BMW Sport

No nie da się spokojnie. Ciśnienie 200, spałem 3 godziny. Wróciłem do domu i nie widziałem co ze sobą zrobić. Wczoraj wieczorem z racji wizyty w Łodzi kumpla z Wrocka chciałem mu coś podać, pogadać chwilkę. Wyjechałem sobie z domu luźno wcześniej, po drodze jeszcze trzeba było zaliczyć wodopój z 98-tką. Generalnie po prostu chciałem się przejechać. Ale się nie udało, w połowie drogi mój spokojny rejs został przerwany. Sytuacja niczym GTA 5 : Boat City. Kierowca forda, prawdopodobnie na dobrej kresce albo czymś innym stwierdził, że na wiadukcie koło Łódź Kaliska zmieści się pomiędzy dwoma autami - środkiem. Tak, ku*** środkiem. Zniszczył mi cały bok. To nie stworzyło mu problemu do kontynuacji jazdy. Nie planował się zatrzymać. Na najbliższym skrzyżowaniu chciał uciec dalej wzdłuż al. Jana Pawła II lecz nie było luki - na każdym pasie auto. Więc z impetem uderzył w Fiata Bravo z starszą Panią na pokładzie. No zamurowało mnie. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, po chwili ominąłem miejsce uderzenia i dojechałem do Forda stojącego na poboczu. Pan z Passata (drugie auto z wiaduktu) był bardziej przytomny - próbował gonić uciekającego pieszo kierowce. Niestety bez skutku. Ja w tym czasie już dzwoniłem na policję. Po kilku minutach na pobliską stację zjechały się trzy radiowozy na sygnale. Przy pierwszym myśleliśmy, że może nas nie zauważyli - ale później zdaliśmy sobie sprawę, że to właśnie tam uciekł kierowca. Z relacji świadków typ był tak wykręcony, że wbiegł na stację - przeskoczył przez blat i trzepał się na podłodze. Generalnie nie jechał sam. Miał pasażera. Co zrobił osobnik z prawego fotela w momencie gdy podjechałem i pytam gdzie kierowca? Powiedział, że go nie zna, nie wie co mu się odkleiło i... zaczął odwijać kebsa. Głodny był!

Będzie trzeba naprawić, ale jak to wszystko się przeciągnie w czasie... Nie wiem. Z tego co mi wytłumaczył Pan Policjant (załoga generalnie mega pozytywni ludzie, bardzo w porządku!!! ) sprawa z marszu trafi do sądu. Więc pewnie trochę się przeciągnie... Fajnie się sezon zaczyna, nie ma co...