No, jeszcze tego brakowało, żeby mi mówiono w jaki sposób mam używać swoich własnych rzeczy. Skąd ci się wzięło to lewactwo, kolego?
Dwa samochody - normalny i parch - są zwyczajnie wygodne w użyciu. Do wożenia psa do weterynarza albo jakiegoś gruzu w ufajdanych roboczych ciuchach trudno o lepszy samochód niż właśnie parch, tani w utrzymaniu i odpowiednio poobijany tak, by nie było żal jak rys i wgnieceń przybywa. Zresztą mam taką pracę, że często wożę różne brudne i nieforemne rzeczy, kable, silniki, skrzynki narzędziowe, upaprane łachy, jakieś inne diabelstwa - do Seicento z wywaloną tylną ławeczką wchodzi zdumiewająco dużo, to jest 800 litrów licząc od podłogi do dachu.
Fota moja oraz
fota nie moja.
Normalnym autem można pojechać na wakacje, na zakupy, na palenie gumy pod Biedronkę, wszędzie tam gdzie nie nosi się roboczych ciuchów i nie zabiera gruzu. Nie mam znajomych, którym imponuje ośmioletnie 318i, więc nie wiem czy można tym wzbudzać szacun na dzielni, pod gimnazja też nie podjeżdżam pedobearować, może tam odniósłbym jakieś sukcesy w bajerowaniu gimbusiar.
Aha, przebieg. W momencie zakupu (maj 2011) lekko ponad 90k km, obecnie około 103k km. Wpisanie w ten telewizorek dowolnej wartości z przedziału 0 do 999999 to obecnie żaden problem, więc nie przywiązuję wielkiej wagi. Stan samochodu mówi jasno, że nie jest wychechłanym struclem od jakiegoś Abdula.