Siema.
Mam takie pytanie, co zrobić z szantażystą?
Historia zaczęła się na przełomie grudzień 2006/styczeń 2007.
Sprzedałem kolesiowi moje szprychówki 15tki z szóstki. Zresztą gościowi z forum, nick LOVEJOY - obecnie używa nicku Krissek.
Jak to zwykle bywa wśród użytkowników BMW nawiązaliśmy jakiś kontakt. Zaproponowałem mu że od niego pożyczę jego felgi - standartowe alu 15tki z E34 w stanie marnym, po śladach krawężników, z złuszczonymi naklejkami BMW i marnymi (pościeranymi na bokach za małymi oponami Barum) - towar więc nie wiele wart, a mi potrzebny żeby na czymś szóstkę zawieźć na poprawkę do lakiernika.
Lovejoy, obiecał mi że mi załatwi transport lamp tylnych do szóstki z UK. Ma własną firmę z tirami, więc nie problem. Potrwa to do dóch tygodni ale nie ma żadnego problemu. Po jakimś czasie angol się odezwał że nie odbieram lamp. Lovejoy nie odbierał telefonu. Zaufałem kolesiowi, który zarzekał się że że odbierze, więc angolowi zapłaciłem (za same lampy bez wysyłki - i tak nie wysyłał poza UK). Było to OK. 100funtów. Okazja za dwie lampy do E24.
Lovejoy jednak nadal nie odbierał telefonu.
Wydzwaniałem kilkadziesiąt razy.
Efekt: Moje 100 funtów poszło się je.... Kasa w plecy.
Potem dzwoniłem żeby mu powiedzieć parę słów i oddać koła - ZERO odbierania. Na SMSy też nie odpisywał.
Po pół roku napisałem mu dwa sms ma że ma zabrać swoje koła bo robią porządki i nie będę trzymał złomu. A jak nie chce mnie widzieć to następnego dnia koła wystawiam przed garaż i mam to w dupie.
Mijają dwa lata....
I co? Koleś nagle mi pisze:
Cytuj:
Hmm, kupujesz sobie kolejne auta a o dawnych zobowiązaniach zapomniałeś? Może tak łaskawie w końcu oddałbyś mi moje felgi z e34 z niemal nówkami oponami Barum Bravuris 205/50/15?
Kilka razy pisałem do Ciebie w tej sprawie i bez oddźwięku - czy żeby Cię znaleźć musiałem się zalogować na to wasze forum na którym nie pali się laka i nie lata bokami? Koniecznie chcesz, żebym całą sytuację z MOIMI kołami opisał na każdym z dostępnych forów BMW tak, żeby każdy wiedział że jesteś (hmm, jakiego by tu słowa użyć? Złodziej chyba pasuje najlepiej) złodziejem? Czy mam się do Ciebie fatygować osobiście aby wytłumaczyć Ci że tak się nie robi?
Czekam na odpowiedź w której chciałbym uzyskać konkretny termin w którym przywieziesz mi moje koła w takim stanie w jakim Ci pożyczyłem je w 2007 do jutra do 16:00
Pisze że niby pisał do mnie kilka razy w tej sprawie - Ciekawe bo to ja wydzwaniałem. Pisze bzdury że opony były niemal nówki, zaraz się okaże że felgi kupił w ASO dwa dni wcześniej.
Ale nie o to chodzi. Koleś grozi mi popsuciem opinii, a to ja przez niego straciłem kasę.
Zastanawiam się czy ten fragment:
Cytuj:
Czy mam się do Ciebie fatygować osobiście aby wytłumaczyć Ci że tak się nie robi?
Kwalifikuje się na policję? Szantaż + groźba?
Jakieś podpowiedzi? Nie czuję się kolesiowi nic winien.
Acha, felgi były takie, warte 250-300zł z oponami:
http://www.allegro.pl/item524492222_sli ... ielki.html
Ja straciłem 100funtów. Bilnas, wychodzi że to on jest mi winiem kase.
W przeciwnym razie bym mu zaproponował coś, ale jak widać koleś w PIERWSZYM kontakcie od dwóch lat od razu wskazuje agresję - jakbyh się odezwał: Siema, co tam słychać, zapomniałem o moich felgach, sorki że tak wyszło itp itd. - zaproponowałbym ugodę, bo nie jestem złodziejem. No ale jak koleś mi od razu wyjeżdża a zapomniał że przez niego straciłem 100 funtów...