Tak, pompę wymieniłem wczoraj, dziś ją testowałem...
Poprawa jest znacząca: auto przyspiesza równo i płynnie, pompa nie hałasuje, więc pozbyłem się nieprzyjemnego wycia spod tylnej kanapy... zapala normalnie, wchodzi na obroty (wcześniej często dochodził do 1800obr/min i gasł) wszystko wydaje się ok... ale.... dziś na zimnym silniku zdarzyło coś, co działo się też wcześniej:
wsiadam, odpalam, 2500obr/min, włącza sie gaz... jadę, jadę... kilkaset metrów, pierwszy zakręt - przejechany, dojerzdzam do świateł, wciskam sprzęgło, a tam obroty lecą na łeb na szyję aż do 0 - zgasł. Próbuje odpalić - nic, 2, 3 raz nic.... za 4 razem odpalił, kawałek przejechałem na benzynie, silnik się rozgrzał i przełączyłem na gaz - i do końca dnia bez problemów (a kilka razy wystygł).
Jedyna poprawa w tej kwestii w stosunku do tego, co było przed wymianą pompy - to to, że auto odpaliło niemal od razu, a nie tak, jak bywało - po kilku godzinach, albo na drugi dzień.
Jeśli sytuacja się powtórzy raz jeszcze na pewno poszukam rozwiązania na forum itd.
Najdziwniejsze co mi się zdarzyło kiedyś to:
Auto stało cały dzień, godzina. 23 - wsiadam - nie odpala... kręciłem 10 minut - nie zapaliło. Poszedłem pieszo, wróciłem 30minut później, wsiadam - odpalił za 1 razem bez problemów
