Ostatnio sporo naczytałem się o różnego rodzaju 'ulepach', oferowanych na naszym 'wspaniałym' rynku aut używanych. Jako, że auto kupiłem jakby nie patrzeć od pośrednika, handlarza, jak zwał tak zwał, przez długi czas nie dawało mi to spokoju i nie mogłem do końca przekonać się do tego auta, bo w końcu książkę serwisową można podrobić, a handlarz przecież musi na czymś zarabiać...
Postanowiłem więc napisać maila do dealera BMW w Belgii, gdzie auto zostało zakupione, przez człowieka od którego kupiłem samochód (Pan na koniec transakcji stwierdził, że będę mu się śnił w nocnych koszmarach

), z zapytaniem na temat ewentualnych kraks, w jakich mogło uczestniczyć to auto oraz jego ogólnego stanu technicznego. Adres email znalazłem na fakturze z BMW, będącej potwierdzeniem zakupu pojazdu i czym prędzej wystosowałem wiadomość

Odpowiedź od pracownika otrzymałem już na drugi dzień rano. Po otwarciu wiadomości, moim oczom ukazał się bardzo ładnie skomponowany list, z wszystkimi formalnymi uprzejmościami, zaczynający się od słów: "Drogi xxx. Mam nadzieję, że cieszysz się swoim BMW 325i"

Pozwolę sobie nie przytaczać dosłownej treści całego listu, jako, że korespondencję traktuję dość osobiście. Aczkolwiek napisze, że w dalszej części wiadomości, uprzejmy pracownik belgijskiego salonu stwierdził, że auto, jak i jego historia są im znane. Było ono dobrze serwisowane i jak mogę zobaczyć w załączonej historii pojazdu, zostało w nim wymienione bardzo dużo "małych" elementów - co brzmiało dość tajemniczo, do póki nie zajrzałem do załącznika. Pracownik dodał również, że w historii pojazdu nie odnotowano żadnych poważnych wypadków, poza jedną, drobną naprawą karoserii, która jak stwierdził autor listu - nie była niczym poważnym. Zakładam więc, że chodziło mu o wymieniony w aucie zderzak i przytarty rant błotnika, który został ponownie polakierowany, o czym wiedziałem już wcześniej. Nie wiedziałem natomiast, że naprawa ta została w całości pokryta w Belgijskim ASO, a nie u nas w kraju, zaraz po sprowadzeniu auta, co zdecydowanie uznaje za dobra wiadomość. Natomiast to co najbardziej mnie zaskoczyło, ujrzałem dopiero po otwarciu załącznika. Stwierdzenie, iż w aucie zostało wymienione bardzo dużo drobnych części, oznaczało tak na prawdę, że ktoś bardzo doinwestował w ten samochód i raczej nie chodziło tu o klameczki, żaróweczki itp... Poniżej wklejam przesłaną mi historię pojazdu. Można z niej wywnioskować, że od roku 2010 do 2013 roku, w auto zostało zainwestowane przynajmniej 5000 tyś. euro i były wymienione między innymi takie elementy jak elektryczna pompa wody (awaryjna w tych silnikach), rozrusznik, przepływomierz, siłownik Vanos'a, akumulator, jakieś czujniku (chyba wałków rozrządu) i wszystko to kosztowało byłego właściciela sporo szmalu. Z mojego punktu wiedzenia cieszę się, że były właściciel na tym nie oszczędzał i skrupulatnie dbał o samochód, z drugiej jednak strony świadczy to o tym, że w przeszłości ten wóz sprawił sporo problemu... Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego co otrzymałem w odpowiedzi na mojego email'a i cieszę się, że postanowiłem go napisać, choć zdecydowanie stawia to w złym świetle trwałość nowszych konstrukcji BMW. Jednak to oceńcie już sami

