mam beeme e36. I kolejne przygody z nią.
wczoraj zaprowadziłem ją do warsztatu żeby wymienili łożyska w sprzęgle + tarcze. Dziś odebrałem, auto śmiga jak nowe. Podjechałem zatankować, auto zgaszone było, potem w mieście drugi raz parkowałem i jak chciałem znowu odpalić to się coś popierdzieliło na amen. Jakby akumulator nagle rozładował się i dym spod machy zaczął wydobywać (taki siwy dym), miałem nawiew włączony i zaczęło momentalnie dymić w kabinie (od strony pasażera) (taki spalony plastik albo guma). No i teraz nie mogę auta odpalić wogóle. Jak mam stacyjkę włączoną to też dymiło. Miał ktos podobny przypadek? Furę odholowali i znowu stoi i gnije w warsztacie

już ręce opadają. Potem juz przestało dymić ale problem z odpaleniem auta. nic, wszystko niby jest ok, akumulator wydaje się być ok, ale nie włącza się silnik.