Pkt widzenia, to pkt siedzenia... I kasy!
Mam bliską mi, chorą nieuleczalnie kuzynkę, podobno błąd personelu przy porodzie, jednak nieudowodniony, szczegółów zdradzać nie będę. Opieka 24/7, na razie spoczywa na rodzicach, przejdzie na starszego brata. Jemu nie dawno urodziło się dziecko... Ciąża bez zarzutu, badania na bieżąco, mocno nadgorliwie, nie dziwię się. Kapkę przed porodem... Problemy.. dziecko urodziło się z wodogłowiem, WTF???
Temat aborcji to nie sobie jakichś temat przepchanego po nocach zwiększonego podatku abolicyjnego. To głębszy temat. Powinno skończyć się konsensusem który będzie po środku.
Szkoła/przedszkola... Zdalnie? wychowywanie pociechy 24/7 znając realne możliwości rynku pracy? Zero jedynkowo się nie da podjąć decyzji.. Kwestia finansowa... Jeśli mnie stać żeby siedzieć w domu z dzieckiem, spoko. Jednak niektórym jakby się nie wylewało, ciężko jest dziergać utrzymanie w pojedynkę, wtedy szkoły przedszkola, są złotym środkiem. Dlaczego złotym? Nie, nie chodzi o lenistwo właścicieli pociech, a o obustronne korzyści. Rodzice się rozwijają finansowo a dzieci intelektualnie. Zdalnie czy w domu wszystkiego skutecznie nie obskoczysz... W przedszkolu mali ludzie przede wszystkim nabywają podstawowych zachowań w otaczającym świecie. Integracja jest kluczem, nie ma niczego dobrego kiedy izolujemy małe dziecko, które w tym momencie najwięcej nabywa odruchów, zachowań, kontakt z rówieśnikami jest bezcenny w zachowaniu w przyszłości naszego dzieciaka. Stąd moje stwierdzenie, że przedszkola są obustronną korzyścią. Lockdown niczemu dobremu nie służy, rodzic w domu bez kasy, dziecko w izolacji. Podejście nie stać mnie na dziecko, to to nie mam jest mocno subiektywne, zbyt zero jedynkowe i anty rodzinne. Tak to pokolenia poumierają i dogonimy ludnościowo Szwecję. Będziemy się mogli wtedy porównywać
Zamknięte szkoły/uczelnie...
Zdalne nauczanie jest równie efektywne co prywatne uczelnie którym przewodnim założeniem jest nabijanie kabzy za dyplom. efekt... Spadek jakości nauczania,.spadek renomy, przerost dyplomowanych głupoli, którzy realnie w życiu nie potrafią sobie samemu zmienić koła jak złapią gumę na trasie.
W odniesieniu do covida, jeśli ktoś uważa że jego eskalacja od września nastąpiła w wyniku wzmożonego ruchu w biedrach, oszołomach, Castoramach, restauracjach, klubach, siłowniach, kosmetyczkach czy lasach... To ma nieźle zaburzony obraz rzeczywistości przez reżimową propagandę.
Dzieci do szkół, rodzice w auta, żeby transportować pociechy do tych centrów wiedzy. W mojej wsi w szczycie na ulicach jest Londyn, do pracy wyjeżdżam 15-20min wczesnjej żeby dojechać o porze jak zwykle. Teraz lockdown szkół, ulice puste. Ale do meritum.... Pierwszy tydzień obecności mojej pociechy w przedszkolu... Na 3 dzień przerwa bo katar,.kaszel.. gdzie do tej pory miała pod względem chorób jakichś poselski immunitet, bo nigdy nie chorowała, no i bez maseczki,. więc na bank przez to

przeszło po paru dniach i spoko, ale naniosła do chaty, wszyscy zarażeni, przechorowali, włącznie z dziadkami. Mnie tam w gardle czasami jeszcze zagryzie... życie. Sezon chorobowy. Niestety teraz takie coś nie istnieje. Dla zasady zamknąć wszystko wpisdu. Ciężko będzie,. ciężko. Ciężko wszystko pogodzić i każdemu dogodzić. Po lockdownie centrów edukacji powinna się sytuacja poprawiać, ale mam sceptyczne podejście do interpretacji wyników naszych rządzących, bo już zacierają ręce na kolejne "dogodności"
Kyokushin napisał(a):
Ze szkołami to akurat można temat rozwiązać połowicznie.
Przejść na tryb zdalny zostawiając ograniczoną ilość klas dla rodziców ktorzy z kolei nie mają możliwości zając się dziećmi, czyli nie mogą pracować zdalnie.
Myślę, że nie starczy klas :p