Dokładnie Adam proście ,a będzie Wam dane. To takie proste, wiara gory przenosi.
Zdesperowany podszedłem do grupki Niemców stojących przy nowym A6 (bylismy jeszcze na terenie NL blisko granicy juz z DE) i powiedziałem cos w tym stylu: ekskizjimi sir, wi hawe problem, bicose wi dont haw many 4 we fuel, and wi kant back to home. Plis help us, wi dont know whot tu du

( łzy nie są konieczne, ale wpływają na ilość kasy jaką sie uzyska, wiem bo w tym pierwszym akurat przypadku stała obok moja kobieta co jak pewnie się domyślacie zalana była łzami)
Możecie wierzyć lub nie ,ale dali mi wszystkie monety jakie mieli i jeszcze jakieś banknoty tak , ze do Poznania szło dojechać bez problemu i to z miejsca ledwo zrozumieli co do niech mówię.
W dalszej drodze powrotnej bylo nam naprawdę wesoło

była mowa właśnie o reparacjach i ze tym sposobem właśnie możemy cale Niemcy objechać za free

hahaha leję z tego do dziś. Więc, za jakiś czas zostaliśmy zmuszeni przetestować tę technikę drugi raz bo z euforii deptałem ostro moją safrane 2.2i i z wyliczeń komputera mieliśmy akurat dojechać pod Poznań. Wtem zonk , wypadek na autostradzie czy co bo korek na trzech pasach, ciągneliśmy się w korku przez 3 godziny i nam zupę wciągało pod rezerwę, ze znowu trzeba było isc i zebrać ala cygan.
Powiem Wam tak, jak chodzi o pieniądze to nie ma honoru. Trzeba byc uczciwym, ale honor mieć w dupie. To jest biznes i duża ryba żre mniejszą i tyle. Gra się w grę gdzie elity ustaliły zasady na swoim poziomie, wiec ? Wstydzi się? A tam, miałem to w dupie. Poszedłem sam drugi raz i ta sama gadka i podobne efekty, mniej spektakularne, ale odpowiednie. Wiara sypała kasę aż miło, ale tylko Niemcy bo Polacy z tirów to nawet okien otworzyć nie chcieli.
Więcej tej techniki juz nie testowałem, ale pewny jestem, ze działa tak samo jak w tedy tak i dziś.
Alik

Łee jednak testowałem i trzeci raz pod samą granicą hahaha teraz mi się przypomniało , ze nie wierząc w 100% skuteczność tej techniki postanowiłem jeszcze jednego Niemca zagadać i dal mi 5 euro hahahaha ale jaja. Mieliśmy ubaw po pachy i plan szybkiego powrotu na DE w celu zwiedzenia tego pięknego kraju na ich koszt czy tam w ramach reparacji...
W sumie cały ten wyjazd od początku zebrał się razem w fajny materiał, ktory starczył by śmiało na kilka odcinków X files. Zaczęliśmy z takim zapałem , ze nikt nie mogli zasnąć i zamiast ruszać o 4 rano ruszyliśmy o 22. Trasę , żeśmy pomylili i +500 kilometrów doszło, auto się zepsuło bo zaczęło się grzać bo wysiadł wentylator. Wentylatora na krótko tez podłączyć nie szlo bo linka od maski się urwała... ale jakoś dojechaliśmy i na miejscu to oczy ze zdumienia przecierałem po 100x na minutę. Do centrum Amsterdamu wjeżdża się przez tunel i ledwo z niego wyjechaliśmy to zobaczyłyśmy kompletnie wyludnione miasto, za to jakby to ująć splądrowane lub dosłownie zasypane śmieciami po pas tak, ze iść nie idzie.

zamieszki czy co były? A najgorsze , ze ani auta ani człeka żywego kompletnie pusto i cisza tylko burdel na ulicach jakby smieciarka za smieciarką kolejno jedna za druga szajs wysypywały. Co tu jest grane?
Nagle zobaczyliśmy jakiegoś czarnucha ( bez obrazy dla czarnych) zataczającego się pod drzewem i pytam co tu się stało? A on, ze party było bo są urodziny królowej i zaraz znowu będzie party. Ja się pytam, ale gdzie? A on, ze tutaj! Troszkę mi się ta wersja nie kleiła kupy bo koleś sugerował ,ze cały ten szajs na ulicach to jest pozostałość po wczorajszym party.
Mija z 45 min i się nagle sporo wiary pojawiło jak na deptaku, kolejne 45 min i wiary tyle jak na paradzie miłości. Zaraz naczepy od tirow pootwierali i w każdej naczepie estrada z głośnikami. Punkt o 10 jak zaczęli napierdzielac z głośników nutę to myślałem, ze się kamienice po przewracają. Ahhh ,ale balety byly ludzie, ja się w tedy zakochałem w tamtym miejscu. W tych ludziach, oni są tacy szczęśliwi to czysta magia... sory ale odpływam zawsze na myśl o urodzinach królowej w Amsterdamie ahhh bym musiał wziąć słownik do rąk by to opisać bo słów braknie!
Ciekawe bylo tez to, ze nie znaleźliśmy noclegu bo caly Amsterdam byl zapchany turystami, wiec przyszło nam spać w samochodzie, wiec pierwszą noc nie spałem bo jechałem. Drugą noc nie spałem bo kumpel tak przezywał to co zobaczył, ze mu się gęba nie zamknęła serio nawet na minutę. Jasno się zrobiło okolo 4.30 to stwierdziłem, ze jedziemy juz na centrum. Kolejna noc juz ziomek byl cicho , ale obraliśmy jakies pole i ledwo świt to jakiś koń obok podniecony naszą obecnością przylazł i zaczął sapać i ryczeć tak głośno, ze tez stwierdziliśmy ze jedziemy na miasto. Zresztą spać w 4 osoby w samochodzie się raczej nie da.
Co do tych śmieci (to nie byly śmieci jak po baletach, ale wszystko co znajdziesz w domach) było tego tak duzo co wskazywało , ze sami mieszkańcy przez okna wywalali co mieli w mieszkaniach jakby w napadzie jakiegoś szału. Na metr w górę tego było, tak ze wiele wejść do kamienic bylo zasypanych. Potem się okazało, ze to resztki po corocznym pchlim targu. Wiara z całej Holandii zjeżdża się sprzedać to co ma w domach nie potrzebnego, a potem zostawia na ulicy to co się nie sprzedało. Wieczorem tłum sobie z tego robi uciechę i rano wygląda to jak po zamieszkach. Pamiętam miałem taką zagadkę jak to zobaczyłem, ze do dziś bardziej mnie chyba nic nie przytkało jak tamten widok.