Witam, troche mnie nie bylo...
Troche dlubania tez bylo i zostala wymieniona druga sonda lambda, wlozony katalizator, ktorego nie bylo :-O (swoja droga ten temat jeszcze porusze, jak bede mial troche kasy), przepustnica, poza tym zadbalem o pare szczegolow, typu pompa wody, uszczelka glowicy etc...
Po tym wszystkim beta ogolnie czuje sie znacznie lepiej, na pewno wrocily kucyki, ktore uciekly przez lata eksploatacji (jak wreszcie bede mial okazje to wrzuce zdjecie wykresu - niestety zostawilem w krakowie). Niestety pdczas ostatniej dluzszej przejazdzki okazalo sie, ze problem nie zostal rozwiazany. Teraz jestem praktycznie pewien, ze to kwestia komputera.
BARDZO PROSZE WSZYSTKICH, KTORZY ZNAJA SIE TROCHE NA KOMPUTERACH BMW,
a takze wszystkich, ktorzy mogliby zasugerowac rozwiazanie o pomoc.
Co do opisu objawow dodam, ze to wyglada tajk, jak bym
prawie zdjal noge z gazu, muskajac go na tyle, zeby utrzymujac bardzo powoli spadajace obroty zwalniac caly czas, bez wzgledu na zmiany biegow, wysprzeglanie, etc. To moze trwac pare minut. Potem z eguly zdarza sie, ze auto zwalnia i zaczyna sie "platac", tzn. szarpie, jakby zaczynalo brakowac benzyny, moge z 99% pewnoscia powiedziec, ze nie pali na 1 cylinder (albo na 2, jesli to mozliwe). Tak samo nic sie nie dzieje mimo zmieniania biegow itd. Po paru minutach ostroznej jazdy wszystko wraca do normy.
Cala sprawa dzieje sie przy wiekszych predkosciach, i to raczej po dluzszej chwili jazdy. Bywalo przy 160, 180, 200 km/h, oczywiscie mowie o torze i niemieckich autostradach

.
Ponadto widac, ze ktos dlubal srubokretem kiedys przy tym przycisku w lewej manetce za kierownica, ktory powinien zmieniac wyswietlane funkcje komputera, teraz on nie dziala. Podejrzewam, ze poprzednie wlasciciel cofal przebieg i spierdolil cos w kompie. Nienawidze takich idiotow, ktorzy narazaja cudze zycie, zeby "ukryc" przvbieg, mimo ze 9 na 10 kupujacych doskonale zdaje sobie z tego sprawe. Ale wracajac do tematu:
Blagam, jezeli ktos wie, co to moze byc, albo zna DOBRYCH specjalistow od elektroniki, w Warszawie albo w Krakowie, albo nawet gdziekolwiek w polsce, jezeli macie pomysly, pomozcie!!! Ludzie raczej nie chca wgrywac software'u, bo boja sie to spaprac, kupic nowy komputer? Da sie? Czy przez piggy-backa dalo by sie probowac zyskac nad tym kontrole? NIezalezny, nowy standalone? Bede dozgonnie wdzieczny za wszelkie sugestie.
Pozdrawiam,
X