W sprawie odkupienia auta powiedzieli, że mogą pomóc w znalezieniu oferenta, wystawiajac samochód na aukcję. Oczywiście za ta cenę nie znajdzie się nabywca (zresztą dowiedziałem się, że już wcześniej go szukali i nic).
Co do tej wyceny, nadal nie rozumiem skąd jest szkoda całkowita, może mnie innej matematyki uczyli niż ich, ale według mnie 6800 < 8800 . Rozmawiałem z babą, która prowadzi tą sprawę, w celu wyjaśnienia moich wątpliwości i wielce ją oburzyłem swoimi pytaniami, cytuję: " coś się pan tak uparł na tą szkodę całkowitą, jak se pan naprawisz samochód to możesz nim dalej jeździć" No kurrr....

wielkie dzięki, za pozwolenie! Co za banda debili. Teraz wychodzi, na to, że to ja sobie wymyśliłem ta szkodę całkowitą
Jak z tymi krętaczami rozmawiać?! Ewidentnie zrobili szkodę całkowitą, żeby wypłacić mniejsze odszkodowanie. Nie przysłali mi wyceny naprawy, bo liczyli, że trafią na frajera, który wszystko łyknie. Niestety trafił im się upierdliwy klient, który wyciągnął od nich wycenę naprawy, jak sie okazuje nieprzekraczającej wartości samochodu! Najwyraźniej uznali, że poudają głupiego, to może się od nich odczepię. Nie, nie odczepię się
