BMW Sport

W Polsce połowa kierowców, to jedzie po tej drodze aby jechać zbytnio się przejmują jak to robią, niektórzy boją się zmieniać pas mam wrażenia, bo jedzie cały czas środkowym, a zmiana na lewy, żeby np skręcić to dla niego wielkie wydarzenia, prawy pas zazwyczaj pusty, bo boją się ze ktoś wyjedzie będzie parkował i co ja wtedy zrobię.

Brak jazdy na suwak, niewykorzystane pasy na drodze, kierowcy w nowych autach za 50 tys czy więcej co myślą, że jak mają "nówkę", to już są królami szos.

Ale najbardziej mnie irytuje jak są światła poustawiane tam gdzie są zbędne, zazwyczaj ustawiane bo był tam wypadek(i robią z tego straszne niebezpieczne skrzyżowanie, a zawinił po prostu kierowca wymuszając pierwszeństwo), robią wszystko żeby ludzie nie musieli myśleć, tylko: czerwone- stoję , zielone - jadę, ale już włączyć się płynnie do ruchu to wielki problem żeby komuś drogi nie zajechać.

Źle oznakowane pasy, skrzyżowanie 3 pasy: 1 do skrętu w lewo, 1 na wprost, 1 w do skrętu w prawo. Na lewym i prawym max 1 samochód, a na środkowym kilometrowy korek, za skrzyżowaniem oczywiśćie rozbiegówka, taka że z tego prawego też można by pojechać na wprost i znacznie zwiększyć przepustowość skrzyżowania. O progach spowalniających takich, że busem tam bałem się przejechać czy nie zawisnę już nie wspominam.

Tomek, można się kłócić co jest bezpieczne, a co nie, co jest właściwe a co nie itd. Nie mniej jednak moim zdaniem brakuje ci trochę tolerancji. Możesz uważać że ktoś jedzie za szybko, ale to jest twoje zdanie i nie zmuszaj innych do niego. Trochę luzu, tolerancji i na drogach będzie zdecydowanie przyjemniej mimo że czasami będzie trzeba trochę przyhamować, krzywda się od tego nikomu nie stanie

Ja ludziom mrugam, traktuje to jako informację "puść mnie, chcę jechać szybciej" i wydaje mi się że normalnym jest (oczywiście w miarę możliwości) umożliwienie szybszemu kierowcy jazdy z prędkością szybsza niż nasza. Sam jak jadę stosunkowo wolno (czy to ze względu na aktualny nastrój czy sprzęt) staram się nie przeszkadzać ludziom jadącym szybciej niż ja. Uważam to po prostu za kulturalne.

Mnie strasznie rozwala podejście większości ludzi do zjazdu z wału miedzeszyńskiego.

Wygląda to w ten sposób że mamy 2 pasy w jedną stronę oddzielone pasem zieleni. Następnie mamy rondo, też 2 pasmowe, za rondem też są dwa pasy do jazdy w tym kierunku, aczkolwiek jeden jest do skrętu w lewo a drugi do jazdy prosto i za owym skrętem mamy zwykłą mijankę. 1 pas w jedną drugi w drugą.

Moim osobistym zdaniem za rondem powinien być stworzy zamek błyskawiczny, no bo w sumie gdzie indziej? Ale większość ludzi uważa że powinno już przed rondem ustawiać się w kolejce na prawym pasie a lewy zostawić wolny. I z 1kilometrowego korka zrobić 2km korek a lewy pas zostawić pusty. A ludzi którzy jadą lewym uważają za cwaniaków którzy się wciskają

Przeczytajcie sobie to:
http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosc ... source=rss

Daleko mi do zmuszania kogokolwiek Zauważ tylko że jest różnica między "mrugnę komuś z 200m że się zbliżam szybciej" a "włączę długie i dohamuję komuś na ogonie bo mam wyłączność na lewy pas". Mistrzami są cudaki walące za mną długimi jak jadę za TIRem wyprzedzającym drugiego TIRa... no co nimi kieruje to już zupełnie nie wiem ale wtedy zazwyczaj mi się włącza złośliwość i zwalniam przesadnie i wracam na prawy pas. Nie wiem jak Ty ale ja jak jadę >200km/h to staram się myśleć za innych i przewidywać sytuację, biorąc pod uwagę że to jednak ja mocno przeginam i to ja odpowiadam za to żeby sprawnie i bezpiecznie jechać a nie inni którzy mają prawo zakładać że tych 140km/h nie przekraczam. Może dlatego praktycznie nie zdażają mi się sytuacje awaryjne? (a w trasie rocznie robie ~30-40tkm więc nie aż tak przesadnie mało)

Zgadzam się. Jednak jak mi ktoś nie chce zjechać, bo nie, mimo że ma prawy pusty, a jeszcze jak porusza się z tą samą prędkością co ci na prawym to też włączam długie na stałe. Raz mnie jakiś stary merol blokował. Nie chce mi zjechać, to ja go próbuje z prawej a ten mi specjalnie zajeżdżą prawą, ja na lewy to on też. Złośliwość ludzka nie zna granic.

Z tym się zgodzę trzeba patrzeć daleko i przewidywać. Niezbędne jest też doświadczenie. Ja już po drobnych ruchach samochodu widzę że ma zamiar zmienić pas mimo że kierunku jeszcze nie włączył. Kiedyś takich rzeczy nie widziałem.

Tutaj się zgodzę tylko częściowo. Obowiązkiem każdego jest patrzenie daleko, obserwowanie i dbanie o bezpieczeństwo, a zasada ograniczonego zaufania obowiązuje zawsze.

Tutaj się kompletnie nie zgadzam. Nie można takich rzeczy zakładać. Nawet pod względem prawnym nie jest to do końca właściwe, a patrząc na to realnie mogę to jedynie nazwać debilizmem. Prędkość innego pojazdu trzeba zawsze szacować, nigdy zakładać. Nawet w małym lusterku motocykla jestem w stanie mniej więcej oszacować czyjąś prędkość i się nie ludziom pod koła. Natomiast jadąc z grupą znajomych zauważyłem że z reguły zakładają iż motor jest najszybszy i na trasie nie raz ktoś musiał przez nich gwałtownie hamować. W ogóle nawet nie wzięli poprawki na to że 150km/h na autostradzie to wcale nie jest szybko.

od zawsze uważam że światła tylko na głównych skrzyżowaniach i tam gdzie tego nie da się uniknąć, a u nas wszędzie nie ważne czy słusznie czy nie aby było niby "bezpiecznie" a płynności ruchu żadnej. Często jeżdżę przez takie skrzyżowanie w kształcie litery T i tam jest światło z każdej strony do każdej skrętu odzielne , a max to ja tam 3 samochody widziałem naraz - kompletna porażka.

Ale ta zasada właśnie mówi że możesz sobie założyć że wszyscy inni jadą przepisowo. Jedyny wyjątek to zachowanie wskazujące że może być inaczej.



Jasne, ale jak jedziesz autostradą 140km/h i widzisz w lusterku 200-300m za sobą jakiś inny pojazd to nie musisz wcale głęboko tego analizować czy oby przypadkiem nie leci on 200 albo 500km/h bo to już jest absurd i tak się poprostu nie da jeździć (vide kazusy gdzie ktoś włączał się do ruchu a zza górki wyleciało auto >200km/h, niby miało pierwszeństwo ale niestety, zasada ograniczonego zaufania zadziałała i winny był ten na drodze z pierwszeństwem).

Dla mnie to to miasto bez przepisów i znaków to porażka. Może i wypadków mniej bo ludzie się toczą, boją się że kogoś uderzą, a do tego jeszcze nie przywykli do takie rozwiązania i są bardziej skupieni. Na pewno w takich warunkach ruch będzie zdecydowanie wolniejszy, ktoś coś zablokuje, zrobi się kocioł itd. W Londynie w ogóle byłby jeden wielki korek.

Fakt ze znakami i światłami ostatnio trochę przesadzają, ale nie wpadajmy z skrajności w skrajność.

Nie mogę się z tobą zgodzić. Po pierwsze jako kierowca masz obowiązek takie rzeczy analizować. Po drugie to nie wymaga jakieś strasznej analizy. Zamiast tylko zerknąć w lusterko wystarczy na nie popatrzeć przez te 0,5-1s i jesteśmy w stanie oszacować czyjąś prędkość. To nie jest wcale duży wysiłek wymagający nie wiadomo jakiej koncentracji czy umiejętności. Wręcz przeciwnie jest to banalnie proste. Takie patrzenie w lusterka zmienia bardzo dużo, a jak ktoś tego nie robi to po prostu jest burakiem który obwinia cały świat za wszystkie jego niedogodności i niepowodzenia.

x2

Opcjonalnie - rozwiazanie dla blondynek - zerknac w lusterko dwa - trzy razy w krotkim odstepie czasu. Jesli z malutkiego samochodu robi sie duzy samochod, to oznacza, ze zapier*****

pzdr
RZaba

dokładnie, raz leciałem S11 z Kórnika do Poznania i był remont prawego pasa, ja ok. 160km/h lewy pas, babka na prawym passatek ok. 100km/h i nagle bez sygnalizacji, niczego, zajeżdża mój pas... myślałem, ze wyjde z sibie....

Pewnie wcześniej były znaki, że będzie remont, a po drugie to Twoja prędkość również nie była przepisowa.

Bo nie rozumiem. Jesli konczyl sie jej pas, to chyba wiedziales, ze bedzie go zaraz zmieniac?

pzdr
RZaba

rybik, nie bądź hipokrytą. Nie wmówisz mi że jeździsz przepisowo.


Wina trochę obustronna. Mogłeś się spodziewać takiej sytuacji skoro prawy pas się kończył. Z drugiej ona powinna włączyć kierunkowskaz.

Jeżeli forumowicz czepił się pani w Passacie, która wjechała przed jego maskę to również można się czepić tego, że on również nie jechał przepisowo, tym bardziej na zwężce.

Robię tysiące kilometrów, czasami w miesiąc robię tyle, co spora część forumowiczów robi w rok, a może i więcej.

Ostatnio jak sobie jadę to obserwuje jakie błędy popełniają inni i bardzo chciałbym jeździć nieoznakowanym radiowozem i walić mandaty.

Pewnie, że czasami/często - w zależności od chwili/mojego widzimisię i tysiąca innych powodów.. jeżdżę szybko, ale bezpiecznie, przewiduję sytuację na drodze i myślę za innych.

Jest kilka osób z forum, którzy jeździli ze mną nie tylko po polskiej wsi, ale również po europejskich autostradach i doskonale wiedzą o czym piszę.

Zdaje się, że powinna chyba zmniejszyś prędkość i poczekać, aż lewy pas będzie czysty, prawda? a nie władować mi się pod machę, miałem bardzo mocne hamowanie wtedy... przewoziłem rośliny i podczas hamowania część znalazła się na panelu środkowym...

rybik, zgadzam się z tobą w 100%. Tam gdzie można jechać szybko to można a tam gdzie nie to trzeba zwolnić. Jechać płynnie uważać w miejscach niepewnych itd.

Sam tak jeżdżę i mimo że momentami jeżdżę naprawdę szybko to nie powoduje niebezpiecznych sytuacji. Tam gdzie trzeba to po prostu zwalniam i uważam. Szczerze to chyba wszystkie niebezpieczne sytuacje spowodowałem kiedy jechałem spokojnie i myślałem o czym innym. Jak jadę dynamicznie to skupiam się na drodze, nie podejmuje niepotrzebnego ryzyka i staram się zostawiać spory margines na ewentualne błędy.

Nie mniej jednak wypominanie komuś łamania przepisu ograniczenia prędkości który sam się notorycznie łamie czyni cię hipokrytą W tej sytuacji problemem nie było złamanie ograniczenia prędkości, a zła ocena sytuacji, nie zauważenie potencjalnego niebezpieczeństwa.

Byczus, to zależy od wielu szczegółów, takich jak to ile zostało jej do końca pasa. Na pewno ty też nie zachowałeś się w 100% poprawnie.