Cześć wszystkim

. W wakacje poprzedniego roku (2018) zamontowałem mojej buni E36 Coupe z 1992 roku żarówki LED. Są to co prawda żarówki chińskie z Aliexpress ale nie były one najtańsze i świeciły bardzo dobrze. Żarówki wydawały być dobrze wykonane, nic szczególnego w nich nie rzucało się w oczy. W przełomie zimy, a jesienni, jakieś 2 miesiące temu po przyjechaniu w nocy do domu i zgaszeniu świateł zauważyłem, że żarzą delikatnym światłem, a mianowicie postoje w obu lampach i postoje na krańcach lamp, także w obu. Wszystkie żarówki mimo, że to LED mają odpowiednie oznaczenie i rozmieszczenie pinów, więc nie było nic drutowane. Jak miało być założone tak jest. Jeśli wyciągnę żarówki dwu-żarnikowe(krańcowe, przeciwmgielny-postój) cała lampa gaśnie i problem znika z tym, że muszę to zrobić z obu stron bo wtedy jedna ze stron zaczyna żarzyć bardziej. W instalacji pojawił się jakiś słaby prąd 11.5v który przy delikatnym obciążeniu spada momentalnie do 2-3v. Problem nie pojawia się na co dzień tylko spontanicznie. Bywa, że w nocy świecą, a rano jest już dobrze. Uważam, że problemem jest wilgoć lub woda dostająca się z jakiegoś magicznego źródełka do lampy gdyż oprawki żarówek jak i wtyczki gdy to się dzieje są wilgotne/mokre. Tu pojawia się moje pytanie czy jeśli miało by to być wykonane poprawnie powinien być wlutowany w instalacje jakiś dodatkowy układ, opornik, rezystor(nie znam się na elektryce aż tak) czy jest to wina lamp, które wpuszczają wodę lub jakiejś uszczelki klapy bagażnika. Czy ten typ żarówek już tak ma i jest to ich słabe wykonanie, a moje zbliżające się do 30lat autko nie jest przygotowane na takie żarówki i jedynym sposobem jest powrót na zwykłe żarnikowe. Dzięki wszystkim z góry za pomoc. Pozdrawiam
