witam was,
kupiłem już jakiś miesiąc temu auto touring '96 m52b20, sprawdziłem większość podzespołów i było ok. Most pracował prawidłowo, był cichutki. Zauważyłem przy kupnie, że tylny most poci się, ale mega wicieków nie było pod nim jak dłużej auto stało. W ten weekend jechałem trasę 200km i po 5km zaczął buczeć, najpierw delikatnie, a po paru km już bardziej. Przy hamowaniu na światłach i postoju było widać z tyłu auta niebieski dym jakby silnik brał olej, ale nic niebieskiego z tłumika przy ostrym gazowaniu nie było widać. Postanowiłem sprawdzić stan oleju - okazało się, że kompletna susza. Zakupiłem olej mineralny 85w90 i załałem pod górny korek, dokręciłem i runda testowa. Niby było ok, ale wieczorem właśnie dzisiaj miałem trasę powrotną - 200km i już po 10km zaczął buczeć jak wcześniej, dymu na razie nie dostrzegłem, ale wrażenie palonej gumy pozostało.
Sam wyciek jeśli miałbym obstawiać to z dolnego korka - dokręciłem najmocniej jak tylko było można. Widać za mostem od strony tylnego zderzaka pod miejscem na koło zapasowe, że podczas jazdy olej musiał chlapać.
Ogólnie ciężko go zlokalizować i nie wiem co teraz robić, kupować używkę, nówkę czy naprawiać.
|