Siemanko od niedawna mam taki problem że nie mogę zgasić beemki

tzn moge ale tylko dzięki tajnemu guziczkowi odcinającemu paliwo... bez niego niewiem co bym zrobił bo to automat..to zdusić sie nie da, a po zdjęciu klemy silnik i tak pracuje to musial bym otwierać maske i odłączać elektrozawór od gazu za kazdym razem hehe
Za pierwszym razem olałem tą usterke i pojechałem zatankować bo miałem pilną misje, i na stacji normalnie zgasiłem samochód, niestety nastepnego dnia znowu cos sie skisiło już na dobre.
Po przekręceniu kluczyka na 0 wszystko gaśnie tylko chodzi silnik. Jak go zgasze zaświeca sie kontrolka od ładowania, oleju i wyświetlacz na komputerku ale funkcji zmieniać się nie da... i silniczek krokowy brzęczy
I teraz mam do Was kilka pytań, czy ktoś już spotkał sie z takim problemem w e32?? jeżeli to stacylka to po odłączeniu tego brązowego badziewia powinno chyba wszystko zgasnąć, nie? czy to jakaś wyższa szkoła jazdy i przy wył. zapłonie coś tam sie powinno zwierać?
Ale naszarpałem się troche ze stacyjką i silnik nawet nie zająknął, w ogóle kluczyk ciasno siedzi i nie ma luzów to jakaś dziwna sprawa ze tak nagle by stacyljka padła. A jeżeli już to można wymienić sam wkład czy stacyjka to jeden element z kolumną kierownicy??
Jak wyeliminuje stacyjke to gdzie mogę szukać zwarcia? myslice ze dobrym pomysłem bedzie sprawdzanie wszystkich kabli które idą do stacyjki czy nie zwierają z masą (o, akurat teraz na to wpadłem
![Kwadratowy :]](./images/smilies/splash.gif)
) tylko które są masowe??? kurde tak jak lubie grzebać sie przy mechanice, tak elektryki nie znosze...

strasznie psuje mi nerwy
