juz nowe szczotki i wszystko smiga do dzisiaj bez zadnych problemow a objawy mialem takie jak Ty pozdrawiam

Witam ponownie.
Dzisiaj problem zeżartego do zera akumulatora znów się pojawił. Dla tych którzy nie są w temacie przedstawię małe streszczenie:
29 września w ciągu 4 godzin od wyłączenia samochodu akumulator został doszczętnie wyzerowany. Po naładowaniu po problemie ani śladu, wszystko super. Po 3 tygodniach (20 października) problem się powtórzył - po 5 godzinach zero... Udało się jedynie sprawdzić, że coś ciągnęło ogromny prąd, jednak po podpięciu akumulatora i uruchomieniu silnika winowajca uciekł i wszystko działało perfekt. Na postoju pobór prądu prawidłowy - normalnie jakby samochód z salonu wyjechał. I tak wszystko było super, aż dziś rano patrzę, a tu kaplica.

Udało mi się jednak tym razem znaleźć winowajcę - w jednym z obwodów non stop płynie prąd ~2A. Ten obwód jest zabezpieczony bezpiecznikiem nr 45 (30A) pod tylną kanapą. W schemacie instalacji elektrycznej znalazłem opis tego bezpiecznika: "accessory connector (not used)". Accessory connector - złącze dodatkowe - czyżby chodziło tu o to złącze w schowku? Ale czemu jest "not used" skoro jest przecież "used"???

złącze w schowku: co to jest?

W schowku e32 jest takie dodatkowe złącze do podłączenia jeśli dobrze pamiętam latarki w celu naładowania akumulatorów. Jest zasilane napięciem coś ~4V i w instrukcji na stroni 37 jest opisane jako "rechargeable hand lamp". Pewnie ta latarka była na wyposażeniu, ale widocznie komuś się tak bardzo spodobała, że nie przekazał jej następnemu właścicielowi. Sprawdziłem - bezpiecznik 33 zabezpiecza obwód flashlight charging plug, czyli właśnie to złącze.

Czym jest więc bezpiecznik 45? Grzebię w schemacie instalacji i nie mogę tego znaleźć.


Przed chwilą znalazłem jakiś trop: w schemacie w dziale "light switch details" znalazłem hasło "accessory connector". Tak więc rozkminiam i dam znać potem co i jak.

Olałem schematy i poszedłem do samochodu. Prześledziłem drogę przewodów i oto co zauważyłem:
przewód "wejściowy" do bezpiecznika 45 jest to czerwony +12V (jest prąd nawet po wyjęciu kluczyka). Na wyjściu bezpiecznika 45 jest przewód czerwono/brązowy, który idzie do przekaźnika ogrzewania tylnej szyby (pin "30"). Po wyjęciu przekaźnika szyby okazało się, że ma lekko poczerniałą obudowę przy styku "87", czyli tym, który daje prąd bezpośrednio na separator sygnału ogrzewania szyby. Po rozebraniu przekaźnika okazało się, że jego styki są nadpalone, co mogło te 3 razy doprowadzić do "nieodbicia" przekaźnika, a w konsekwencji do podgrzewania tylnej szyby nawet po zamknięciu samochodu. To by się nawet mogło zgadzać, bo wczoraj zaparkowałem samochód o 20, a po jakichś dwóch godzinach przechodziłem obok niego i śnieg na tylnej szybie wyglądał jakby szyba non stop grzała.

Jedyne czego nie rozumiem to to, że w schematach instalacji bezpiecznik 45 to "accessory connector", a bezpiecznik do tylnej szyby to 46. Kolory przewodów i połączenia się zgadzają, tylko, że u mnie to nie jest 46, a 45. W każdym razie, pewne jest to, że prąd zeżarł mi obwód z tym właśnie bezpiecznikiem. A połączenie tego bezpiecznika z przekaźnikiem szyby sprawdzałem śledząc bieg przewodu własnoręcznie oraz upewniając się miernikiem. Dla potwierdzenia jak mi się naładuje akumulator włączę ogrzewanie szyby i upewnię się, że wyłącza się po wyjęciu tego bezpiecznika.

Jako potwierdzenie mojej teorii dodam, że jak trzymałem przekaźnik w rękach, to pstryknął w środku tak, jakby styki dopiero się rozłączyły (a powinny się rozłączyć po wyłączeniu grzania szyby). Z odłączonym akumulatorem opór wynosił 0 (zwarcie) między wyjściem tego bezpiecznika a masą (czyli przekaźnik był spięty cały czas mimo odłączonego akumulatora).
Obym się nie mylił. Napiszę później, jak będę miał całkowitą pewność, że to to

w takim razie zastanów się czy zjadanie prądu nie następowało po tym jak wyłączyłeś auto z włączoną szybą tylną. to by miało sens. oczywiście szyba się powinna wyłączyć ale może tego nie robiła. a jeśli wyłączałeś szybę podczas jazdy to na wstrząsach mogła się odłączać.

w tej sytuacji - wymiana przekaźnika

wladekkow, bardzo możliwe, że tak właśnie było. Sprawdziłem wszystko z podłączonym akumulatorem i mam 100% pewność, że to ten przekaźnik. W dodatku rozebrałem przekaźnik z obudowy i na wyłączonym zapłonie ręcznie spiąłem przekaźnik. Efekt: załączenie grzania szyby i duży amperaż. W dodatku jak po kilkunastu sekundach zdjąłem palec z przekaźnika, to nie odpuścił, musiałem mocno go pociągnąć palcem, żeby rozłączył.
Tak więc wreszcie namierzyłem winowajcę.

Koniec