Santino napisał(a):
jak nie dalo sie jezdzic na codzien?

bez przesady wszystkie moje auta sa zglebione i -30 to smiech tego nie widac wogole,
Co kto lubi. Jak miałem e36 na standardowej wysokości to kolega miał zglebioną. Amory miał jakieś badziewiaste, SLR czy coś ale tu o wysokość chodzi. Hardkor nie był ale nisko i mpak. Kółka też miał jakieś 17tki 225 szerokie (u mnie 205 i 16 cali). Efekt był taki, że ja musiałem myśleć o krawężnikach i jak jechaliśmy w 4 osoby to potrafił przytrzeć na leżącym policjancie czyli w sumie lajt. U niego koszmar. Prowadziłem to auto przez 100 km jednorazowo, wytrzęsło mnie strasznie choć moim autem ta sama trasa była do przejechania bez większego dyskomfortu. Jak dojeżdżaliśmy do miejsca gdzie nalewali nową nawierzchnię i był taki próg klika cm który ja przejeżdżałem z marszu przy 40kmh to kumpel tak się wydarł żebym hamował, że się aż przestraszyłem. I faktycznie, łupnęło konkretnie. Do tego te śliczne felgi sprawiały że jazda w koleinach to była walka, po tych 100km po prostu bolały mnie ręce bo trzeba było kurczowo trzymać fajerę. Jak komuś to nie przeszkadza to spoko, ale dla mnie to się robi auto specjalnej troski. Teraz mam e39, z tyłu nivo. Ona się bardziej nadaje na Polskie drogi ale raczej na zimowym balonie 15 niż letnich 17tkach które miałem już okazje prostować kilkukrotnie. Piątka już wpasowuje się nad krawężnik, spowalniacze też omija bez przycierania. Od razu powiem że nie jestem zwolennikiem terenówek i wysokiego zawieszenia ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Niby każdy wie, że drogi mamy fatalne ale amatorów obniżania czy szerokich kapci nie brakuje. Trochę mnie to śmieszy jak widzę takiego germana, który ukosem próbuje się przegramolić przez spowalniacz bo na wprost to nie ma szans. Mi by było szkoda kasy na utrudnianie sobie życia.
Oczywiście to tylko moje zdanie poparte skromnym doświadczeniem.