Dzień dobry wszystkim!
Zawszę sobie powtarzałem, że kiedyś tu wrócę. Mimo, że już chyba wyrosłem z życia na przeróżnych forach, do tego mam wyjątkowy sentyment. Oczywiście co jakiś czas, raptem kilka razy w roku, wchodziłem sobie tu z ciekawości, aby zobaczyć co nowego słychać. I zawsze z radością stwierdzałem, że forum trzyma wciąż wysoki poziom, starzy użytkownicy (niektórych pamiętam jeszcze z moich początków tu, z 2008 roku) mają się dobrze, a większość zmieniła model lub generację BMW. Wniosek jest jeden - trochę tęskniłem. W związku z obecną sytuacją, przymusowym dwutygodniowym urlopem i nadmiarem wolnego czasu, obiecałem sobie, że zajmę się sprawami, na które do tej pory czasu niestety nie miałem.
Wróćmy więc wspomnieniami do wydarzeń sprzed 6 lat...

1.W rodzinnym Płocku nad brzegiem Wisły - dziś to miejsce wygląda zupełnie inaczej.

2.Przy kolejnym znanym, łódzkim muralu.
Cześć 1. Październik 2014 - maj 2017 rok.
W październiku 2014 roku, kolega z pracy zadał mi nietypowe pytanie - czy pożyczyłbym mu swoje BMW, aby mógł nim pojechać na własny ślub? Nieco zaskoczony, oczywiście się zgodziłem, bardzo spodobał mi się przede wszystkim pomysł, aby samemu zawieść swoją wybrankę do kościoła. Auto została wyszorowane, wysprzątane i chyba spełniło swoją rolę idealnie, bo kolega był mi potem bardzo wdzięczny i zawsze mogłem liczyć na jego pomoc. To był pierwszy raz, kiedy BMW zawiozło młodą parę, aczkolwiek nie ostatni

Ale nie uprzedzajmy faktów.

3. Jesień 2014 roku.

4.Przy wieży ciśnień na terenie okrytych złą sławą dawnych zakładów Boruta.
Była jesień, a moim życiu miały miejsce ważne zmiany - wyprowadziłem się wreszcie do rodziców i wraz z narzeczoną zamieszkaliśmy w mieszkaniu po babci. Remont, umeblowanie mieszkania – wszystko to spowodowało, że auto schodziło na dalszy plan. BMW z konieczności służyło do wożenia płytek, dywanów, złożonych mebli i tego typu rzeczy. Dodatkowo w tym gorącym dla mnie okresie, nie było czasu na mycie, sprzątanie a codzienne dojazdy do pracy, gdzie niestety nie ma cywilizowanego parkingu i występuje konieczność parkowania w miejscu gdzie od października do marca jest błoto, potęgowało ogólną sytuację "upadku". Autentycznie szkoda mi było tego samochodu. Żeby było mało, urwałem prawe lusterko i jeździłem przez trzy miesiące z doklejonym na szarą taśmę. Po prostu dramat.

5.Lubię murale.
Do tego dochodziły kwestie finansowe, a co za tym idzie, zaczęło mnie nurtować pytanie: co dalej z autem?
Trzymać, sprzedać, założyć gaz? Poważnie zacząłem się zastanawiać nad drugą ewentualnością.
Co ciekawe, bardzo pomogła mi wtedy narzeczona, która stwierdzała, że skoro tak bardzo lubimy ten samochód i mamy z nim tyle miłych wspomnień, to zostawmy je sobie, kiedyś w końcu przyjdą dla niego lepsze czasy.
A więc decyzja podjęta, BMW zostaje. Nigdy go nie sprzedamy, a jak finansowo wyjdziemy na prostą, to kupimy jakieś toczydełko, a wtedy E46 powoli będę mógł doprowadzić do stanu prawie jak z katalogu i będzie autem weekendowym, tylko dla przyjemności. Musze przyznać, że po podjęciu tej decyzji poczułem wielką ulgę i dziś jestem bardzo wdzięczny ówczesnej narzeczonej, a obecnie mojej żonie.

6. Paulinka, wtedy narzeczona, obecnie żona. To głównie dzięki niej mamy nadal to auto
Postanowiłem więc zacząć działać od samego początku, czyli od wynajęcia garażu. Trzymanie auta pod gołym niebem, pod blokiem w realiach naszej zimy, nie miało żadnego sensu przy tego typu decyzji. Dość szybko udało mi się wynająć dość podłe wprawdzie miejsce, ale bardzo tanie i w miarę blisko mojego miejsca zamieszkania. Było to wtedy wielka radość, pierwszy raz w życiu miałem w zimę auto pod dachem!
Zdaję sobie sprawę, że do kogoś kto nigdy nie miał tego typu problemów, to wszystko może wydawać się dość zabawne, ja sam z perspektywy czasu się uśmiecham, ale takie wtedy były dla mnie realia, również finansowe.

7. W Mieście Tkaczy
Autem dojeżdżałem oczywiście nadal do pracy, do której na szczęścia miałem dość blisko, było na bieżąco serwisowane i naprawiane, przynamniej te rzeczy które były konieczne. Niestety wraz z wiekiem i przebiegiem, pojawiły nowe usterki, z którymi można było wprawdzie bezpiecznie jeździć, ale strasznie mnie irytowały. A więc okazało się, że popękały kolektory wydechowe, vanos od jakiegoś czasu domagał się regeneracji, przy ruszaniu i szybkiej zmianie biegów od momentu zakupu występowało szarpniecie, a gdzie niegdzie zaczęła pojawiać się korozja - wszak auto miało już wtedy 15 lat. W czerwcu 2015 roku, odstawiłem je do znajomego lakiernika, który zrobił przede wszystkim nadkola. Uprzedzając pytania - nieszczęsne mocowania tylnego wózka, czyli najsłynniejszą wadę tego modelu, ogarnąłem już znacznie wcześniej, w styczniu 2014 roku.
Wreszcie jesienią 2015 roku, tak jak sobie zaplanowałem rok wcześniej, auto przeszło na zasłużoną emeryturą - wraz z narzeczoną kupiliśmy w cenie niezłego roweru, Hondę Civic VI generacji z 1997 roku, w wersji 5 drzwiowej, w bardzo lubianym przeze mnie kolorze czarno-brązowo-śliwkowo-fioletowym. BMW wyjeżdżało już tylko z garażu w ładną pogodę w weekendy, a na co dzień po naszych zgiersko-łódzkich dziurach jeździliśmy dzielną Hondą.

8. Tanie, proste, ale bardzo dobre auto .

9. Wnętrze bliźniacze z Roverem, plastikowe drewno dawało namiastkę brytyjskiego stylu. Pomijając tą "doklejoną" poduszkę dla pasażera, całkiem OK jak na tamte lata.
Co do niej, wspominam ją ze sporym sentymentem, bardzo przyjemnie się nią jeździło, nasz egzemplarz wprawdzie lata świetności miał już dawno za sobą, niemniej jednak auto odpalało w najtęższe mrozy (wtedy jeszcze zimą były mrozy i padał śnieg), była całkiem wygodna i paliła tyle co nic. Oczywiście, zaraz po zakupie, musiałem wykonać podstawowy serwis, aby dało się tym bezpiecznie jeździć. Niestety jak to w autach japońskich z tamtych lat, korozja robiła swoje, tak więc docelowo miało być to auto na około rok.
Niespodziewanie niebawem mój ojciec zmienił auto i udało się od niego kupić w atrakcyjnej cenie bardzo fajny samochód - też Hondę, ale Accord z 2006 roku w wersji Executive.

10. Ten model Accorda zawsze bardzo mi się podobał.

11. Kolor dość specyficzny, uwielbiam zielony, ale zdecydowanie ciemniejszy.

12. Za to wnętrze było niemal idealne, pomijając słabo wyglądające, plastikowe drewno (co ciekawe, występowało też inne, które wyglądało zdecydowanie bardziej "szlachetnie").
Mój ojciec jeździł nią trzy lata, bardzo lubiłem ten samochód, gdyż było to moje ulubione auto z czasów, kiedy chodziłem do liceum, i zawsze chciałem takie mieć. Tak więc nie narzekałem na taki niespodziewany rozwój sytuacji i latem 2016 roku, wraz z narzeczona mieliśmy już trzy samochody, z czego jeździliśmy właściwie tylko jednym - Accordem, gdyż BMW było tylko na weekendy, a Civic na sprzedaż, więc używany były sporadycznie. Tak więc sytuacja w przeciągu raptem roku, diametralnie się zmieniła. Mam tylko jedno zdjęcie, gdy wszystkie samochody stoją obok siebie.

13. Na parkingu zaczynało się robić ciasno...
Widać też na nim, że sprawa wewnętrznych lamp w klapie stała się nagląca, bo wyglądały już fatalnie (kolejna bolączka tego modelu z okresu sprzed liftingu). I tu był problem, ponieważ ciężko było znaleźć takie lampy w przyzwoitym stanie ( przynajmniej wtedy, nie wiem jak jest teraz, ale pewnie jeszcze gorzej) Większość użytkowników E46 coupe wymienia je na te poliftowe, które jednak wyglądają nieco inaczej, a co dla mnie jako ortodoksyjnego fana serii, było nie do przyjęcia. Wreszcie wiosną 2017 roku udało się zakupić coś w niezłym stanie.

14. Najwyższa pora...

15...na zmianę

16.

Efekt po. Byłem zachwycony.
W tym miejscu musze powiedzieć, czym dla mnie jest ten samochód i jak na niego patrzę, aby lepiej wyjaśnić decyzję o jego pozostawieniu, oraz unikania zbędnych moim zdaniem modyfikacji. Aby to wyjaśnić, musze się znów cofnąć do dawnych czasów.
Zawsze interesowałem się klasyczną motoryzacją. Od czasów gimnazjum, ściśle mówiąc od grudnia 2000 roku, jestem zakochany w starociach, a szczególnie w mercedesie W123, który przez wiele lat był moim ulubionym samochodem.
Zawsze o takim aucie marzyłem, ale nigdy nie mogłem sobie na nie pozwolić, a nawet jak już teoretycznie mogłem, to rozsądek podpowiadał mi, że to tylko samochód i nie można mieć wszystkiego. Nie ukrywam, że mam dużo przeróżnych pasji i zawsze starałem się, aby żadna z nich nie przeważyła inne, aby nie pochłonęła mnie zupełnie, również finansowo.
Wiosną 2013 roku totalnie zakochałem się w mercedesie 190 W201, przeczytałem wtedy wszystkie artykuły jakie znalazłem na jego temat, i obejrzałem wszystko co było do obejrzenia na YT. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie długa historia zakupu i remontu takiego modelu, na znanym portalu motoryzacyjnym, pt. „Mercedes 190. Jazda youngtimerem".(Polecam, pasjonująca lektura) Ponownie bardzo chciałem mieć klasyka, ale wtedy nie stać mnie było na drugie auto, dlatego decyzja o pozostawieniu BMW podjęta rok później, była również przemyślana pod tym względem - czas dodaje temu auta uroku i docelowo w przyszłości będę starać się o żółte tablice. W ty miejscu od razu musze podkreślić fakt, że obecnie nie interesują mnie akurat w tym zakresie względy finansowe –w znaczeniu, czy to się opłaca czy nie. Nie interesuje mnie więc kwestia, czy to auto za dziesięć lat będzie warte 10 tysięcy czy 20 czy więcej. Dla mnie ma wartość przede wszystkim sentymentalną i tylko to się liczy.
Lubię eleganckie sedany i coupe o klasycznej linii, z długą maską i nisko położonym dachem. Lubię chrom dookoła szyb, zgraną kolorystykę a szczególną uwagę przywiązuje do dobrej jakości materiałów wewnątrz. Lubię miękką skórę i uwielbiam prawdziwe drewno. No i oczywiście lubię jak silnik ma ładne brzmienie i odpowiednią moc. Gdybym był milionerem, to prawdopodobnie bym kupiłbym Maserati 3500 GT, Facel Vega ll, lub Bentleya Continentala z 1991 r....

E46 coupe z dobrym wyposażenie i M52TUB28 pod maską jest "nieco" skromniejszym wozem, ale spełnia moje wymagania w 95%. Nie muszę tu chyba pisać co cenię najbardziej w tym aucie, bo uwielbiam je za całokształt, jest idealnym kompromisem miedzy sportowym charakterem i elegancją a wygodą na co dzień a to wszystko można utrzymać przy zachowaniu rozsądnych nakładów finansowych. Jasne, to tylko stare E46, ale pracując od 9 lat w ASO, najeździłem się sporą ilością nowszych lub zupełnie nowych aut i pod bardzo wieloma względami moje 328Ci jest o wiele lepsze a na pewno daje o wiele większą frajdę z jazdy.
Kiedy już sprzedaliśmy Civica a Accord był bardzo fajnym samochodem na co dzień, mogłem powoli zacząć planować kolejne czynności przy BMW. Przede wszystkim samochód przeprowadziłem do nowego, blaszanego garażu i zacząłem się zastanawiać nad wyborem felg...

17. W nowym garażu.
Na razie tyle, cześć 2 ukaże się niebawem, mam nadzieję, że nie zanudziłem
Pozdrawiam