Gasper napisał(a):
Ja jadę swoim tempem, byle by bezpiecznie dojechać do celu. Najczęściej to muszę uciekać przed debilami
Zgadza sie.
Macie może jakiś pomysł na rozegranie takiej sytuacji - cham Was popędza a nie macie jak zjechać?
Bo np takie 'wychamowanie' debila kończy się różnie, z jednej strony on Was nie zna i może mu faja zmięknąć i sie odczepi albo się odczepi bo zobaczy że nic nie zrobi i z gulem pojedzie dalej, możecie go dziwnym trafiem (zbiegi okolicznościw takich sytuacjach to nie żadkość) 'spotkać' i może sie okazać że typ ma wymiary 2x2, co wtedy...
Jeszcze mam trzy historyjki
Kiedy miałem jeszcze Punto raz typ chciał wjechać na mój pas którym poprostu jechałem (Audi A8) i jeszcze trąbił na mnie - gdzie miałem zjechać na ściane? Później do mnei z łapami wyskoczył i walił w szybe jak małpa. Uśmiechnęłem mu sie w twarz, z ruchu moich warg mógł wyczytać kilka wiązek - ale nie wysiadłem - wyglądał na jakiegoś naćpanego psychola.
Innym razem jadę sobie jeszcze e36 i wpycha mi sie chamsko golf III.
Mrygnęłem światłami bo było ślisko i musiałem hamowac. On mnie 'chamuje' jedzie 20.
Oddaliłem sie a on dalej swoje. Więc wymijam go i przed niego ostro w hebel... miota sie po drodze. Później czerwone, staje obok mnie....
Otwiera szybe i śle wiązki. Nie wiem co mi do głowy strzeliło, sięgam do schowka i wyjmuje czarny futerał, chyba na panel od radia. Gośc to widzi idaje ostro przez skrzyżowanie i skręca. Co Andrzej robi? Andrzej za nim (było ich 3 w tym golfie) i jeżdże za nim, na pocżatku uciekał, potem stwierdził że nie da rady to jechał spokojnie ja za nim... po 30 minutach znudziło mi sie i pojechałem sobie do domu.
Jeszcze innym razem - wracam ze szkoły - mam 19 lat i jade UNO 0.9. Obok (znowu) Audi. I czterech typów się coś pluje (klasyczne karki). Nic dosłownie im nie zrobiłem, nie patrzyłem sie na nich, ignorowałem, jechałem z kolegą - też ich nie znał.
Skręcam w lewo - oni za mną. Światła. Dwóch do mnie wychodzi, wskoczyło zielone więc doszli tylko do klamek i zostali, widziałem że sie szybko zapakowali spowrotem i dalej za mną jadą. Nie wiem oco im chodziło.
Więc uciekam, oni mnie gonią, w końcu uciekłem na parking policyjny. Debile wjechali za mną. Nie zdążyłem zastawić bramy autem - kapneli sie że to parking policyjny i uciekli.
Naprawdę nie wiem skąd sie biorą idioci.
Jeszcze na koniec jedna historyjka...
Wracam z uczelni (Puntem) i obok jedzie koleżanka crx'em. Koleżanka jechała piersza i jakaś ciężarówka zjechała pas dośc szybko, gość sie chyba zląkł i 'na światłach' do niej kurwy śle - stałem obok więc nie mogłem tego tak zostawić i sie oczywiście odezwałem.
Koleżanka pojechała, ja na następnych światłach staje i zgadnicje kto obok....
Miałem otwarte szyby - typ do mnie lezie. Wsadza mi łapy do srodka i tarmosi mnie, jakoś sie wyplądałem z jego łap i przywaliłem mu w jape ramką od drzwi (+plus auta nie coupe), wysiadłem, coś sie poplulismy na wzajem do siebie i sie odczepił.
Był czas że woziłem ze sobą kij z uciętą rączką i gaz paraliżujący - nigdy nie użyłem.