BMW Sport

No i stalo sie - bmka okaleczona.
Jechalem rano po mame na lotnisko do Pyrzowic i daleko nie ujechalem bo az 5 km.
Droga w lesie, sporo zakretow, z przodu ciezarowka, jakis Man chyba. Predkosc ok 70km/h, moj odstep od niego ok 15metrow. Nagle wystrzeliwuje spod niego kawalek kantowki ok pol metra dlugi i wpada pod moje auto. Huk niesamowity, zdazylem tylko puscic noge z gazu i zlapac sie mocno kierownicy. Zatrzymuje sie i wychodze ogladac szkody:
uszkodzony zderzak z przodu, polamana podloga pod zderzakiem i urwany odwaznik wydechu czy jak to sie tam nazywa.
Wrocilem do domu, po mame pojechal moj tata. Wjechalem na kanal i na szczescie wiecej szkod nie stwierdzilem.
WSciekly jestem jak diabli bo gdybym jechal z nieco wiekszym odstepem to moze nic by sie nie stalo, lub wlecialbym do rowu - takie gdybanie.
Z drugiej strony dlaczego taki palant wozi takie rzeczy nie zabezpieczone? Nr rej niestety nie zapamietalem.
Fotki wkleje pozniej bo telefon lezy teraz na ladowarce.

Dodam jeszcze, ze niedawno mialem podobna sytuacje gdy przednia szybe zalatwil mi kamien spod autobusu.

Sorki jak napisalem niejasno ale nerwy jeszcze mi nie opadly a musze sie nieco wyplakac.

Szkoda, że nie zatrzymałeś tej ciężarówki.

Trochę się sfrajerzyłeś chyba... mogłeś od razu na policję zadzwonić, powiedzieć, że kierowca ciężarówki spowodował kolizję i zbiegł, jedzie tą i tą drogą, ewentualnie nawet pojechać za nim i spisać numery.

No dokładnie. Kierowca dostałby może jakiś mandat za źle zabezpieczony ładunek a Ty naprawiłbyś auto z jego polisy.


Co do kamieni spod kół. Tydzień temu jadąc ojca autem z ciężarówki wystrzelił kamień wprost na moją szybę - oczywiście spory odprysk się pojawił. Poczekałem aż kierowca dojedzie do świateł, wysiadłem, grzecznie powiedziałem co się stało, zadzwoniliśmy po Policję i tyle. Szyba pójdzie do wymiany z jego ubezpieczenia.


Także kolego dałeś się wykiwać, bo jakby przyjechała Policja to może byś przy odrobinie szczęścia znalazł ten kawałek kątówki gdzieś w rowie, czy na poboczu i wtedy by było po problemie.

Naprawdę ? Ubezpieczyciel na coś takiego pójdzie ? Jaka jest wina kierowcy że na drodze leżał kamyk ? Według mnie to jak już wina po twojej stronie że nie utrzymałeś odpowiedniego dystansu.

Nie mam pojęcia ale dla Policji to była jasna sytuacja. Odrazu wystawili mi kwitki itp. i pojechali... Kierowca ciężarówki też nie protestował.

Potem też się zastanawiałem czy coś takiego jest w ogóle możliwe, bo wygląda na to, że jak człowiek omija dziury to musi jeszcze na kamyczki uważać

Zobaczymy co będzie jak rzeczoznawca przyjedzie.

Pawelos
Dałeś ciała

http://img152.imageshack.us/g/snc00054w.jpg/

Widac deformacje zderzaka z prawej strony do tego pojawila sie szpara przy blotniku i ogolnie zderzak jest luzny Prawdopodobnie do wymiany.

Wiem, ze dalem ciala, ale w chwili uderzenia myslalem, ze pol auta nie ma.. do tego nawet pasow nie mialem. Musialem sie zatrzymac aby sprawdzic czy chlodnica cala itp.
Nerwy mnie doslownie zjadly. Jak chcialem telefon wyjac i zadzwonic to sie zastanawialem jak sie do kontaktow wchodzi....

No przerwa między błotnikiem faktycznie widoczna

Z drugiej strony dobrze, że Ci to do środka nie wleciało

Przyznam, ze tez sie ciesze z tego powodu

Ja cztery lata temu miałem sytuację, że mijając się z autem wyleciał z pod niego kamień i zrobił "małego pajączka" na szybie.. Wściekły pojechałem na najbliższy komisariat w celu spisania protokołu uszkodzenia auta.. Policjant na początku nie chciał zbytnio tego zrobić bo nie było auta spod którego wyleciał kamyk itp., ale ja się uparłem i napisaliśmy oświadczenie ale pan władza i tak twierdził, że nic nie wywalcze po przez to, ale co mi szkodziło spróbować .. Wysłałem do zarządcy dróg odpowiednie pisemko z owym oświadczeniem i o dziwo po tygodniu przysłali pismo w którym przyznają mi odszkodowanie.. Było to ok. 1000 zł a z tą szybą do dziś jeżdze i nic się z nią nie dzieje...
Także zawsze trzeba walczyć o swoje...

wyobrażałem sobie to gorzej !

to nie do konca tak, mnie raz ciezarowka zepchnela na lopuszanskiej na pobocze,czuje ze uderzylem o kraweznik,trabie , w koncu sie zorientowal...no teraz mu dam popalic mysle sobie bo sqrwiel odjechal ,chce go gonic i...rozerwana prawa przednia opona, nawet nr nie zanotowalem

No i niespodziewany final sprawy!
Zadzwonilem do kuzyna, ktory mieszka niedaleko miejsca zdarzenia i okazalo sie, ze zna samochod.
Pojechalismy do jego wlasciciela i udalo sie mi wydebic 1500zl
Kolo wrecz szybko mi dawal kase nawet nie dyskutowal i nie ogladal co sie uszkodzilo, ewidentnie chodzilo o zalatwienie sprawy po cichu.
Wszystkie stowki dwa razy ogladalem czy aby nie piwnicy drukowane i do tej pory nie wierze, ze poszlo tak gladko.
W kazdym razie pozytywny akcent na koniec zlego dnia

No widzisz Pawelos,nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło,jak to mówią Dobrze,że udało Ci się sprawę załatwić w taki pozytywny sposób.Jak napisałeś pierwszego posta to byłem ciekawy jak bardzo jest auto uszkodzone,ale później widziałem,że nie było tak źle,więc te 1500 zł to bardzo przyjemna rekompensata

Może koleś miał jeszcze coś innego za uszami, bo to podejrzane, że tak łatwo poszło.
Ważne, że sprawa załatwiona:)

kolo sie przestaraszyl kara za niezabezpieczony ladunek na pewno jest duzo wieksza

kiedyś jechałem na delegacje i coś poleciało z tira, rozbiło nam szybę w służbowej skodzie, goniliśmy tego tira, w końcu dogoniliśmy, kłótnia była ostra.. po jakimś czasie facet spisał z nami protokół i nowa szyba poszła z jego OC

także dobrze, że to załatwiłeś, często widzę jak przewożą ładunek niezabezpieczony, aż strach...

"Nie ma tego złego, co na dobry by nie wyszło"

Dobrze że udało się wszystko bez problemu załatwić.
Ja kiedyś oberwałem drobnymi kamyczkami, bo koleś jechał przeładowany i bez zabezpieczenia. Jak wpadł w wyrwę to się posypały na ulicę, na szczęście jechałem dość daleko i wyhamowałem. Jedynie zderzak delikatnie oberwał, ale żadnych odprysków na szczęście nie było .