Jeśli koledzy wyżej przestali mierzyć sobie e-penisy, to ja ośmielę się zabrać nieco miejsca na serwerze na dyskusję.
jnx napisał(a):
Jak to u Was z tym jest?

Zapraszam to komentowania

U mnie z tym jest tak, że od dwóch miesięcy pracuję na
czymś, co nie ma nawet polskojęzycznej nazwy, w branży, która również nie ma polskojęzycznej nazwy.
Tutaj moje zwierzenia na ten temat, jeśli ktoś lubi czytać.
Do rzeczy - filmik jest fajny i młodzieżowy, ale współczuję młodzieży, która weźmie go bezkrytycznie na serio, a ma jakieś wyższe finansowe aspiracje. Są ludzie, którzy takowe mają dość niewielkie i wyglądają na szczęśliwych - zarobić na szuflowaniu nawozu spod słonia w zoo tyle, żeby starczyło na skromne lokum, żarcie i używany rower, a reszta jest chaosem. Znam faceta, dla którego byłaby to wymarzona praca, szuflowanie w zoo znaczy. Ale ma dwójkę dzieci, którym chce zapewnić lepsze dzieciństwo niż miał on sam, więc dopóki zdrowie pozwala, zasuwa ze mną na tym, co powyżej w linku. Jeśli uzna, że zarobił ile mu potrzeba, zamierza to rzucić i być może wtedy zajmie się szuflowaniem.
Wniosek jest do bólu prosty - jak chce się mieć coś ponad używany rower, to trzeba [cenzura]ć.
Boogie napisał(a):
KotSylwester napisał(a):
Dobrze chyba Bobby napisał: Trzeba wybrać drogę gdzie się zarabia po to by wydawać na to co się lubi.
musicie tylko wziąć pod uwage, że po 10-15 latach pracy w takim systemie, człowieka dopada cholernie mocne wypalenie-znużenie zawodowe. I nie jest to nic surrealistycznego. Osoba taka staje sie mało wartościowym pracownikiem, fachowcem, to raz. A dwa że w takim momencie jest cholerny probolem dla takiej osoby, żeby przestawić sie na inny tor, zacząć pracować w innym zawodzie-charakterze-branży, zwłaszcza w Polsce gdzie ludzie tak naprawde pracują do 50 roku życia.
Nie wiem jakie branże masz na myśli, ale jeśli chodzi o techniczne, to człowiek z 10-15 letnim stażem staje się cenionym fachowcem dzięki swojemu doświadczeniu właśnie. Fachowcom płaci się dobrze, bo inaczej uciekają do konkurencji i można zamykać interes. Być może ten i ów się wypala, stwierdza że to bez sensu i od dzisiaj trudni się tylko hobbystyczną uprawą pietruszki, ale to raczej kwestia indywidualna niż zasada obowiązująca generalnie.
Bauer napisał(a):
Problem w tym, że większość Polaków żyje na skraju ubóstwa z pensją 2000 zł na rękę. Z czego tu odkładać? A kasa jest taka bo popyt na pracę duży, a podaż mała...
I jak tu nie myśleć o pieniądzach, jak nawet na wakacje 3-dniowe nie ma z czego opłacić

Jak ja dostawałem 2000 na rękę, to zamiast się spinać na kupno 328i kupiłem 318i i zainwestowałem w kurs, którego spory koszt zwrócił się z pierwszą wypłatą w nowej firmie. Kosztowało to oprócz forsy także niemało nerwów i wysiłku, ale nie wiem czy więcej niż szarpanie się z Panią Rzeczywistością przy dotychczasowej pensji, która kiedy pojawiała się na koncie, wywoływała uczucie oberwania brudnym prąciem w pysk.
pawelek napisał(a):
Boogie, to że byłeś i widziałeś nie znaczy że tak rzeczywiście jest w całej rozciągłości , masz rację rzecz jasna bo tak jest to prawda ale odwracasz teraz kota ogonem - bo to już emeryci. A nie ludzie w wieku produkcyjnym. I tu się w całej rozciągłości zgadzam. Nie neguj mojej wiedzy i mojego czytania ze zrozumieniem, zacznij pisać konkretnie. Sporo emerytów z zachodu tak robi, nie tylko z UK. Ale nie mają winnic w portugalii, tylko zaledwie domki, i napewno nie mają wypasionych fur do tego ani innych luksusów. Napewno nie klasa średnia.
Mógłbym podać z imienia i nazwiska przynajmniej pięciu ludzi w wieku produkcyjnym z klasy średniej, mających domki w Hiszpanii lub Portugalii i nie postrzeganych jako nad wyraz majętne osoby. Nie jest to wiele, ale daje pewne wyobrażenie o poziomie życia w krajach cywilizowanych, do których Bolanda ma jeszcze kawał drogi.
Boogie napisał(a):
Przykład od nas z podwórka - wymyślenie auta elektrycznego (takiego które działą i da sie nim jezdzic non stop) rozwali ponad polowe rynku czesci. Zniknie prawie wszytsko, o czym piszemy na forum. Za ile ? Mysle za jakies 15 lat.
Wymyslenie auta ktore zastepuje kierowce w prowadzeniu, tuż tuż, wystarczy dostosować infrastrukture dróg, położy szkolenie jazd, dydaktyke etc,
Auta elektryczne beda produkowane bardzo prosto, nie bedzie potrzeby udziału wielu ludzi w produckji, ktorzy dzisiaj tam pracują.
Jakby ktoś chciał, to na sieci można pogrzebać w tych tematach, sporo sie dzieje nawet, i ogolnie mozna sie niezle zszokować.
Auta elektryczne wymyślono jeszcze w XIX wieku, od tamtego czasu najmniejszy postęp zrobiły źródła zasilania - nadal zasięg elektrowózków na jednym ładowaniu jest śmieszny w porównaniu z napędem spalinowym. Mniejsza już o teorie radzieckiego uczonego Spiskowa, w myśl których patenty na cudowne baterie, zimną fuzję, reakcję termojądrową w słoiku i tak dalej jacyś paskudni chciwcy kitrają w sejfach, faktem jest, że dopóki koncerny naftowe inwestują miliardy dolarów w rozwój infrastruktury do poszukiwań coraz to nowych źródeł ropy, na produktach uzyskiwanych z tejże pojeździmy jeszcze trochę.
Napęd elektryczny ma właściwie same zalety i żadnych wad, o ile zapomnimy na chwilę o problemie z mobilnym zasilaniem. Jeśli kiedyś stanie się powszechny, wszyscy będą mieli kupę radochy czytając archiwalne dyskusje o wyższości benzyny nad dieslem lub odwrotnie.