Witam! Już nie mam sił na tą wodę. W wakacje za fotelem kierowcy miałem tyle wody, że jak wciskałem ręką wykładzinę, to woda sączyła się. Po odchyleniu wykładziny miałem wody prawie po kostkę. Porządnie wykładzinę osuszyłem w słońcu. Potem lałem wodę na samochód, wszystkie łączenia i uszczelki. Uciekało pod papą pod nogami pasażera za kierowcą. Konserwacja była robiona w te wakacje przed tą wodą. Wtedy także udrożniałem wszystkie odpływy drutem i sprężarką (pod klapą dachu, słupki, progi, bagażnik, dosłownie wszystkie). Potem laliśmy chyba z 10 minut i nigdzie nie uciekało. I pod ciśnieniem i zwykłą bieżącą wodą i nic. Następnego dnia też laliśmy i także nic. No to jeszcze trochę podsuszyłem i złożyłem. Wczoraj ostro lało i jeździłem, więc postanowiłem sprawdzić i mokro jest. Mam tam skarpety ze żwirkiem dla kota, żeby wyciągnęło resztę wilgoci i one też były mokre. Progi lux zdrowiutkie, ani grama rdzy. Podłoga jeszcze lepsza. Nadkola super. Wiem, że trochę długa lektruka, ale chcę metodą dedukcji odrzucić niektóre przypadki. Auto służy mi do co dnia, a nie będę jeździł z wodą, bo grzyb i podłoga zgnije. Panowie, dawajcie pomysły, bo już ja nie mam. Pytajcie śmiało, bo mogłem o czymś zapomnieć.
Pozdrawiam.
|