Witam, nie znalazłem w wyszukiwarce odpowiedzi na moje pytania, choć tematów było dużo, dlatego jeśli czegoś nie zauważyłem to z góry sorki..
Dziś siedząc sobie w domu usłyszałem alarm w mojej buni. Udało mi się go rozbroić z kluczyka choć ledwo piknął, jednak drzwi nie otworzył. Otworzyłem je z kluczyka, centralny ledwo podniósł wszystkie rygle. Wsiadłem, kluczyk na 1 pozycję - licznik km pokazał się, kluczyk na 2 pozycję - inspekcja i inne kontrolki zaczęły migać i ledwo je było widać. Szyby nie miały siły się ruczyć, nawiew 80% słabszy niż zwykle, nie mówiąc o rozruszniku, nawet na milimetr nie zakręcił. Diagnoza prosta, nie ma prądu. Jednak czy to możliwe, że wczoraj było wszystko ok, od września jak mam to auto zawsze palił jak trzeba, rozrusznik nigdy nie zamulił, a tu nagle zonk?
Czy akumulator może się tak nagle rozładować z dnia na dzień? Zawsze myślałem, że jak aku słaby to odbija się to na odpalaniu, coraz wolniej kręci, a tu takie bum. Z tego co mi powiedział gość od alarmów, to gdy napięcie z aku spada poniżej jakiejś tam wartości, to alarm zaczyna wyć.
Zanim zacznę coś z tym robić i skombinuję aku od kumpla żeby sprawdzić, czy odpali mi auto, chciałbym wiedzieć,
w jaki sposób zamknę i otworzę auto, gdy wyjmę aku do ładowania w domu? Niestety auto stoi pod blokiem i nie mam jak go zostawić otwartego.. Czy bez prądu zamknę i potem otworzę zamki używając kluczyka?
Z góry dzięki za wszelkie sugestie i pomoc
