BMW Sport

Mam takie dość ciekawe pytanie dla posiadaczy diesli. Czy czekacie z "depnięciem" aż olej się rozgrzeje, czyli jakieś xx min (no właśnie ile wg was ) i jeśli tak to dlaczego , czy ma to wg was wpływ na turbo ?


Na chwilę obecną nie podaję swoich wniosków, bo chcę przeczytać Wasze wywody

Nie powinno sie sie deptac na zupelnie zimnym silniku, ale IMO nie trzeba czekac (jak wg niektorych) do kompletnego rozgrzania sie silnika.Mysle,ze 5 minut jazdy spokojnie wystarczy,zeby mozna bylo przycisnac.

Od razu po odpaleniu i wyjechaniu z parkingu nie deptam, niech się ta wskazówka troszke ruszy i już można normalnie jechać, na początku generalnie nie przekraczam 2 tys RPM, a tak deptać do odcinki to dopiero po większym ruszeniu się tej wskazówki Mimo wszystko nie czekam aż silnik sie rozgrzeje do swojej nominalnej temperatury roboczej.

Jak zimny - do 2 tys. obrotów. Zaczynam jeździć na wyższych obrotach dopiero jak silnik uzyska odpowiednią temperaturę - wskazówka pionowo

Pieron z odpalenie, ale najgorsze jest gaszenie diesla z biegu czyli podjazd na parking psztyk i wychodzimy... Zawsze odczekam te 15-30 sekund.

Nim wskazówka dojdzie do pionu staram się jeździć do 2 tys. obrotów, chyba że muszę ale unikam takich sytuacji.

Ale ze względu na turbo czy wnętrze silnika?

Jedno i drugie ale bardziej uważam na turbo, żeby miało dobre smarowanie.

Jak już wskazówka się ruszy to troche żwawiej poganiam tak do 2,5tys, a jak się nagrzeje do temp odpowiedniej to już wg uznania Wiadomo, nie non stop do odcinki
Ale zawsze przed zgaszeniem czekam koło 30sek - minuty żeby wszystko sobie tam zwolniło i adios

No i ja robię tak samo ( chyba nawet dłużej niż wy, bo zawsze czekam aż woda będzie w pionie + trochę czasu ). Tylko dzisiaj przy właśnie takiej jeździe zobaczyłem, że nie problem jest aby turbo dmuchneło prawie 1bar , czyli wtedy ma już całkiem niezłe obroty suszarka... Muszę trochę bardziej po analizować jak to się zachowuje, ale trochę mnie to zadziwiło - wcale nie ma lżej w tym przedziale obrotów turbinka...

Turbina się kręci od kilkuset do kilkuset tysięcy obrotów na minute... Tu chodzi nie o schłodzenie łopatek wirnika bo one i tak pracuję w jednakowej temperaturze spalin, tylko chodzi o schłodzenie łożyska w turbinie które jest chłodzone i smarowane olejem.

Co ty mi tu o chłodzeniu łożyska w temacie rozgrzewania silnika

No tak, my tu o wódce, a on o zakąsce Sory

To teraz można napisać, że nie powinno się pałować, żeby przez ten okres olej sie troszke nagrzał, rozrzedził wszedł we wszystkie zakamarki i zaczął poprawnie smarować łożysko.

Wiadomo, że po przegonieniu silnika w trasie czy gdzieś tam, to trzeba odczekać i schłodzić turbinę Chociaż jak dojeżdżam do celu to jakieś 7-8km wcześniej jadę sobie spokojniutko i potem czekam z kilkadziesiąt sekund.
Ale po spokojnym turlaniu się po mieście jest potrzeba chłodzić silnik przez 30 sekund ?

Nie jestem fachowce, ale moim zdaniem powinno się chociaż te 10 sekund odczekać... Zapobiegawczo, bo turlając się tak xxxx razy przez żywotność silnika już tego troche jest. I nie chłodzimy silnika.

bendzamin,

Tylko mówię, że trochę mnie zaczyna zastanawiać w jakim stopniu jest to skuteczne








No więc skoro przy takiej jeździe turbo ma już takie obroty - to czy tak naprawdę ma lżej?

Nie łap za słówka

Jak jest olej zimny, to jest gęsty, a łatwiej się pływa w kiślu czy w wodzie?


EDiT:

"Jednak turbosprężarki do silników benzynowych, a dokładnie korpus w którym znajdują się łożyska ślizgowe, w większości są chłodzone wodą.
Natomiast natychmiastowe wyłączenie silnika, może być groźne dla turbosprężarki, lecz jednak nie ze względu na odcięcie smarowania silnika. Oleju wystarczy to bezpiecznego wyhamowania wirników. Problem jest gdzieś indziej. Nadmiar spalin w turbinie regulowany jest za pośrednictwem tzw. waste gate, który otwierany jest dzięki aktywatorowi nadciśnieniowemu. Jeśli gwałtownie wyłączymy silnik, odcinamy nadciśnienie, które nie otworzy waste gate i tym samym spowoduje, że nadmiar gorących spalin może przedostać się do korpusu łożysk i ugotować olej, blokując kanały doprowadzające go do łożysk. Zapchane kanały, nie wytworzą filmu olejowego w gniazdach łożysk i turbosprężarka jest uszkodzona."

Tego nie wiedziałem... Oczywiście my mówimy o dieslu mam nadzieje.

Olej ma wyższą lepkość w niższych temperaturach

Z jednej strony wyższa lepkość to mniejsze ryzyko przerwania filmu olejowego a w związku z tym zatarcia elementów, więc nie powinno być tak źle na tym zimnym silniku.

Z drugiej strony większa lepkość to i olej potrzebuje więcej czasu na pokrycie wszystkich elementów silnika.

Ile to jest czasu? Nie mam pojęcia, dlatego ja nie butuję na zimnym. Wolę dmuchać na zimne

A no i tak na logikę dochodzi jeszcze sprawa finansowa, co w czasach gdy nawet gnojówka przekroczyła granicę 5zł/l nie powinno być bez znaczenia

Większa lepkość oleju = większe tarcie = większe spalanie (no Ameryki nie odkryłem, że więcej żre na zimnym ) więc chyba lepiej nie ma co dawać wcześnie za dużo obrotów

jak już jest temat o rozgrzewaniu, to niech będzie i chłodzeniu:)

Septua Nie ma takich łożysk które wytrzymywały by takie prędkości obrotowe bez chłodzenia przez tak długi czas jak eksploatacja samochodu. Możesz myśleć, że przecież po wyłączeniu silnika i wyłączeniu pompy oleju, zawsze jakiś olej na oście zostaje... Otóż tak, ale jest on juz rozgrzany do 90*C... Jak się ośka kręci jeszcze przez te kilkanaście sekund to temperatura oleju wzrasta, traci on swoje właściwości smarujące i wirnik się zaciera.

Obrazowo (filmowo) znalazłem na YT: